REKLAMA

Wojna USA - Chiny to nie tylko smartfony. Konsole do gier będą droższe o kilkaset złotych

Sytuacja z Huawei zwiastuje zaledwie początek wielkiej wojny ekonomicznej, która rozleje się po całym świecie. Wśród jej ofiar będą m.in. gracze, którzy mogą spodziewać się wzrostu kosztu tych konsol, które są składane w Chinach. Tyczy się to zarówno maszyn z rodziny PlayStation, jak również Xboksów.

Wojna USA - Chiny: konsole do gier będą droższe o kilkaset złotych
REKLAMA
REKLAMA

PlayStation to konsole japońskie. Xboksy to konsole amerykańskie. Jeśli jednak przyjrzymy się faktycznemu krajowi pochodzenia obu produktów, będą to oczywiście Chiny. To właśnie tam składane są platformy Sony oraz Microsoftu, co niebawem zwróci się przeciwko obu firmom, a w rezultacie przeciwko nam - graczom. Bo to przecież na nas maluczkich będą ostatecznie przerzucane wszystkie wzrosty kosztów.

Administracja Trumpa planuje wprowadzić 25-proc. cło na tysiące produktów z Chin.

United States Trade Representative opublikowało propozycję dokumentu, którego postanowienia chce wprowadzić w życie administracja Trumpa. Zgodnie z dokumentem, na tysiące towarów pochodzących z Chin zostanie nałożone 25-proc. cło. Dotychczasowe cło wynosi z kolei 10 proc. Oznacza to aż wzrost aż o 15 pp. To potężna zmiana, którą na pewno poczuje klient końcowy.

Amerykanie zwiększają cła na chińskie towary od połowy zeszłego roku. Nowy katalog produktów, półproduktów i surowców jest jednak najbardziej obfity. Zawiera kilka tysięcy pozycji z rozmaitych gałęzi przemysłu i gospodarki. Gdy dokument zostanie sfinalizowany, będzie to największe handlowe uderzenie Stanów Zjednoczonych w Chiny od początku ekonomicznego konfliktu obu mocarstw. Jeśli do 17 czerwca 2019 r. nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, propozycja USTR wejdzie w tłoki machiny legislacyjnej. Projekt ma poparcie prezydenta.

Wśród produktów z wyższym cłem znajdują się konsole do gier, kontrolery oraz akcesoria.

 class="wp-image-944480"

Wzrost z 10 do 25 proc. cła będzie miał wielki, jak najbardziej odczuwalny wpływ na ceny konsol. Zwłaszcza tych nowej generacji, które będą kosztować powyżej 500 dol. Jeśli bowiem przyjmiemy, że dotychczasowa cena rynkowa konsoli wynosi 500 dol. (stawka uwzględnia aktualne 10 proc. cło), to po podniesieniu cła ta sama konsola będzie już kosztować 568 dol. Zamieniając to na złotówki:

  • Cena bazowa: 1738 zł
  • Cena z cłem 10 proc: 1914 zł
  • Cena z cłem 25 proc: 2175 zł

Między ceną z cłem 10 proc. oraz 25 proc. jest aż 261 zł różnicy. Przynajmniej tyle będzie kosztować gracza wojna cenowa między Stanami Zjednoczonymi oraz Chińską Republiką Ludową. Bo chyba nikt z nas nie przypuszcza, że producenci konsol wezmą dodatkowe koszty na siebie? Jak to zwykle bywa, rosnące zobowiązania są przerzucane na klientów końcowych, którzy zawsze są największą ofiarą działań polityków.

„Polski to nie dotyczy”? Chciałbym, ale wątpię…

Możecie napisać, że po co mi obliczenia na złotówkach, skoro podwyższone cło uderzy wyłącznie w obywateli amerykańskich. Jest to przecież konflikt na linii Chiny - Stany Zjednoczone i nic nam Europejczykom do tego. Problem polega na tym, że Ziemia już lata temu została globalną wioską, w której wszystkie kontynenty, mocarstwa i państwa są ze sobą połączone niewidzialnymi nićmi wymiany handlowej.

Jeśli ze względu na dodatkowe cło PS5 będzie kosztować 570 dol., cena europejska raczej nie pozostanie przy 500 euro. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że do sklepów w Berlinie, Paryżu i Madrycie trafi produkt w cenie 570 euro. W oparciu o tę stawkę powstanie jej złotówkowy odpowiednik, na którym - jak to zwykle bywa - będziemy jeszcze bardziej stratni. Ostatecznie z portfela wyciągniemy przynajmniej 250 zł więcej. Bardziej realne będzie jednak 300 zł.

To czarny, ale jak najbardziej możliwy scenariusz.

Gdzie w tym wszystkim jest Nintendo?

REKLAMA

Japońscy twórcy Mario i spółki przechodzą obok konfliktu na linii Chiny - Stany Zjednoczone. Flagowy produkt Nintendo - przenośna konsola Nintendo Switch - jest bowiem produkowana na Tajwanie. Oznacza to, że na handheld cały czas obowiązuje dotychczasowa stawka cłowa. Oczywiście nie zabrania to Japończykom podnieść ceny z własnej inicjatywy. Widząc sytuację rywali, Wielkie N może chcieć zwiększyć marżę na własnych produktach. To jednak mało prawdopodobny scenariusz.

Amerykańscy gracze mogą zgodnie powiedzieć: - Taniej już było. - następne uderzenie wojny handlowej będzie wymierzone bezpośrednio w nich. Konsekwencje wyższych ceł rozleją się jednak na cały świat Zachodu, wliczając w to państwa członkowskie Unii Europejskiej. Zamiast więc zastanawiać się „czy”, powinniśmy zacząć dumać nad tym „ile”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA