To się nazywa fart. Planetoida od dinozaurów stworzyła płuca Ziemi
66 milionów lat temu w Ziemię uderzyła 12-kilometrowej średnicy planetoida. Ten sporych rozmiarów kamień zakończył trwające ponad 135 milionów lat panowanie dinozaurów na całej planecie. To wiedzą wszyscy. Naukowcy jednak zauważają, że zdarzenie to miało ogromny wpływ na roślinność Ameryki Południowej.
Jak spojrzymy na zdjęcia satelitarne północnej części Ameryki Południowej, zobaczymy istniejące jeszcze, aczkolwiek malejące z roku na rok, płuca Ziemi. Rozległe obszary tropikalnych lasów deszczowych, które obecnie starają się hamować niekorzystne zmiany klimatyczne. Mogły jednak nigdy nie powstać, gdyby nie doszło do uderzenia sprzed 66 mln lat.
Badając skamieniałe pyłki i liście wydobyte na terenie Kolumbii naukowcy odkryli, że roślinność w czasach dinozaurów i po nich diametralnie się zmieniła.
Były dinozaury - nie było lasów deszczowych. Nie ma dinozaurów - są lasy deszczowe
Na podstawie 50 000 pyłków i 6000 liści skamieniałych przed i po pamiętnym uderzeniu można stwierdzić, że na Półwyspie Jukatan w czasach dinozaurów dominowały rośliny iglaste i paprocie, które nie były tak gęsto upakowane jak obecnie w lasach deszczowych. Światło między drzewami wciąż docierało dzięki temu do najniższych warstw lasu. Aczkolwiek naukowcy podejrzewają, że na ten ostatni aspekt mogły mieć wpływ same dinozaury, które zadeptywały i żywiły się młodszymi drzewami, nie pozwalając im spokojnie się rozwijać.
Uderzenie planetoidy mogło całkowicie zmienić sytuację. Z jednej strony zniknęły dinozaury. Z drugiej - zniszczenia drzewostanu iglastego mogły stanowić doskonałą okazję dla roślin liściastych, które mogły spróbować swoich sił i zdominować wzbogacone pyłem gleby Półwyspu Jukatan.
To właśnie w ten sposób las liściasty, który wcześniej nie miał szans się rozwinąć, przejął pałkę pierwszeństwa od lasów iglastych i rozwinął się w dzisiejszy tropikalny las deszczowy.