Jeżeli xCloud odniesie sukces, to dopiero za wiele lat. Tak twierdzi... Microsoft
Twórcy Xboxa szykują się do premiery xCloud, a więc usługi strumieniującej z chmury gry wideo. Szef działu rozrywki elektronicznej w Microsofcie przyznaje jednak, że przez najbliższe lata usługa ta będzie raczej ciekawostką.
Microsoft niedługo dołączy do firm, które będą oferowały gry wideo strumieniowane z chmury. Potencjał tej usługi jest olbrzymi. Oznacza ona bowiem, że będziemy mogli grać w dowolne (dostępne w ofercie) gry wideo w zasadzie na dowolnym sprzęcie. Chcesz zagrać w Forzę Horizon 4 na twoim netbooku z niskonapięciowym procesorem? Albo w ogóle na telefonie? Żaden problem! Potrzebujesz tylko szybkiego łącza internetowego, bo przeliczenia związane z logiką i oprawą audiowizualną gry przelicza centrum danych Microsoftu.
Problem w tym, że Microsoft xCloud – tak bowiem nazywa się usługa – nie jest przełomowym pomysłem. Sony oferuje coś podobnego już od długiego czasu, Google szykuje się do premiery Stadii, a prekursor całego przedsięwzięcia – firma OnLive – zdążyła już dawno temu zbankrutować.
Usługa rusza niebawem, ale do gamingowej rewolucji jeszcze daleko.
To nie jest moja opinia, a szefa działu Xbox. Phil Spencer w wywiadzie dla Gamespota dość otwarcie mówi, że gry strumieniowane z chmury to kierunek, w którym nieuchronnie będzie podążać cała branża gier. Ostrzega jednak, że choć i Microsoft jest jednym z liderów tych zmian, tak warto ostudzić entuzjazm. Bo przejście na gry z chmury zajmie rynkowi jeszcze wiele czasu. -Wiele, wiele, wiele lat. Może mniej niż 20, bo tyle Netfliksowi zajęło zdominowanie rynku mediów, ale też to nie nastąpi, na przykład, za dwa lata – twierdzi.
- Nikt nie powinien mówić nieprawdy, że [w xCloud – przyp. ja] nie będzie opóźnień w sterowaniu. Granie na telefonie nie będzie tym samym, co granie na Xbox One X. To usługa zapewniająca wygodę i wybór, a nie gry w 8K przy 120 klatkach na sekundę – jak zaskakująco szczerze opowiada Spencer o jednym z najważniejszych, o strategicznym wręcz znaczeniu przedsięwzięciu jego firmy.
To oczywiście nie oznacza, że xCloud będzie do bani.
Ponoć wykonano mnóstwo pracy, by wyeliminować wszelkie potencjalne niedogodności. Słyszeliśmy wiele nieoficjalnych doniesień o zaawansowanych technologiach predykcyjnych i supernowoczesnych metodach kodowania i kompresji obrazu oraz dźwięku, dzięki czemu ponoć z trudem będziemy odróżniać gry uruchamiane lokalnie od tych z chmury.
Phil Spencer to jednak przedziwny menadżer. Jest uwielbiany przez społeczność fanów Xboksa za luz i brak nadęcia, a przede wszystkim za swoją rozbrajającą wręcz szczerość i bezpośredniość. Warto wszak zdać sobie sprawę, że xCloud jest arcyważnym (i wysoce kosztownym) projektem dla Microsoftu, prawdopodobnie definiującym gamingową przyszłość firmy.
Spencer potwierdza jednak to, co podejrzewaliśmy wszyscy. Microsoft xCloud (i prawdopodobnie również jego konkurencja) będzie usługą dla graczy casualowych sporadycznych oraz jako uzupełnienie oferty dla entuzjastów gier. Bo tak jak xCloud prawdopodobnie sprawdzi się w delegacji czy na wyjeździe wakacyjnym, tak – jak przyznaje sam szef Xboxa – będzie marną konkurencją dla podłączonej pod telewizor 4K wydajnej konsoli do gier.