Fotografia analogowa powraca w pięknym stylu. Nowy kwadratowy Instax ma szansę być hitem
Fotografia analogowa w 2020 r.? Instax pokazuje, że ma to sens. Nowy Instax Square SQ1 to prosty aparat natychmiastowy, który może być świetnym prezentem dla fotografa.
Fotografia analogowa w 2020 r. może się wydawać niepotrzebna, dziwna lub wręcz hipsterska. Często faktycznie taka jest, ale aparaty Instax pokazują, że analogowe fotografowanie - zwłaszcza w wydaniu natychmiastowym - jest bardzo odświeżającym doznaniem.
W dobie smartfonów, kiedy z wakacji przywozimy tysiące zdjęć, a nasze galerie są zapchane setkami prawie identycznych fotek selfie (lub ewentualnie psów bądź dzieci), pojęcie fotografii mocno się zdewaluowało. Dziś przeciętny użytkownik robi tak wiele zdjęć, że nie ma ich nawet kiedy przejrzeć, nie mówiąc już nawet o selekcji czy obróbce. Nieprzebrane morze fotografii leży gdzieś w chmurze, a aplikacje galerii co najwyżej przypomną nam kilka fotek sprzed miesiąca czy roku.
W takich warunkach Instax jest jak powiew świeżego powietrza. Zdjęcia z takiego aparatu mają prawdziwą wartość. Istnieją tylko w jednym egzemplarzu i nie mają żadnej fizycznej ani cyfrowej kopii. Do tego samych fotografii jest nieporównywalnie mniej, bo wkłady szanuje się bardziej niż pamięć smartfona. W końcu każde wciśnięcie przycisku migawki kosztuje kilka złotych.
Do tego sam moment wykonywania zdjęcia ma w sobie pewien czar. Z aparatu wysuwa się naświetlona (lecz całkiem biała) klatka, która dopiero po chwili wachlowania na powietrzu nabiera kolorów i kontrastu. Do momentu wywołania zdjęcia nie wiemy jak ono właściwie wyszło.
Wszystko to sprawia, że Instax niespodziewanie świeci triumfy.
Od wielu lat aparaty natychmiastowe sprzedają się jak świeże bułeczki, a wkłady do nich są najpopularniejszymi produktami w całej kategorii foto na Amazonie. Ja też dałem się złapać na czar fotografii natychmiastowej. Od 2–3 lat prowadzę projekt foto, w którym co miesiąc robimy sobie z żoną kilka fotek w ciekawych miejscach. Robi się z tego świetny album pełen wspomnień.
Przez długi czas fotografie natychmiastowe z Instaxa wiązały się najczęściej z malutkim formatem zdjęć, przypominającym rozmiar karty kredytowej. Dostępny był też format Instax Wide, ale z racji potężnych rozmiarów samego aparatu był on bardzo niszowy. Tymczasem zwykłe Instaxy (zwłaszcza w wariantach Mini) można było często zobaczyć na różnych wyjazdach, czy choćby… weselach. Dość popularnym pomysłem jest użyczenie gościom Instaxów, by uchwycili imprezę z własnej perspektywy.
Kwadratowy Instax Square SQ6 był powrotem do korzeni. Teraz zobaczyliśmy jego młodszego brata, Square SQ1.
Kultowe Polaroidy z lat 80. najczęściej fotografowały w kwadratowym formacie, dlatego nic dziwnego, że kwadratowy Fujifilm Instax Square SQ6 z 2018 r. tak bardzo spodobał się fotografom. Był to dość zaawansowany - jak na Instaxa - model natychmiastowego aparatu. Dla wielu osób problemem mogła być jego cena wynosząca ok. 600 zł. To jednak i tak sporo taniej niż wynosił kosz analogowo-cyfrowego, kwadratowego Instaxa Square SQ10 wycenionego na kwotę sporo powyżej 1000 zł.
Teraz Fujifilm pokazał swój najtańszy aparat natychmiastowy w kwadratowym formacie, czyli Instax Square SQ1. Jest to bardzo prosty sprzęt będący odpowiednikiem modelu Instax Mini 11. Nie da się tu wymusić długiego czasu naświetlania, nie da się stworzyć podwójnej ekspozycji, czy nawet kontrolować lampy błyskowej. Aparat sam dobiera parametry, a my jedynie musimy wybrać tryb spośród tradycyjnej fotografii, zdjęć selfie i makro. Na froncie, obok obiektywu, znalazło się małe lusterko pomagające w kadrowaniu przy zdjęciach selfie.
Aparat współpracuje ze znanymi już kwadratowymi wkładami Instax Square, ale nowością jest nowy, czarno-biały typ wkładów Instax Square Monochrom. 20 sztuk tradycyjnych wkładów kosztuje ok. 70 zł, więc jedna fotka kosztuje fotografa 3,50 zł. Są to już całkowite koszty eksploatacji (pomijając baterie w aparacie, lecz te są naprawdę długowieczne). Cała chemia potrzebna do wywołania zdjęcia jest zawarta bezpośrednio w papierze. Instaxy bazują na analogowym procesie wywoływania, a nie na druku zdjęć.
Instax Square SQ1 jest dostępny w trzech kolorach (Glacier Blue, Terracotta Orange i Chalk White), a obudowa jest bardzo minimalistyczna. Niestety aparat nie jest aż tak stylowy jak Instax Square SQ6.
Problemem może być jednak cena. Przynajmniej na początku.
Instax Square SQ1 został wyceniony na 559 zł, a do sklepów trafi 30 września. Niestety jest to zbyt wysoki poziom cenowy. Model SQ6 debiutował w cenie ok. 600 zł, a dziś kupimy go za ok. 490 zł. W tym kontekście zakup Instaxa Square SQ1 jest póki co nieopłacalny.
Jestem jednak przekonany, że cena szybko zacznie topnieć. Przed nami Black Friday, a później okres świąteczny, czyli dwa święta konsumpcjonizmu. Spodziewam się, że Fujifilm szybko przeceni swój nowy model. Kwadratowy Instax w cenie 400–450 zł byłby bardzo atrakcyjnym modelem i jednocześnie bardzo ciekawym prezentem dla wielu fotografów. W tej cenie sprzęt będzie murowanym hitem.