REKLAMA

W walce z globalnym ociepleniem mogą pomóc nam... bagienne bakterie

Jednym z niedocenianych czynników wpływających na globalne ocieplenie są rozrastające się kolonie bakterii, które produkują całkiem pokaźną ilość gazów cieplarnianych. W przyrodzie musi jednak istnieć równowaga - naukowcy z University of East Anglia wykazali, że bakterie ukryte głęboko w błocie bagiennym potrafią produkować gaz… antycieplarniany.

22.08.2019 07.54
W walce z globalnym ociepleniem mogą pomóc nam... bagienne bakterie
REKLAMA
REKLAMA

Już tłumaczę. Chodzi o siarczek dimetylu (DMS), który uwalnia się, gdy bagienne (i morskie) mikroorganizmy rozkładają składnik odżywczy zwany dimetylosulfoniopropionianem (DMSP). DMS bywa bardzo często (i niesłusznie) nazywany gazem cieplarnianym, jednak stwierdzenie to jest bardzo mylące. W rzeczywistości siarczek dimetylu, trafiając do atmosfery, bardzo szybko rozpada się na aerozole, które powodują tworzenie się chmur.

Teraz uwaga: co potrafią chmury? Rozpraszać promieniowanie UV i odbijać je częściowo z powrotem w kierunku Słońca. Jednym słowem: nasze dobre bakterie, produkujące DMS, mogą pomóc w ochłodzeniu naszej planety. Szczególnie teraz, kiedy okazało się, że jest ich więcej, niż nam się wydawało.

W artykule opublikowanym w poniedziałek w Nature Microbiology, dr Jonathan Todd i zespół z University of East Anglia wykazali, że bakterie ukryte głęboko w błocie bagiennym mogą wytwarzać DMSP, który jest kluczowym składnikiem potrzebnym do wytworzenia DMS.

Według badań przeprowadzonych przez zespół Todda, wszystkie stawy w rejonie Saltmarsh charakteryzowały się znacznie wyższym poziomem produkcji DMSP i DMS niż wody powierzchniowe w oceanach. Co ciekawe, bakterie odpowiedzialne za ten proces wydają się być rozproszone po całym podwodnym błocie świata. Todd i jego zespół pobrali próbki błota z kilku słonych mokradeł i ujść rzek rozrzuconych po całej wschodniej Anglii i odkryli, że prawie jedna czwarta bakterii żyjących w tych próbkach ma zdolność wytwarzania DMSP.

No dobrze, ale co z tego?

Jeśli chodzi o klimat, możemy myśleć o DMSP jako paliwie, które pewnego dnia może zostać zamienione w gaz przeciwdziałający podgrzewaniu się atmosfery. Zespół Todda szacuje, że w jednym gramie błota bagiennego może znajdować się 100 mln bakterii wytwarzających DMSP, co oznacza, że bagienne obszary przybrzeżne mogłyby odgrywać znacznie większą rolę w globalnej produkcji DMS, niż wcześniej sądzono.

Odkrycie to nasuwa nieco kontrowersyjny pomysł: możemy spróbować zmanipulować morskie i przybrzeżne ekosystemy, tak aby wytworzyć więcej DMS i spróbować w ten sposób zrównoważyć (albo chociaż przyhamować) postępujące globalne ocieplenie. Żeby było zabawniej: pomysł ten rozważany jest przez naukowców od przeszło 20 lat.

A konkretniej od 1987 r., kiedy niejaki James Lovelock zaproponował, że możemy wykorzystać plankton produkujący DMS do zrównoważenia postępującego ocieplenia klimatu. W 2007 r. napisał list z propozycją „awaryjnego leczenia patologii globalnego ocieplenia”, w którym opisał kilka swoich pomysłów, które mogłyby przyspieszyć produkcję DMS.

REKLAMA

Nie jest to jednak takie proste. Nadmierny wpływ na nadmorskie ekosystemy, zdaniem wielu naukowców, mógłby przynieść tyle samo skutków negatywnych, co pozytywnych. Niemniej jednak świadomość, że dysponujemy jeszcze kilkoma asami z rękawa, jeśli chodzi o walkę z globalnym ociepleniem, jest budująca. Pozostaje jeszcze kwestia tego, czy kiedykolwiek zdecydujemy się na ich użycie.

Być może, zamiast wykorzystywać w tym celu bakterie (i mieszać w delikatnych ekosystemach) udałoby się opracować tanią i przemysłową metodę produkcji siarczku dimetylu, tak aby od razu wtłaczać go w atmosferę. Pomysł ten można by połączyć z planami dot. geoinżynierii solarnej, czyli wypuszczeniem do atmosfery gazów, które byłyby w stanie zablokować część promieni słonecznych, doprowadzając tym samym do zmniejszenia średniej temperatury na naszej planecie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA