Przejrzyste i efektywne systemy. Jak logistyka, rozrywka czy fundraising mogą zmienić się w przyszłości
Blockchain to nie tylko kryptowaluty. Logistyka, zbieranie kapitału, pomaganie potrzebującym, rozliczanie tantiem czy medycyna – łańcuch bloków ma potencjał na zmianę naszej codzienności.
Krypto w muzyce
Blockchain może nie tylko służyć do śledzenia przepływów pieniężnych, ale również do zapisywania informacji kluczowych dla modelu biznesowego firmy – to w końcu baza danych. Jeden z najciekawszych pomysłów jej wykorzystania dotyczy rozliczania tantiem, czyli honorariów autorskich. W Polsce zajmuje się nimi ZAIKS, ale istnieje przecież wiele platform, które stają przed podobnym wyzwaniem każdego dnia. Jedną z nich jest Spotify.
Szwedzka platforma płaci przeciętnie od 0,3 do 0,5 centa za jedno odtworzenie piosenki w streamingu. Przy jej skali oznacza to śledzenie milionów użytkowników, słuchających setek tysięcy klipów, dziesiątek tysięcy artystów. Całość należy odpowiednio podsumować i rozliczyć, w czym pomóc może blockchain.
Po pierwsze, mógłby on służyć jako pojedyncze miejsce przechowywania kompletu informacji o artystach i ich dziełach, z którego korzystać mogliby wszyscy uczestnicy rynku. Modyfikować informacje o piosenkach mogłyby jedynie autoryzowane osoby lub studia, które dbałyby o aktualność informacji.
Po drugie, blockchain w transparentny sposób prezentowałby informacje o odtworzeniach – nawet co do sekundy, co ułatwiłoby rozliczenia. Te można zaś zautomatyzować, dzięki smart-kontraktom. Po trzecie, dostęp do kompletnej bazy danych ułatwiłby tworzenie statystyk słuchalności i budowanie grup demograficznych.
Świat przenosi się do metawersum
Zarabianie na odtworzeniach jest jedną z wielu opcji na zarobek w świecie dóbr cyfrowych. Ich rozwój w ciągu ostatnich miesięcy napędzają jednak NFT, czyli niepodrabialne tokeny, świadczące o stanie posiadania. Dzięki nim artyści mogą sprzedawać fragmenty piosenek i teledysków, jak również własne kolekcje obrazków, upamiętniające koncerty. Te ostatnie mogą również zostać wykorzystane jako dodatek przy zakupie biletu, zwiększający wartość pakietu VIP.
Wejść do świata NFT może każdy z nas na dwa sposoby: wybijając własny token lub kupując go na giełdzie. W obu przypadkach potrzebowali będziemy kryptowalut, które kupimy np. na największej giełdzie w Polsce – Zonda. Najważniejszą z nich w tym kontekście bez wątpienia jest Ethereum, ale rozwój NFT napędzają również Polkadot i Cardano.
Cyfrowy bliźniak
Niepodrabialne tokeny mogą w przyszłości jeszcze bardziej zyskać na znaczeniu. W miarę, jak metawersa Mety, Epica czy innych firm będą zaludniać się użytkownikami, tokeny stanowić będą mogły potwierdzenie własności: skórek, posiadłości lub elementów odzwierciedlających aktywa ze świata rzeczywistego. Świetnym przykładem, który tłumaczy wszystkie trzy zastosowania jest Decentraland, czyli coś w rodzaju Second Life 2.0. Tu jednak mamy do czynienia z zapisem informacji wewnątrz blockchaina i możliwością wpływania na losy całego metawersum. Jego walutą jest Mana (do kupienia na Zondzie). Im więcej jej posiadamy, tym więcej wart jest nasz głos. Ludzie mogą więc wziąć sprawy we własne ręce, co jest jedną z obietnic świata kryptowalut.
O skali przedsięwzięcia świadczyć może fakt, że działki przeciętnie sprzedają się tam w cenie 7 tys. dol., choć najdroższa znalazła swojego nabywcę za okrągły milion dol. W ten świat angażują się również największe, światowe fundusze. Grayscale, oferujący inwestorom możliwość zakupu bitcoina przez swój produkt depozytowy (wart obecnie 34 mld dol.), stworzył podobne rozwiązanie dla Decentraland, w którym Mana jest główną walutą rozliczeniową.
Łańcuch blockcha… dostaw
Pandemiczna rzeczywistość dobitnie pokazała nam, jak ważne dla życia każdego z nas są wydajne łańcuchy dostaw. Zatory w jednym miejscu, przekładają się na opóźnienia w innym i późniejszą dostawę do klienta. Świetnym przykładem są tu konsole. Nie dość, że na rynku brakuje wydajnych chipów, to jeszcze opóźnienia dotykają producentów dysków, systemów zarządzania energią czy łącznością. Wszystko to sprawia, że rynek może odczuwać niedobory Xboxów i PlayStation aż do przyszłego roku.
Blockchainy i kryptowaluty mogą w tym kontekście pomóc w integracji rozproszonych baz danych różnych dostawców, których synchronizacja może być obecnie nie lada wyzwaniem. Nietrudno sobie wyobrazić, że przy produkcji skomplikowanych urządzeń biorą udział dziesiątki, jeśli nie setki firm. Każda z nich utrzymuje własny system, co prowadzi do rozproszenia informacji. Łańcuch nie działa płynnie, bo kolejni gracze nadbudowują na niego własną warstwę abstrakcji.
Blockchain wprowadza zaś zunifikowany, transparentny system dla wszystkich uczestników rynku. W ten sposób o wiele łatwiej będzie sprawdzić drogę każdego surowca, stan gotowości podzespołów czy położenie dostawy prefabrykatów. Autoryzowany dostęp pozwoli na zautomatyzowaną aktualizację stanu i gotowości materiałów, co pozwoli na lepsze planowanie, ale i podniesienie poziomu bezpieczeństwa, bo im mniej zadań powierzymy ludziom (a więcej algorytmom), tym lepiej.
Śledzenie ziaren kawy – z plantacji do kapsułki.
Jednym z już działających przykładów wykorzystania blockchaina w logistyce jest aplikacja firmy LVMH (skupiającej marki takie jak Sephora, Dior, Louis Vuitton czy Tiffany & Co), w której klienci mogą zweryfikować autentyczność ubrań czy akcesoriów, ale też przyjrzeć się pochodzeniu surowców i ich drodze do sklepu. W podobny sposób weryfikować można byłoby również pochodzenie nasion kawy czy minerałów, wykorzystanych do produkcji układów scalonych. W kolejnym etapie dane z blockchaina można zaś poddawać analizie i obróbce z wykorzystaniem algorytmów sztucznej inteligencji. Pozwoli to na efektywniejszą pracę każdego z trybików logistycznej machiny.
Przejrzysta filantropia
W podobny sposób monitorować można wydawanie pieniędzy. Okazuje się bowiem, że transparentność sprzyja filantropii – tak pokazują wyniki badania think tanku New Philanthropy Capital na rynku brytyjskim. Mieszkańcy Wysp byliby bowiem skłonni przekazać na czele dobroczynne dodatkowe 665 milionów funtów rocznie, gdyby tylko mogli zapoznać się ze szczegółową ewidencją wydatków.
Większą przejrzystość do świata pomocy potrzebującym już od 2013 roku wnosi BitGave, który umożliwia darczyńcom śledzenie wydatków fundacji. Dzięki informacjom zapisanym w blockchainie mogą oni bezsprzecznie zweryfikować czy pomoc rzeczywiście została wykorzystana na budowę szpitala lub operację ratującą życie.
