REKLAMA

Pytanie na otwarcie tygodnia: ile wydałeś w zeszłym roku na Pokemon GO?

Pokemon GO ma już 2,5 roku i uparcie nie chce umrzeć. Niantic znów zarobiło na grze masę pieniędzy. Ciekawe, jak duży udział mieli w tym nasi czytelnicy.

pokemon go pvp trainer battles mechanika
REKLAMA
REKLAMA

Mobilna odsłona serii Pokemon okazała się światowym fenomenem. Przez kilka tygodni kolorowe wirtualne stworki łapali niemal wszyscy. Jednak jak z każdą modą, tak i ta na bycie trenerem Pokemon dość szybko przeminęła. Po kilku tygodniach okazało się jednak, że aktywnych trenerów pozostało całkiem sporo. Gra przy tym cały czas się rozwija. Stale dodawane są do niej nowe tryby zabawy.

Po ponad 2 latach od premiery miliony ludzi nadal łapie kolejne generacje stworków, by potem wystawiać swoje okazy do walki - czy to przeciwko bossom w wieloosobowych Raidach, czy to w dodanym pod koniec 2018 roku trybie PVP. A choć Pokemon GO dostępne jest bezpłatnie, Niantic zarabia na grze mnóstwo pieniędzy. Oczywiście dzięki mikropłatnościom.

Niantic może pochwalić się dzięki Pokemon GO przychodami za 2018 r. na poziomie 795 mln dol.

Nie jest to tak dobry wynik, jak w 2016 r., w którym gra miała swoją premierę. Przychody z 12 miesięcy sięgnęły wtedy poziomu 950 mln dol., chociaż gra miała premierę dopiero w lipcu. Wyniki za 2018 r. i tak są jednak godne pozazdroszczenia oraz, jak się okazuje, lepsze niż rok wcześniej.

Przychody firmy Niantic w 2018 r. wynosiły bowiem aż 2,2 mln dol. dziennie, podczas gdy w 2017 r. było to 1,6 mln dol. na dzień. W samym grudniu 2018 firma zainkasowała od graczy 75 mln dol. Przekłada się to na wzrost 32 proc. rok do roku.

Pokemon GO nie wymaga jednak żadnych opłat, by świetnie się bawić.

Wirtualna waluta jest jednak pomocna w zdobywaniu malutkiej przewagi nad innymi graczami. Niewielką jej ilość można zdobyć za obronę aren, a by mieć jej więcej, trzeba zapłacić. Gracze chętnie wydają pieniądze, bo nie czują, że są do tego zmuszani. Niantic co prawda nie ogranicza się do dodatków kosmetycznych, tak jak np. twórcy Fortnite’a, ale udało im się znaleźć złoty środek pomiędzy pay-2-play i pay-2-win.

Dzięki wydawaniu prawdziwej gotówki na tzw. Poke Coins, trenerzy mogą kupić nie tylko ciuchy dla swojego awatara, ale też dodatkowe przedmioty, w tym przede wszystkim Inkubatory, pozwalające na wykluwanie większej liczby jajek oraz Raid Passy, które pozwalają wykonać więcej niż jeden raid dziennie. I okazuje się, że wiele osób się na to decyduje, co wcale mnie nie dziwi.

Sam wydałem w Pokemon GO nieprzyzwoicie dużo pieniędzy.

Chciałem zresztą sprawdzić, ile dorzuciłem do puli w minionym roku, ale pokasowałem już maile z potwierdzeniami transakcji. Mogłem sprawdzić jedynie na stronie Apple’a opłaty za mikropłatności z ostatniego kwartału. Okazuje się, że wydałem od września do grudnia na Poke Coins dokładnie 125,58 zł.

REKLAMA

To oczywiście kropla w morzu tych 768 mln dol., w których największy udział mieli mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, którzy odpowiadają za 33 proc. przychodów Niantic, czyli 262 mld dol. Warto dodać, że ojczyzna Pokemonów, czyli Japonia, trafiła na drugie miejsce z 30 proc. udziałem, co przekłada się na 239 mln dol.

Europejczycy, w tym Polacy, aż tak dużo pieniędzy na tę grę nie wydają. Ciekawi mnie mimo to, ile pieniędzy na wirtualną walutę w Pokemon GO wydali w ostatnim roku nasi czytelnicy. Jeśli się odważycie, to podsumujcie wydatki i podzielcie się tą informacją w komentarzach!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA