Butelkowa woda szkodzi środowisku. Naukowcy obliczyli, jak bardzo
Niby narzekanie na plastikowe opakowania to truizm, a do kupowania choćby butelkowanej wody powinny zniechęcać zdjęcia z plaż i przede wszystkim wód, po których takie odpady pływają.
A potem trafiają do żołądków morskich zwierząt. Naukowcy dokładają kolejne argumenty przeciwko plastikowym butelkom.
Wszyscy wiemy, że plastik szkodzi środowisku, ale liczby nadal robią olbrzymie wrażenie. Z analizy naukowców Barcelona Institute for Global Health wynika, że butelkowana woda ma 1400 razy bardziej negatywny wpływ na środowisko niż ta z kranu. Teoretycznie powstaje coraz więcej butelek z recyklingu, ale wciąż to spory problem.
Tysiąc czterysta razy – to musi szokować
Co więcej, naukowcy obliczyli, że gdyby mieszkańcy tylko Barcelony pili wyłącznie butelkową wodę, to koszt wydobycia wszystkich niezbędnych materiałów byłby 3500 razy większy niż w przypadku kranówki.
Tematem zajęli się naukowcy z Barcelony nie przez przypadek. W stolicy Katalonii rośnie spożycie butelkowanej wody, mimo że w mieście od dawna poprawia się jakość wodociągów. Ale to nie tylko problem Barcelony.
„The Guardian” przypomina, że w Stanach Zjednoczonych do wyprodukowania plastikowych butelek do wody zużywa się rocznie 17 milionów baryłek ropy.
Woda z kranu jest po prostu dużo tańsza
Owszem, można powoływać się – a nawet trzeba! – na ekologię, ale do rozsądku powinny przemawiać inne liczby. Jak podkreślał łódzki urząd, który od lat prowadzi akcję „Łódzka woda najlepsza”, butelka wody źródlanej w sklepie (1,5 litra) kosztuje około 2 złotych. 1000 litrów wody z kranu (1 metr sześcienny) kosztuje 4,51 złotych! Wprawdzie ceny mogły się od tego czasu troszkę zmienić, ale i tak wszystko przemawia za „kranówą”.
Zdrowie też:
Podobnie jest w innych miastach. W 2016 roku Kraków chwalił się, że ich woda w kranach jest drugą najczystszą na świecie. Niechęć mieszkańców do „kranówki” mogła jednak wynikać z pamięci po dawnych czasach, kiedy przestrzegano przed piciem nieprzegotowanej wody. Dużo zmieniło się za sprawą wejścia do Unii Europejskiej.
- W przypadku ołowiu czy innych metali ciężkich lub pestycydów obecnie obowiązujące przepisy zostały zaostrzone nawet stukrotnie w stosunku do tych z lat siedemdziesiątych – mówił w rozmowie z krakowską „Wyborczą” Tadeusz Bochnia z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
Ze względu na nowe unijne normy wodociągi musiały przejść liczne modernizacje, które skutkowały inwestycjami. To właśnie dzięki temu woda w kranach bardzo często jest zdrowsza od tej kupowanej w butelkach.
Dla obawiających się o stan wody w kranie rozwiązaniem są oczywiście dzbanki filtrujące. Pozostaje więc otwarte pytanie: dlaczego jeszcze nie pijecie „kranówki”?