REKLAMA

Graliśmy w oczekiwany Elden Ring. Teraz mam obsesję na jego punkcie - relacja z otwartego świata

Kilka ostatnich dni mogłem spędzić na Ziemiach Pomiędzy - nowej krainie z oczekiwanego Elden Ring. Jako wielki fan soulów, początkowo mocno odbiłem się od tej produkcji. Jednak z każdą kolejną minutą stawałem się bardziej zafascynowany. Na ten moment nie potrafię się oderwać od gry, chociaż zwiedziłem już chyba wszystko, co tylko było do odkrycia w becie.

10.11.2021 19.09
Graliśmy w Elden Ring - raport ze zmian i otwartego świata
REKLAMA

Teoretycznie zamknięta dziennikarska beta miała służyć From Software do przetestowania infrastruktury sieciowej. W praktyce dostęp do gry był możliwy także poza kalendarzowymi oknami rozgrywek multiplayer, dzięki czemu Ziemie Pomiędzy mogłem zwiedzać na spokojnie, we własnym tempie i zaglądając w każdy zakamarek. W ten sposób poznałem już nieco Elden Ring i mogę napisać, że jestem pod wrażeniem tego, jak wiele się tutaj zmienia względem poprzednich gier. Sporządziłem więc własną listę największych i najciekawszych nowości:

REKLAMA

Najciekawsze zmiany oraz nowości w Elden Ring - raport z wersji beta dla mediów.

 class="wp-image-1930466"

Pierwszą nowością uderzającą zaraz po wyjściu z krypty prosto w otwarty świat było dla mnie zbieractwo oraz łowiectwo. W Soulsach od zawsze warto eksplorować otoczenie i podnosić przedmioty. Elden Ring poszerza rozgrywkę o rośliny i zwierzęta, powracające do świata podobnie jak przeciwnicy, z każdym odpoczynkiem przy miejscu łaski - odpowiedniku ognisk z Dark Souls.

Co ciekawe, większość zwierzyny zachowuje się neutralnie wobec gracza. Sarny i orły starają się nas unikać, jedynie dziki wykazywały bardziej bojowe nastawienie. Zwierzęta żyjące na otwartych przestrzeniach nie stanowią dla gracza żadnego wyzwania. Jeden zamach dowolną bronią, jeden celny strzał z łuku wystarcza, by pozbawić je życia. Punktów doświadczenia nie ma z nich prawie wcale. Po co więc twórcy Elden Ring wypełnili swój świat roślinami i zwierzętami?

Tutaj dochodzimy do drugiego nowego elementu Elden Ring, jakim jest crafting.

 class="wp-image-1930523"

W serii Dark Souls tworzenie oraz ulepszanie broni i pancerzy nie jest niczym nowym. W Elden Ring gracz może wytwarzać jednak znacznie, znacznie więcej przedmiotów. Strzały, wybuchające bomby, przedmioty do rozgrywek sieciowych, antidota, smary na broń - wszystko to sami produkujemy z rzeczy, które zbieramy w otwartym świecie. Przykładowo, strzały konstruujemy z małych kości upolowanych zwierząt. Jeśli chcemy, aby zadawały więcej obrażeń, dodajemy do nich ptasie pióra.

Co warte podkreślenia, crafting w Elden Ring jest dostępny w dowolnym momencie, o ile akurat nie walczymy. Nie musimy korzystać z żadnej kuźni ani miejsca odpoczynku. Wystarczy podręczny zestaw rzemieślniczy, który kupujemy o pierwszego napotkanego sprzedawcy za śmiesznie małą pule run (waluta w grze). Przemierzając Ziemie Pomiędzy będziemy znajdować kolejne receptury umożliwiające wytwarzanie coraz ciekawszych przedmiotów. W ten sposób rozgrywka staje się prostsza, ponieważ nie musimy się obawiać, że zabraknie nam strzał albo petard.

Przez otwarty świat zupełnie inaczej wygląda też walka z przeciwnikami. Co powiecie na skradanie i chowanie się w zaroślach?

 class="wp-image-1930487"

W Elden Ring gracze otrzymali możliwość cichego przemieszczania. Dzięki niej możemy łatwo zachodzić przeciwników od tyłu, kończąc ich żywot znanymi w serii, potężnymi atakami wymierzonymi między łopatki. Łatwość skradania dodatkowo potęgują kępy wysokich krzewów, w których nie widać postaci gracza, nawet jeśli przeciwnik patrzy wprost w jego kierunku. Co bardzo mnie zaskoczyło, w ten sposób możemy schować się nie tylko przed zwykłymi wrogami, ale również mini-bossami.

Później takiego mini-bossa atakujemy ukradkowym atakiem, rozpoczynając walkę ze sporym ułatwieniem, w postaci uszczuplonego paska życia wroga. Dzięki bardziej otwartej strukturze lokacji skradanie jest banalnie łatwe. Grając w Elden Ring czyściłem całe garnizony, eliminując wrogich żołnierzy jeden po drugim, bez podnoszenia alarmu. Dla przeciwwagi twórcy oddali w ręce niektórych wrogów rogi, którymi mogą przyzywać sojuszników na pomoc. Takich delikwentów warto pozbyć się w pierwszej kolejności.

Jeśli nie przepadamy za skradaniem, możemy robić prawdziwy pogrom w szeregach wroga przy pomocy jazdy konnej.

 class="wp-image-1930481"

Jestem zdumiony tym, jak łatwo i szybko twórcy oddają możliwość jazdy konnej w ręce gracza. From Software nie chce w zamian żadnej ofiary, nie żąda połowy paska życia ani nie nakłada na nas klątwy. Otrzymujemy po prostu specjalny przedmiot, którym natychmiastowo przywołujemy magiczne stworzenie, jednocześnie na nie wsiadając. Wszystko to błyskawicznie i bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów, nawet w energii magicznej. W otwartym świecie czteronożnego sojusznika potrafimy przywoływać nawet w środku walki.

Czasami jest to wręcz wskazane. Jadąc konno, możemy dokonywać prawdziwego pogromu w szeregach piechoty wroga. Potężne ataki pod L2 (lewa ręka) i R2 (prawa ręka) posyłają słabszych wrogów do innego świata zaledwie jednym cięciem. Rozbijanie grup przeciwników przy pomocy jazdy konnej jest łatwe i niezwykle satysfakcjonujące. Gracz może poczuć się jak prawdziwy boss z Dark Souls. Schody zaczynają się, jeśli piechota posiada włócznie czy piki. Wtedy warto na moment zejść z konia i zająć się takimi przeciwnikami oko w oko.

Początkowo Elden Ring wydaje się jedną z łatwiejszych gier From Software. Możliwości pomocy jest sporo.

 class="wp-image-1930496"

Nawet grając jako oporny na magię wojownik, możemy korzystać ze zwojów przywołań - raz na walkę. W ten sposób po naszej stronie staje dobrze wyszkolony wojownik, stado wilków, trzymający się na dystans mag czy grupa wieśniaków z widłami - istoty na znalezionych zwojach dopasowujemy do danego typu przeciwnika. Przykładowo, walcząc z gigantycznym smokiem, najlepiej sprawiła się sfora wilków. Zwierzęta odciągały uwagę majestatycznej bestii, gdy ja ciąłem ją po nogach galopując na wierzchowcu.

W Elden Ring powraca znana z poprzednich soulsów mechanika podziału eliksirów na leczące oraz przywracające magiczną energię. Tylko od gracza zależy, jak rozdzieli te proporcje. Jeśli nie zależy nam na magii, możemy wykorzystać wszystkie ampułki na mikstury leczące, co znacząco obniży poziom trudności walk. Nawet wtedy energii magicznej wciąż będziemy mieli wystarczająco, by skorzystać z większości sojuszniczych zwojów przywołania.

Kolejną formą pomocy jest możliwość nałożenia na część broni dodatkowych, permanentnych umiejętności. Przykładowo dzierżona tarcza może aktywować leczenie obszarowe, trzymany topór zadawać dodatkowe obrażenia od elektryczności, z kolei mieczem będziemy wyprowadzać niezwykle potężne, imponujące zasięgiem pchnięcie wykorzystujące energię magiczną. Dzięki tym wszystkim elementom nawet prosty wojownik stroniący od zaklęć otrzyma naprawdę szeroki wachlarz możliwości. To przekłada się z kolei na różnorodność rozgrywki.

Innym z wielu ułatwień jest możliwość odzyskania zużytej mikstury leczącej zaraz po pokonaniu grupy wrogów. Formacje takie jak oddział straży czy stado wilków zwracają się w postaci eliksirów, dzięki czemu nie zawsze musimy korzystać z miejsc odpoczynku. Do tego po śmierci gra często oferuje nam wybór: możemy odrodzić się w miejscu łaski bądź przy najbliższej kapliczce. Takie kapliczki znajdują się w wielu miejscach otwartego świata, skracając drogę do mini-bossów. Walcząc 17 raz z potężnym przeciwnikiem, człowiek naprawdę zaczyna doceniać to rozwiązanie.

Pomoc od innych graczy także będzie łatwiejsza do uzyskania, dzięki kilku zmianom w systemie online.

 class="wp-image-1930472"

Na pierwszy rzut oka Elden Ring działa dokładnie tak samo jak Dark Souls - trzymamy w ekwipunku przedmioty pozwalające zostawiać na ziemi znaki przyzwania. Może z nich korzystać inny gracz we własnej sesji, o ile spełnia konkretne wymagania, aby ściągnąć nas do swojego świata. Klasyka klasyki. Nowością są za to obszary przy specjalnych posągach, gdzie gracze mogą przyzywać na pomoc inne osoby nawet bez odpowiednich przedmiotów w ekwipunku. Ot, takie place łatwej kooperacji rozmieszczone w kluczowych miejscach, np. niedaleko bossa.

Natomiast dzięki wcześniej wspominanemu zbieractwu, raczej nigdy nie zabraknie nam przedmiotów do przywoływania innych graczy. Krzewy z wymaganymi do receptury owocami rosną praktycznie wszędzie. Będziecie się o nie potykać na każdym kroku. Nie ma więc co oszczędzać na jolly cooperation.

Mamy także dodatkowe możliwości zabezpieczenia się przed inwazjami wrogich graczy. Poza przedmiotem odsyłającym możemy skorzystać ze specjalnego artefaktu automatycznie przywołującego na pomoc graczy, gdy tylko dojdzie do wrogiej inwazji. Tacy gracze należą do pierzej grupy wsparcia, świadomie zakładając specjalny artefakt, by potem pomagać innym tak szybko, jak to możliwe. W ten sposób osoba obawiająca się konfrontacji może grać na zwłokę aż do przybycia kawalerii. W trakcie inwazji nie można jednak korzystać z wierzchowca.

Otwarty świat, aaale tylko tam, gdzie gracz nie dostaje wycisku.

 class="wp-image-1930493"

Gry From Software od zawsze wyróżniały się stosunkowo otwartą strukturą, pozwalając graczowi eksplorować ponure światy na własną rękę, we własnej kolejności. Z tej perspektywy duże połacie przestrzeni oddane do swobodnej eksploracji wcale nie są tak gigantyczną zmianą, jak może się to początkowo wydawać. Jasne, mniej korytarzowe obszary pozwalają na walkę konną, skradanie, zbieractwo oraz łowiectwo, ale gdy trzeba, Elden Ring zamienia się w klasyczne korytarzowe soulsy.

Struktura gry prezentuje się następująco: pokaźny otwarty obszar stanowi punkty wejścia do wielu małych, schematycznych, krótkich dungeonów. Na ich końcu zawsze czeka jakiś wymagający przeciwnik strzegący przydatnych skarbów, jak bronie czy zaklęcia. Każda taka jaskinia to małe wyzwanie, do którego można wrócić w dowolnym momencie, bądź kompletnie je pominąć. Ponadto kolejne obszary otwartego świata są poprzedzielane ciasnymi przesmykami, przez które musimy się przedrzeć pieszo. Takim przesmykiem może być cmentarzysko, zamek czy cokolwiek innego. Zawsze czeka na nas tutaj istotny fabularnie boss, a do tego nie możemy przyzywać wierzchowca.

Podczas przemierzania strukturalnych przesmyków Elden Ring to już klasyczne soulsy spuszczające łomot graczowi. Za to późniejsza nagroda, w formie możliwości przedostania się do kolejnego otwartego obszaru, jest niczym widok na piękne Anor Londo z pierwszego Dark Souls. Można złapać oddech. Poczuć przyjemny wiatr we włosach. Przespacerować się bez skrępowania, czując środowiskową przewagę nad przeciwnikami patrolującymi teren. Takie żonglowanie rozgrywką w otwartym i zamkniętym środowisku wspaniale różnicuje przygodę.

Elden Ring po kilku godzinach - jak się w to gra?

 class="wp-image-1930469"

Pierwsze kilkanaście - kilkadziesiąt minut zrobiło na mnie stosunkowo kiepskie wrażenie. Kompletnie nie przeszkadza mi bardzo surowa, pozbawiona detali oprawa wizualna, ale gdy skradałem się od krzaka do krzaka, miałem wrażenie, iż ten nowy system nie jest wart otwarcia lokacji kosztem lepiej oskyptowanych, bardziej korytarzowych krain. Wszystko zmieniło się po zdobyciu wierzchowca. Dopiero wtedy Elden Ring pokazuje prawdziwy pazur i dopiero wtedy zacząłem się ekscytować rozgrywką.

Za sprawą żonglowania otwartym światem oraz dungeonami Elden Ring bardzo długo pozostaje świeży. Jeśli utknęliśmy na bossie, przez długi czas nie będzie to problemem, ponieważ początkowa lokacja jest wypełniona opcjonalnymi grotami pełnymi potężnych artefaktów. Aby się w tym odnaleźć, do gry trafiła nawet piękna mapa, a gracz otrzymał możliwość stawiania znaczników. Widzisz w oddali ciekawą jaskinię, ale aktualnie farmisz ostatnie punty do awansu na wyższy poziom? Żaden problem, oznaczasz ją i wrócisz w te rejony już po odpoczynku przy miejscu łaski.

REKLAMA

Po kilku godzinach na Ziemiach Pomiędzy dostałem wręcz obsesji na punkcie Elden Ringa. Niewidzialna ściana w wersji beta nie pozwala mi odkryć nowych terenów, a ja naprawdę nie mogę się doczekać co znajduje się dalej. Powstała we mnie przepotężna chęć eksploracji. Tytuł From Software omotał mnie sobie wokół palca mocniej niż np. Sekiro. Nie mogę przestać o nim myśleć i chcę do niego wrócić tak szybko, jak to możliwe.

Z każdą kolejną minutą Elden Ring okazywał się lepszy i ciekawszy, chociaż uważajcie: pierwsze wrażenie robi naprawdę takie sobie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA