Że też nikt wcześniej na to nie wpadł. Szwedzi budują statek transportowy zasilany wiatrem. A nie, czekaj
W trwającej obecnie erze odchodzenia od paliw kopalnych i zastępowania ich odnawialnymi źródłami energii, wiatr jest jednym z najważniejszych zasobów. Problem jednak w tym, że zbieranie wiatru za pomocą całych farm turbin wiatrowych nam morzu, transport energii na ląd i jej dystrybucja generują spore koszty. Ale w jednym wiatr jest niezrównany.
Transport morski to bomba ekologiczna
Choć na całym świecie ludzie stopniowo przechodzą na elektryczność jako źródło zasilania środków transportu, to transport masowy, a szczególnie morski, wciąż znajduje się w średniowieczu.
Szacuje się, że jeden kontenerowiec o długości sześciu boisk piłkarskich emituje tyle samo zanieczyszczeń co 50 milionów samochodów. 15 takich kontenerowców emituje tyle samo zanieczyszczeń co wszystkie samochody na świecie. Gdyby natomiast transport morski uznać za kraj, to znalazłby się w rankingu najbardziej przyczyniających się do emisji CO2 na szóstym miejscu, między Niemcami a Japonią
- pisał Mark Piesing w inews dwa lata temu.
(Nie)zupełnie nowatorskie rozwiązanie
Szwedzkie konsorcjum, w skład którego wchodzi Królewski Instytut Technologiczny w Sztokholmie, firma doradztwa morskiego SSPA, kierowane przez fimę projektującą statki Wallenius Marine, opracowało nowatorski projekt zasilanego wiatrem statku transatlantyckiego do transportu samochodów - wPCC (ang. wind Powered Car Carrier).
Według planów na pokładzie wPCC znajdzie sie miejsce dla 7000 pojazdów, a sam statek będzie generował 90 proc. mniej CO2 niż konwencjonalne statki transportowe.
Spójrz na te płetwy - to żaglowiec
Faktycznie, wPCC jest zasilany wiatrem. Te wysokie płetwy odróżniające statek od wszystkich aktualnie przemierzających morza i oceany, to swego rodzaju żagle.
Sam statek ma 200 m długości, 40 m szerokości i aż 100 m wysokości. Warto jednak zauważyć, że żagle odpowiadają za 80 m wysokości.
Przedstawiciele konsorcjum przekonują, że statek może być gotowy do rejsu dziewiczego już w 2024 r. Halo, Panie Premierze, a gdzie nasz konwencjonalny prom? Stępka sprzed kilku lat chyba już się rozpadła ze starości.
Czy zatem taki współczesny żaglowiec ma jakieś minusy? Tak. Zważając na źródło zasilania statek będzie wolniejszy od konwecjonalnych kontenerowców. Jezeli typowy rejs trwa około 7 dni, to wPCC tę samą odległość będzie pokonywał w 12 dni. Zważając jednak na tak ogromne zmniejszenie emisji CO2, to chyba jeden czy drugi miłośnik Mazdy będzie mógł poczekać tydzień dłużej na swój samochód.
Warto tutaj zauważyć jeszcze jedno - choć statek będzie wykorzystywał wiatr jako źródło napędu w trakcie rejsu, to manewry w portach i zatokach wciąż będzie wykonywał z wykorzystaniem silników. Trwają jednak prace nad stworzeniem silników elektrycznych przeznaczonych właśnie do tego.
Czy wPCC może stanowić przełom? Przemysł transportu morskiego charakteryzuje się sporą inercją i niechęcią do wprowadzania zmian, ale z pewnością wprowadzenie do użytku wPCC będzie pierwszym krokiem w dobrą stronę. Jeżeli projekt ten się sprawdzi, może to być początek uzdrawiania tej branży. Postępy w pracach nad wPCC możesz śledzić na blogu firmy Wallenius Marine.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.