Ma dwa razy dłuższe skrzydła niż Jumbo Jet i właśnie je rozprostował. Stratolauncher zakończył lot testowy
Takiego startu i takiego lądowania nie widuje się codziennie. Właściwie, to poza tymi dwoma lotami nikt nie widział startu i lądowania tak dużego samolotu. Wystarczy powiedzieć, że rozpiętość skrzydeł tego olbrzyma jest prawie dwa razy większa od rozpiętości skrzydeł Boeinga 747.
Czym jest Stratolauncher?
Mówiąc najprościej, jest to samolot transportowy, który docelowo ma między dwoma kadłubami wynosić w wyższe warstwy atmosfery rakietowy pojazd hipersoniczny Talon-A o długości 9 i szerokości 5 metrów, który ma być swego rodzaju pojazdem testowym dla amerykańskiego Departamentu Obrony.
Po wyniesieniu na odpowiednią wysokość przez Stratolaunchera Talon-A będzie uwalniany, aby chwilę później uruchomić silnik rakietowy, za pomocą którego będzie wznosił się w jeszcze wyższe warstwy atmosfery, gdzie będzie mógł wykonywać hipersoniczne loty testowe.
Jak na razie jednak wczorajszy lot był „lotem na pusto”. Kolejne loty zaplanowane w nadchodzących kilku miesiącach także będą lotami, w których testowany będzie nie Talon, a sam Stratolauncher. Jakby nie patrzeć samolot, który nosi przydomek Roc, wykonał dopiero dwa loty, z czego pierwszy odbył się dwa lata temu. Teraz, z każdym lotem - niczym helikopter Ingenuity na Marsie - Stratolauncher będzie latał coraz wyżej i coraz szybciej.
Podczas drugiego, trwającego nieco ponad trzy godziny lotu samolot wzbił się na wysokość ponad 4 km nad powierzchnię Ziemi, po czym ostatecznie wylądował w Porcie Kosmicznym na Pustyni Mojave w Kalifornii. Wstępne informacje wskazują, że lot był ogromnym sukcesem, a inżynierowie nie zauważyli w trakcie lotu, ani podczas inspekcji po locie żadnych anomalii i nieprawidłowości.
Skąd w ogóle pomysł na taki samolot?
Historia całego projektu jest bardzo burzliwa i niepewna. Samolot został wyprodukowany przez firmę Stratolaunch założoną przez Paula Allena, jednego z założycieli Microsoftu. Zanim jednak Stratolauncher wzbił się w powietrze, Allen zmarł. Po śmierci założyciela firma zrezygnowała z większości planów i zwolniła większość pracowników, zachowując jedynie tyle zasobów, aby doprowadzić do pierwszego lotu, który ostatecznie odbył się w kwietniu 2019 r.
Po udanym locie jednak firma zamilkła. Dopiero w 2020 r. pojawił się nowy kapitał, dzieki któremu firma mogła ponownie zatrudnić część pracowników i wznowić pracę nad Stratolauncherem. Czwartkowy lot potwierdził, że wysiłek się opłacił i firma ma przed sobą jeszcze wiele możliwości.