Potężny meteoryt eksplodował nad starożytnym miastem. 8000 osób obróciło się w proch
Temat uderzenia w Ziemię potężnej planetoidy, która mogłaby doprowadzić do zagłady ludzkości powraca do mediów regularnie. Zazwyczaj w takich artykułach przywołuje się najbardziej klasyczne przypadki takie jak planetoida, która zabiła dinozaury 65 mln lat temu, meteoroid, którego upadek w 1908 r. powalił drzewa w promieniu 40 km w rejonie Podkamiennej Tunguzkiej w Rosji, czy w końcu najnowszy meteoroid, który w 2013 r. wszedł w atmosferę Ziemi nad Czelabińskiem w Rosji. Jednak to przypadek z Bliskiego Wschodu sprzed 3600 lat może wywoływać najwięcej przerażenia.
Przez ostatnich blisko 15 lat setki naukowców pieczołowicie odtwarzało szczegóły zdarzenia, które miało miejsce blisko 3600 lat temu w rejonie obecnej miejscowości Tall el-Hammam położonej zaledwie 40 km od biblijnego Jerycha. Okazuje się, że i to miejsce zniknęło z powierzchni Ziemi wskutek uderzenia zbłąkanej kosmicznej skały.
Kilkanaście lat temu podczas wykopalisk w Tall el-Hammam naukowcy odkryli, że na pewnej głębokości znajduje się gruba na 1,5 metra warstwa węgla drzewnego, pyłu oraz stopionych naczyń i garnków. Od razu było wiadomo, że obszar ten musiał nawiedzić potężny pożar.
Problem jednak w tym, że żaden pożar wywołany naturalnie nie osiągnąłby temperatury i ciśnienia, które pozwoliłyby na topienie wyrobów garncarskich czy metalu. Wykorzystując modele numeryczne naukowcy ustalili, że tego typu ekstremalne warunki mogłyby powstać, gdyby w miasto uderzyła planetoida o rozmiarach tej, która w 1908 r. powaliła drzewa w Rosji.
Teorię o takim uderzeniu wspierało także odkrycie w glebie kwarcu wstrząsowego, którego powstanie wymaga ciśnienia rzędu 5 GPa oraz diamentoidów, mikroskopijnych drobinek - jak sama nazwa wskazuje - o twardości diamentu.
Zabrane do laboratoriów fragmenty stopionych wyrobów garncarskich pozwoliły ustalić, że do stopienia doszło przy temperaturze co najmniej 1500 stopni Celsjusza. Co więcej, na powierzchni stopionej naczyń odkryto sferule z odparowanego żelaza oraz ziarna irydu, które topią się w temperaturze niemal 2500 stopni Celsjusza.
Jak wyglądało zniszczenie Tall el-Hammam?
Tego nie da się dokładnie ustalić. Naukowcy przedstawili właśnie jeden z prawdopodobnych scenariuszy. Według nich planetoida weszła w atmosferę Ziemi z prędkością ok. 60 000 km/h. Po szybkim rozgrzaniu obiekt eksplodował na wysokości 4 kilometrów nad Ziemią generując energię 1000 razy większą niż eksplozja bomby nad Hiroszimą. Temperatura powietrza nad Ziemią wzrosła natychmiast do 2000 stopni Celsjusza. Wykorzystywane w Tall el-Hammam wyroby metalowe: miecze, włócznie, ale także cegły czy wyroby garncarskie uległy stopieniu. Zaledwie kilka sekund później do powierzchni ziemi dotarła fala uderzeniowa przemieszczająca się z prędkością 1200 km/h niszcząc wszystkie budynki, jakie napotkała po drodze i obracając 8000 mieszkańców miasta w pył.
Wiele wskazuje, że fala uderzeniowa minutę później dotarła do murów biblijnego Jerycha, które także spłonęło do cna. Część komentatorów zauważa, że potencjalnie opowieści o tym zdarzeniu podawane z pokolenia na pokolenie mogły być źródłem biblijnej historii o zniszczeniu Sodomy.
Nie ma się co cieszyć
Opowieści o takich pojedynczych uderzeniach planetoid w Ziemię są fascynujące, ale jednak tylko do pewnego czasu. Liczba odkrytych śladów po takich zderzeniach wskazuje na jedno. Nie powinniśmy pytać, czy w Ziemię uderzy kolejna potężna planetoida, a powinniśmy pytać kiedy do tego dojdzie.
Przestrzeń kosmiczna może wydawać się pusta gdy patrzymy w nocne niebo i widzimy tylko gwiazdy odległe o całe lata świetlne, ale w rzeczywistości aktualnie astronomowie monitorują ruch ponad 26 000 planetoid regularnie zbliżających się lub przecinających orbitę Ziemi. Prędzej czy później któraś z nich w Ziemię uderzy.
Miejmy nadzieję, że będzie to później niż prędzej, bo póki co - tak samo jak dinozaury - nie mamy żadnych środków, aby się przed takim obiektem obronić.