REKLAMA

Labubu połączyło Polaków. Ale symbolu konsumpcji szukajmy gdzie indziej

W dominacji Labubu najbardziej niepokoi mnie coś zupełnie innego – od automatów już nie uciekniemy.

wydawanie pieniedzy
REKLAMA

Automat sprzedający robiące furorę na całym świecie maskotki stanął w warszawskiej Galerii Mokotów. Ceny nie są specjalnie atrakcyjne – jak donosił portal Vibez, wahają się od 199 zł do 329 zł – co w przypadku polskiego rynku nie jest zaskoczeniem. Labubu nie ma u nas oficjalnej dystrybucji, więc można kupić je jedynie od sprzedawców, którzy na popularności zabawek chcą uszczknąć coś dla siebie i doliczają marżę.

Kiedy w Warszawie stanął automat Labubu, w Łowiczu maskotki można było kupić na lokalnym targu. Serwis lowiczanin.info relacjonował, że na ryneczku cena za sztukę wynosiła 25 zł, więc raczej mieliśmy do czynienia z podróbką. Ale i tam moda dotarła.

REKLAMA

Za to w Świeradowie-Zdroju po deptaku spacerowała wielka pluszowa maskotka, z którą można było sobie zrobić zdjęcie, wrzucając co nieco do puszki. Lokalny serwis zastanawiał się, czy "Labubu powinno znaleźć swoje stałe miejsce w Świeradowie- Zdroju, czy dla takich maskotek nie powinno tam być miejsca".

Labubu jest więc dosłownie wszędzie – czeka na chętnych w automacie, na targu i popularnym deptaku. Dla każdego coś miłego, tak łączy się nowoczesne metody sprzedaży z tradycją handlu obwoźnego, a w dodatku ma się jeszcze wielkie pluszowe maskotki czekające na fotki. Miś z Zakopanego musi czuć oddech konkurencji na karku.

Labubu godzi większość jednak w inny sposób

Nie brakuje komentarzy, że zabawka to symbol komercji i niepohamowanego konsumpcjonizmu. Nie tak dawno piosenkarka Doda zniszczyła lalkę na swoim koncercie – "Po co wy podkręcacie ten konsumpcjonizm i głupotę?" mówiła zwracając się do publiczności, zachęcając do wydawania pieniędzy na potrzebujących - a w rozmowie z plotek.pl dodawała, że to "głupi trend".

Nie jest pewnie w tym poglądzie odosobniona. 200 zł za zabawkę? Producent Labubu zarabia miliardy, a tak naprawdę trudno ten fenomen wytłumaczyć. Medioznawca prof. Jacek Wasilewski w rozmowie z PAP sugerował, że urok Labubu może tkwić w "dziwnym uśmieszku", który nadaje postaci "wewnętrzną dualność, sprawiając, że może być atrakcyjna nie tylko dla dzieci". A być może odpowiedź jest znacznie prostsza – lalka stała się popularna, bo wypromowali ją celebryci i jakoś poszło.

Pojawiają się głosy, że Labubu to symbol statusu – mogę wydać 200 zł i więcej na nic, bo mnie stać. Istotnym magnesem ma być też… hazard. Kupując lalkę nigdy nie wie się, co znajduje się w środku. Może być cenny, limitowany egzemplarz, wart znacznie więcej niż się wydało. Nie chodzi więc wyłącznie o to, żeby złapać brzydkiego króliczka, ale by go gonić. Napędzając zyski producenta.

Poniekąd rozumiem te zastrzeżenia. Sęk w tym, że moda na impulsywne i czasami niepotrzebne zakupy wcale nie przyszła wraz z Labudu, podobnie jak na zakupy w ciemno. Trudno mi obwiniać zabawkę za promowanie konsumpcji czy szerzenie hazardu – to typowa sytuacja, w której winnych jest wielu, a powieszono Labubu.

Takie polowania na czarownice promujące konsumpcjonizm odbywają się notorycznie i od lat, a niepohamowania konsumpcja ma się ciągle wyśmienicie. To wręcz zaskakujące, że na cel wzięto Labubu, skoro w samej Polsce na chińskich platformach zakupy robią miliony rodaków.

Do Europy docierają miliardy paczek o deklarowanej wartości poniżej 150 euro. 91 proc. pochodzi z Chin, a według Komisji Europejskiej 65 proc. może mieć zaniżoną wartość.

Labubu to wdzięczny obiekt krytyki i przykład konsumpcjonizmu – bo nie naszego

To jacyś oni wydają 200 zł na głupią zabawkę. A że w tym samym czasie do Polski dociera mnóstwo produktów wątpliwej jakości z Chin, które może nie są potrzebne, ale są za to tanie, na dodatek promocja trwa tylko teraz i już nigdy taka okazja się nie nadarzy?

Anita Sowińska, wiceministra klimatu i środowiska, zwracała uwagę, że przeciętny Europejczyk czy Europejka co roku kupuje ok. 26 kg ubrań. Ile dziś nabywanych jest na chińskich platformach promujących tzw. ultra szybką modę? Koszulka przestaje być popularna w momencie wyjścia z magazynu, bo w tym czasie już wyprodukowano i wypromowano kolejne modele.

Łatwo na to wszystko przymknąć oko i skupić się na Labubu, stawiając za przykład nadmuchanej konsumpcji. I problem z głowy, sumienie wyczyszczone.

Nic się nie zmienia. Takich wygodnych winowajców wskazuje się raz na jakiś czas. Płoną na stosie, ale dziwnym trafem wszystko zostaje po staremu. To dlatego, że leczy się objawy - na dodatek nie te najgroźniejsze - a nie chorobę. I w przypadku Labubu niestety nie będzie inaczej, bo lalka jest częścią znacznie większego problemu, a nie jego sprawcą. Nowością w tym przypadku może być tylko fakt, że każdy kolejny hit internetu też doczeka się własnego automatu, a tego typu urządzenia nas jeszcze bardziej zaleją.

REKLAMA

Tyle że i to nie jest winą Labubu.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-24T15:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T07:51:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T07:41:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T15:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T13:04:58+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T07:41:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T07:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T07:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T19:58:50+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T17:51:49+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T15:49:54+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T15:31:31+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T13:43:58+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T13:17:06+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T13:02:06+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA