Google kończy z Google Glass, ale poszerzona rzeczywistość wcale nie odchodzi do lamusa
Są jeszcze firmy, które wierzą, że poszerzona rzeczywistość wejdzie do mainstreamu. Nie należy do nich jednak Alphabet, który zamknął projekt Google Glass w wersji konsumenckiej.
Poszerzona rzeczywistość to nie jest nowy pomysł. Nakładanie generowanego cyfrowo obrazu na widok prosto z kamery stało się jednak popularne dopiero za sprawą smartfonów. Dzięki temu można nanieść dane o konstelacjach na mapę nieba albo sprawdzić, jak w naszym domu prezentowałyby się różne produkty - od mebli z Ikei, przez nowego Maca Pro, na Tesli Cybertruck kończąc.
Poszerzona rzeczywistość wykorzystywana jest również przez twórców gier. Największą popularnością wśród takich tytułów cieszy się Pokemon GO. Na ekranie telefonu widać cyfrowe modele kolorowych stworków, z którymi można wchodzić w interakcję. Mimo wszystko trzymanie w dłoniach jedynie takiego okienka na mieszające się światy - realny i wirtualny - jest ograniczające.
Gogle i okulary poszerzonej rzeczywistości eliminują tę niedogodność.
W przeciwieństwie do gogli wirtualnej rzeczywistości - takich jak HTC Vive, Oculus Rift/Quest i PlayStation VR - gogle i okulary poszerzonej rzeczywistości nie izolują użytkownika całkowicie od realnego świata. Tego typu akcesoria nie muszą w dodatku przekazywać obrazu otoczenia z kamery na ekran, jak to ma miejsce w przypadku telefonów.
W takich goglach cyfrowe treści wyświetlane są zwykle na przezroczystym ekranie bezpośrednio przed okiem użytkownika. Zwykle jest to możliwe dzięki wykorzystaniu pryzmatu. Czujniki ruchu i kamery wykrywające głębię zaś dbają o to, by cyfrowo generowane modele były zakotwiczone w pewnym punkcie realnej przestrzeni.
Akcesoria tego typu rozwija dziś wiele firm, aczkolwiek nigdy stały się one specjalnie popularne.
Gogle z dodatkowym ekranem miały swoje pięć minut 7 lat temu po debiucie Google Glass - okularów, które cały czas wyświetlają w rogu pola widzenia użytkownika cyfrowe treści. Nie przypadły jednak do gustu konsumentom i ewoluowały w rozwiązanie kierowane dla firm. W polu widzenia ich pracowników migają przydatne informacje, gdy ci wykonują dłońmi jakieś prace manualne.
Inne produkty tego typu również są raczej niszowe i… wcale się temu nie dziwię. Jeśli już pojawiają się rozwiązania konsumenckie, takie jak np. gogle Lenovo Mirage z kontrolerem w kształcie z miecza świetlnego, to działają fatalnie. Na tyle, że chociaż kupiłem zestaw dwóch par takich gogli i jestem fanem Star Wars, to wylądowały po kwadransie w pudle w piwnicy.
Nic dziwnego, że Alphabet kończy z Google Glass dla użytkowników domowych.
Firma wycofuje wsparcie dla Google Glass Explorer Edition. Okulary otrzymają jeszcze jedną, ostatnią aktualizację oprogramowania i na tym koniec. Uaktualnienie trzeba pobrać ręcznie w formie pliku ZIP na komputerze i ręcznie przerzucić do pamięci okularów. Pozwoli to sparować okulary bezpośrednio z telefonem, aczkolwiek oprogramowanie MyGlass przestanie działać.
Programiści, którzy wydali na nie pieniądze z nadzieją, że będą zarabiać kokosy na oprogramowaniu pisanym z myślą o konsumentach, muszą się pogodzić z tym, że wyrzucili w błoto kasę. I swój czas. Co prawda w sprzedaży nadal pozostają Google Glass Enterprise Edition z 2017 r. ale to jednak niszowy produkt dla przedsiębiorstw, który takowym już pozostanie.
Czy to oznacza, że AR jest martwe? Niekoniecznie.
Google co prawda rezygnuje z poszerzonej rzeczywistości, tak jak wcześniej wycofał się z segmentu VR i zamknął DayDream, ale na nim świat się nie kończy. Microsoft stale rozwija Hololens i ma platformę Windows Mixed Reality, a ptaszki ćwierkają, że nad swoimi okularami pracuje przecież Apple. Firma rozwija ARKit z myślą o smartfonach i tabletach, ale możliwe, że już w przyszłym roku pierwszy produkt z nowej kategorii produktowej ujrzy światło dzienne.
Ostatnio partnerstwo w tym segmencie ogłosiły też Qualcomm oraz Niantic, aczkolwiek tutaj mam wątpliwości, czy to ma jakiś większy sens. Deweloperzy odpowiedzialni za Pokemon GO nadal rozwiją tryb poszerzonej rzeczywistości, ale mam wrażenie, że przeceniają jego znaczenie. W ich grze największą frajdę sprawia to, że do sterowania używa się GPS-u. Nadal biegam na raidy i nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem gracza, który korzysta z trybu AR.