Gaz od życia na Wenus nie daje spokoju naukowcom. Zagadkę rozwiążą sondy kosmiczne
Jeden gaz, dwa wytłumaczenia. Sondy, które wkrótce polecą w stronę Wenus będą musiały ustalić, czy w chmurach planety istnieje życie, czy też raczej na powierzchni planety wciąż wybuchają wulkany.
We wrześniu 2020 r. przez świat nauki przetoczyła się fala uderzeniowa. Naukowcy ogłosili odkrycie w chmurach Wenus fosforowodoru, którego obecność można by - według ówczesnej wiedzy - wyjaśnić jedynie procesami biologicznymi. W ciągu kilku kolejnych tygodni pojawiły się nawet deklaracje ze strony agencji kosmicznych, a także podmiotów prywatnych mówiące o rychłym wysłaniu w kierunku drugiej planety od Słońca sond kosmicznych.
W kolejnych miesiącach jednak entuzjazm stopniowo przygasał, bowiem okazało się, że sygnały interpretowane jako fosforowodór są na tyle słabe, że nawet do końca nie wiadomo, czy nie jest to jedynie szum w danych. Ponowne analizy wskazywały, że być może ogłoszenie „dowodów na istnienie życia” w chmurach Wenus było przedwczesne. Warto jednak zauważyć, że zaledwie miesiąc temu NASA zdecydowała się rozpocząć przygotowywanie dwóch misji kosmicznych do Wenus, które w najbliższych latach zbadają tę planetę dokładniej niż kiedykolwiek wcześniej.
Na Wenus jest życie, czy jednak coś innego?
Naukowcy z Uniwersytetu Cornell przekonują, że znaleźli inne źródło fosforowodoru na Wenus. Zakładając zatem, że ten fosforowodór w ogóle faktycznie występuje w atmosferze planety, badacze przekonują, że jego źródłem mogą być procesy wulkaniczne aktywne obecnie bądź w bardzo nieodległej przeszłości.
Skąd taki pomysł? Obserwacje prowadzone za pomocą Obserwatorium ALMA oraz Teleskopu Jamesa Clerka Maxwella wskazują, że jeżeli we wnętrzu planety, w głębokich warstwach płaszcza Wenus występują fosforki, to wydostają się na zewnątrz w erupcjach wulkanicznych, a następnie reagują z kwasem siarkowym, którego pełno w chmurach Wenus. W tej właśnie reakcji mógłby powstawać fosforowodór.
Czy na Wenus mogą obecnie wciąż wybuchać wulkany? Taka teoria rozważana jest od dekad. Jeszcze w latach siedemdziesiątych amerykańska sonda Pioneer Venus zauważyła, że w chmurach Wenus dwutlenek węgla występuje w lokalnych zagęszczeniach, a nie jest równomiernie rozłożony w atmosferze. Może to wskazywać, że dopiero został uwolniony z jakiegoś lokalnego źródła i jeszcze nie zdążył rozpłynąć się w chmurach planety. Najnowsze sondy zatem będą miały dużo roboty, kiedy już dotrą na orbitę Wenus.