Takie rozwiązania mogą w przyszłości zyskać na znaczeniu, jeśli rządy będą chciały monitorować wykorzystanie środków w ramach dochodu gwarantowanego. Sprzyjać to może badaniom, które mają na celu ustalenie zachowań ludzi w zależności od wysokości i częstotliwości wypłacania zasiłku, relacji do cen, a także możliwości znalezienia pracy. Jeden z takich eksperymentów w świecie rzeczywistym prowadzą już Niemcy. Ich projekt o budżecie 5,2 mln euro zakłada wsparcie 122 osób przez trzy lata.
Tokenizacja startupów
Fundraisingiem zajmują się jednak nie tylko organizacje niosące pomoc, ale również startupy. Te mogą zaś nie chcieć upubliczniać sposobu wydawania środków, aby nie zdradzić tajemnicy handlowej i nie ułatwiać pracy konkurentom. Młode firmy mogą jednak wykorzystać blockchain do pozyskiwania środków, zwłaszcza wśród rozproszonych inwestorów prywatnych. Służy temu ICO (Initial Coin Offering), które polega na sprzedaży udziałów w firmie w formie tokenów.
ICO stało się popularne w 2017 roku, kiedy młode firmy pozyskały w ten sposób 3,8 mld dol. Choć suma ta blednie wobec środków zainwestowanych przez fundusze Venture Capital (84,2 mld dol.), to ICO należy raczej porównywać z finansowaniem zalążkowym, które w świecie VC jest wciąż o rząd niższe.
Pozyskiwanie kapitału z wykorzystaniem tokenizacji ma szereg zalet, z których z punktu widzenia przedsiębiorcy najważniejsza jest kontrola nad firmą. Fundusze VC mogą zaś wykorzystywać swoją pozycję do naciskania na strategie rozwoju odbiegające od priorytetów samej firmy.
ICO daje startupowi dostęp do szerokiego spektrum wspierających z całego świata, co pozwala na budowę zróżnicowanego zespołu inwestorów, wśród których mogą znajdować się również aktywni użytkownicy. Niewątpliwą zaletą jest również czas potrzebny na zebranie środków. ICO Mozilli w czerwcu 2017 roku potrwało jedynie 30 sekund, w czasie których na koncie akcji wylądowało 35 mln dol. Inwestorzy mają opcję na szybkie kupno tokenów, ale i na równie szybkie wyjście z inwestycji. Mogą dowolnie dysponować tokenem.
Szczepionki w blockchainie
Podróżując po metawersach nie możemy tracić z oczu podróży po świecie rzeczywistym, które powoli wracają do „dawnej formy” sprzed pandemii. To również świetna okazja na wprowadzenie innowacji – np. w systemie hotelowym. Wolne pokoje można przecież również śledzić w blockchainie. Podobnie można załatwić sprawę monitoringu dostaw szczepionek w krajach rozwijających się. Tak samo jak w przykładzie z początku tego tekstu – blockchain może zawierać informacje o pochodzeniu i stanie przechowywanie szczepionek, których nie da się podrobić.
To jednak dopiero wstęp do kwestii ochrony zdrowia. Gdyby dane o służbie zdrowia czy przebytych zabiegach znajdowały się w blockchainie, pożegnalibyśmy się z problemem rozproszenia informacji w różnych bazach i papierowych plikach. Moglibyśmy samodzielnie udzielać lekarzom dostępu do historii choroby i upoważniać szpitale do wprowadzania zmian. Teoretycznie pacjenci mogliby w ten sposób również zarabiać na swoich danych, udostępniając je konkretnym podmiotom, np. do analizy statystycznej wpływu danego leku.
Analizując każde z zagadnień, należy pamiętać, że blockchain nie jest „lekiem na całe zło” i sam w sobie nie rozwiąże naszych problemów. Jest narzędziem, które odpowiednio wykorzystane może podnieść efektywność naszych codziennych czynności, rozliczeń czy dzielenia się informacjami. Aby sprawdzić jego potencjał najlepiej samodzielnie wejść w świat jego pierwszej aplikacji w świecie finansowym – np. poprzez założenie konta na bezpiecznej, regulowanej giełdzie – Zonda, gdzie można handlować dziesiątkami kryptowalut.