Climeworks chce upychać nadmiar dwutlenku węgla pod ziemią. Producenci aut lubią to
Firma Climeworks ma doskonały sposób na pomniejszenie stężenia dwutlenku węgla w naszej atmosferze. Nadmiar tego gazu chce składować pod ziemią.
Może brzmi to trochę absurdalnie, ale działa. Szwajcarska firma Climeworks dysponuje dość obiecującą technologią bezpośredniego wychwytywania powietrza (DAC - ang. direct air capture), którą wykorzystuje na coraz większą skalę. Kolejnym krokiem w tym kierunku było wybudowanie fabryki na Islandii, która, po osiągnięciu pełnej mocy operacyjnej, będzie w stanie usuwać 4 tys. ton CO2 z powietrza rocznie.
Jak działa DAC?
Zasada działania nie jest przesadnie skomplikowana. Islandzki zakład zasysa powietrze i przesyła je do specjalnego kolektora CO2 zawierającego selektywny materiał filtrujący, który wykorzystuje absorbent do wiązania CO2. Kiedy filtr się nasyci, zostaje podgrzany do 100 st. C. przy użyciu energii z pobliskich źródeł geotermalnych, dzięki czemu uwalnia zgromadzony wcześniej dwutlenek węgla.
Co dzieje się z samym gazem? Jest on transportowany głęboko pod ziemię (ok. 2000 metrów), gdzie w wyniku naturalnych procesów mineralizacji reaguje on ze skałami bazaltowymi i w ciągu kilku lat przekształca się w węglany.
Zakład Climeworks będzie działał 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i odfiltruje z atmosfery 4000 ton metrycznych dwutlenku węgla.
Szansa dla koncernów samochodowych?
Producenci aut muszą zmagać się z coraz bardziej wyśrubowanymi limitami CO2 i z coraz bardziej rygorystycznymi normami emisji spalin. Dlatego w ogóle nie dziwi udział Audi w przedsięwzięciu Climeworks. Oficjalnie chodzi oczywiście o wsparcie świetnej, zielonej inicjatywy:
— Z naukowego punktu widzenia adsorpcja CO2 z atmosfery jest, oprócz samej redukcji emisji, równie ważnym elementem - mówi Hagen Seifert, dyrektor ds. Zrównoważonych koncepcji produktów w Audi
Audi wspiera rozwój technologii wychwytywania CO2 firmy Climeworks od 2013 roku. Dwa lata temu firmy zbudowały w Szwajcarii zakład, który filtruje CO2 z powietrza i dostarcza go do przemysłu napojów gazowanych. Producent aut maczał również swoje palce w ośrodku przemysłowym na Islandii, dzięki czemu jedna czwarta odfiltrowanego dwutlenku węgla z atmosfery przypadnie właśnie Audi.
Jak na razie nikt nie mówi tego oficjalnie, ale nie zdziwiłbym się, gdyby za kilka lat niemiecki koncern wyszedł z propozycją poluzowania nieco norm emisji w zamian za odessanie z atmosfery kilkudziesięciu tysięcy ton CO2 rocznie przy użyciu technologii DAC. Bilans przecież by się zgadzał…