Netflix nie jest rasistowski. Serwis pokazuje wszystkim różne miniaturki - sprawdziłem to na sobie i żonie
Afera z rzekomym rasizmem algorytmu pokazującego miniaturki w Netfliksie została niefortunnie rozdmuchana. To dobry moment, żeby przypomnieć o złożonej sztucznej inteligencji pracującej dla serwisu VOD.
Netflix znany jest z dążenia do innowacji w swoim systemie rekomendacji. Jak pamiętamy, posuwał się nawet do konkursów mających na celu jego usprawnienie - zdobywca głównej nagrody zgarnął milion dolarów.
Jak słusznie zauważają pracownicy Netflixa, w żadnym momencie istnienia konta w tym serwisie nie jesteśmy pytani o płeć, zainteresowania, rasę czy przekonania. Wszystkiego usługa dowiaduje się na podstawie naszych zachowań w serwisie. Jeśli więc ktoś skarży się, że dostaje miniaturki z czarnoskórymi aktorami - to pewnie częściej w nie po prostu klikał.
Do każdego tytułu generowanych jest wiele możliwych miniaturek, z których odpowiednie są prezentowane widzowi. Jeśli widz zainteresowany jest komediami, podkreślany jest np. występujący w filmie aktor komediowy. Jeśli ogląda filmy, w których główne role grają aktorki, to na miniaturkach znajdzie się kobieta.
Czasami mamy wtedy wrażenie manipulacji; i słusznie, jest to właśnie manipulacja, bo zostaje nam zaprezentowany aktor, który odgrywa w filmie małą rolę - ale ponieważ lubimy z nim filmy, to znajduje się na miniaturce. Czy to tak do końca źle? W końcu zostaje nam podpowiedziany film z ulubionym aktorem.
Domowe testy
Przeprowadziłem kilka testów w domowym zaciszu. Używamy w domu planu Premium Ultra HD, który umożliwia korzystanie jednocześnie czterem osobom,bo tyle właśnie nas jest w rodzinie (ja, żona i dwie córki). Ponieważ ja i żona korzystamy w różnych kont i oglądamy często co innego (nie licząc rzeczy oglądanych wspólnie), postanowiłem zobaczyć, jakie różnice pomiędzy ofertami na naszych profilach pojawią się w aplikacji Netflix.
Jack Ryan: Teoria chaosu
U żony widzimy przystojniaka Chrisa Pine'a.
U mnie piękną Keirę Knightley robiącą... coś dziwnego.
„Popularne w serwisie Netflix" powinny teoretycznie pokazywać to samo ale
U mnie:
U żony:
Najwyraźniej Netflix zawartość tego pola dostosowuje do personalnych upodobań.
Ewolucja hip-hopu
U mnie:
U żony:
Wśród polecanych znajdują się zupełnie inne gatunki - na podstawie częściej oglądanych przez poszczególne osoby.
Tak było u mnie:
A tak u żony:
The Affair
Miniaturka The Affair u mnie eksponuje męską postać:
U żony... żeńską:
Podobnie ze Zwierzętami nocy
Żonie Netflix sugeruje, że bohaterką jest kobieta...
...a mi, że mężczyzna:
Zupełnie odwrotnie niż z Dynastią
Która wygląda tak u mnie:
A tak u żony:
Do obejrzenia strażników galaktyki 2 żonę zachęca Gamora jako przykład silnej żeńskiej postaci:
A mnie... baby Groot:
Kroniki Frankensteina dla mnie:
...i dla żony to zupełnie inne seriale
Podobnie z Broadchurch - w przypadku żony podkreślana jest żeńska postać:
Pamiętajmy - w konfiguracji poszczególnych profili nawet nie mamy możliwości określenia płci, a jednak algorytmy Netfliksa wyłapały jakieś różnice.
Peaky Blinders na jednym z profili...
I na drugim...
Designated Survivor zachęca żonę do oglądania męską twarzą Kiefera:
A mi przypomina o nowych odcinkach wszystkimi głównymi postaciami:
Seria o Mumii wygląda również zupełnie inaczej na poszczególnych profilach.
Tak...:
...albo tak:
Jakby tej różnorodności jeszcze było mało, Netflix cały czas eksperymentuje na pojedynczym profilu.
Jeśli okazuje się, że chętniej klikamy w miniatury z dużym tytułem bądź z jedną postacią zamiast całego plakatu - to te częściej są nam prezentowane. Tak naprawdę usługa cały czas uczy się naszych zachowań i stara się do nich dostosować.