REKLAMA

Google chce zbudować swoją własną dzielnicę w Toronto. Projekt wygląda trochę cyberpunkowo

Oczywiście nie mówię tu o noir-slumsach rozświetlonych neonami, w których wiecznie pada. Projekt, który chce zrealizować kanadyjski oddział firmy Alphabet (spółka-matka Google'a), to futurystyczna dzielnica z klimatu tych bogatszych.

alphabet-google-osiedle-przyszlosci-toronto-plany
REKLAMA
REKLAMA

Najlepiej widać to na tym szkicu:

alphabet-google-osiedle-przyszlosci-toronto-plany class="wp-image-961157"

I na tym:

alphabet-google-osiedle-przyszlosci-toronto-plany class="wp-image-961163"

Co do niektórych rozwiązań mam spore wątpliwości, ale zacznijmy od najfajniejszych rzeczy. Na przykład od tego amfiteatru, nad którym - w razie deszczu - można rozciągnąć szklany dach. Czad. Albo te pomosty pomiędzy budynkami, które widać na drugim szkicu. Wielopoziomowe chodniki zawsze robią wrażenie.

Oczywiście oprócz tych kilku najefektowniejszych bajerów, plan dzielnicy Google'a (zapewne tak będzie się na nią mówić) zawiera całe mnóstwo bardzo fajnych szczegółów. Większość z nich w większy lub mniejszy sposób odnosi się do szerokopojętego ekologicznego budownictwa. Same bloki zostaną wybudowane przy użyciu płyt klejonych krzyżowo z drewna litego, które po angielsku ma znacznie prostszą do zapamiętania nazwę: mass timber.

Płyty drewniane tego rodzaju charakteryzują się bardzo wysoką wytrzymałością, dzięki czemu mogą posłużyć do budowania wysokich budynków. Jedną z najwyższych budowli wykonanych w tej technologii jest 10-piętrowy apartamentowiec w dzielnicy Docklands w australijskim Melbourne.

Alphabet chce wybudować 30-piętrowe budynki z drewna

alphabet-google-osiedle-przyszlosci-toronto-plany class="wp-image-961172"

Budowa zacznie się od dziesięciu trzydziestopiętrowców w Quayside, w kanadyjskim Toronto. Tę małą część przyszłej dzielnicy Sidewalk Toronto można określić mianem programu pilotażowego. Alphabet chce sprawdzić, jak w ich projekcie czuje się ok. 4,5 tys. rezydentów, wprowadzić poprawki i rozszerszyć budowę na taką powierzchnię, którą bez nadmiernego ścisku będzie mogło zamieszkiwać ok. 21 tys. osób.

Do tego dojdzie oczywiście kampus Google'a i całe zaplecze usługowe, sprytnie porozmieszczane na dole drewnianych apartamentowców. Uliczki otaczające nowe bloki zostały zaprojektowane dla ruchu pieszo-rowerowego. Każde mieszkanie w dzielnicy Google'a będzie oczywiście wyposażone w światłowodowe złącze internetowe. Na projektach widać też dużo zieleni - zarówno na ulicach, jak i na samych blokach, parki, publiczne miejsca spotkań, przemyślany rozkład komunikacji miejskiej. Normalie żyć, nie umierać.

Widzę tam jednak jeden mały problem

alphabet-google-osiedle-przyszlosci-toronto-plany class="wp-image-961175"

Brak miejsca dla samochodów. Rozumiem, że obecny trend mówi, że auto jest nikomu do niczego nie potrzebne i jedyne co robi to zatruwa środowisko, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że nawet w całkiem nieźle skomunikowanym mieście samochód się przydaje. I to bardzo. Szczególnie, jeśli ktoś planuje przeprowadzkę do nieco odległej od centrum miasta dzielnicy portowej - a taki właśnie charakter będzie miała dzielnica Google.

Ciekaw jestem jak np. w dzielnicy wolnej od samochodów Alphabet razem z władzami Toronto chce rozwiązać tak trywialną kwestię, jak zaopatrzenie lokalnych sklepów i punktów usługowych. Organiczna cola w szklanych butelkach i sałatki z jarmużu nie zmaterializują się magicznie na półkach sklepowych.

REKLAMA

Jedyna wzmianka o samochodach w planach dzielnicy wspomina tylko o autach autonomicznych, które będą parkować (i zapewne ładować się) w garażach planowanych na uboczu dzielnicy. Ma to oczywiście sens, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest to w całości projekt eksperymentalny, którego celem jest przetestowanie najbardziej obiecujących rozwiązań dedykowanych dla miast przyszłości.

Obawiam się jednak, że z perspektywy mieszkania w Polsce, o wiele bardziej pasuje mi jednak koncepcja osiedla, na którym samochody nie są zwalczane za wszelką cenę. Być może okaże się, że pomysł Alphabetu jest lepszy i za 20-30 lat, takie osiedla jak Sidewalk Toronto będą wzorem do naśladowania. Zobaczymy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA