REKLAMA

Kopał bitcoiny w Komendzie Głównej Policji. Dorabiał do niskiej pensji policyjnego informatyka

Wbrew obiegowym opiniom polska policja nie jest aż tak bardzo zacofana technologicznie. W siedzibie Komendy Głównej Policji miała działać nielegalna kopalnia kryptowalut. Ktoś uznał, że najciemniej będzie pod latarnią.

koparka bitcoinów
REKLAMA

O sprawie pisze TVN24. Komenda Główna Policji jeszcze niczego nie potwierdziła, ale redakcja powołuje się na dwa niezależne źródła.

REKLAMA

Kopalnie na policji otworzył informatyk

Mężczyzna był zatrudniony na cywilnym etacie. Według TVN24 już został zwolniony, obecnie też policja rozstaje się z kolejnym podejrzanym. Oprócz tego zawiadomienie trafiło do warszawskiej prokuratury.

Policjanci sami wpadli na trop nielegalnej kopalni. Jak udało się ustalić, mężczyzna wyposażył służbowe komputery w karty graficzne. Nie wiadomo jednak, czy była to samodzielna inwestycja – wszak korzyścią był „tylko” darmowy prąd na komendzie – czy może przekonał podwładnych do modernizacji policyjnych sprzętów. Tak czy siak, podejrzany miał sporo szczęścia, bo karty graficzne to dziś nie jest łatwo dostępny sprzęt. Właśnie z powodu kryptowalut.

Nie jest też jasne, jak długo trwał proceder i jakie straty spowodował. Obliczaniem kosztów zajmie się już prokuratura.

Kopalnia na komendzie nie powinna dziwić

Skoro do nadużyć dochodziło już w polskich szkołach czy urzędach – o kradzież prądu oskarżono czterech urzędników polkowickiego ratusza – to i nic dziwnego, że proceder dotarł i na policję. Górników kusi darmowy prąd, choć rosnące rachunki i gorzej działający sprzęt to coś, co pozwala ich nakryć na gorącym uczynku.

Ile na takim nielegalnym kopaniu da się zarobić? Oczywiście to zależy. Przypadek urzędników z Polkowic pokazuje, że mowa nawet o kilku do kilkunastu tysięcy zł. A jakie są straty? Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy przekazała money.pl, że wówczas urząd poniósł koszt w wysokości 7,5 tys. zł. O tyle wzrosły łącznie rachunki. Ciekawe, jak to jest w przypadku Komendy Głównej Policji.

REKLAMA

Ci, którzy kopią w miejscu pracy, raczej nie nastawiają się na gigantyczne zyski – chodzi pewnie o to, aby się dorobić, ale bez przesady. Kryptowalutowi biznesmeni wybierają za to państwa, gdzie prąd jest tani. O skali zjawiska najlepiej mówi przykład Chin. Kiedy jedno z miast zakazało kopania, odzyskało tyle energii, ile wyprodukowałyby 2 elektrownie Turów.

zdjęcie główne: Scharfsinn/shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA