REKLAMA

Usługa Mixer prawdopodobnie zmieni sposób, w jaki Microsoft dystrybuuje gry

miixer to usługa, pozwalająca na wygodne transmitowanie zainteresowanym osobom naszych postępów w grze. To microsoftowy odpowiednik Twitcha. Wygląda jednak na to, że będzie to coś dużo istotniejszego.

Mixer strumieniowanie gier
REKLAMA
REKLAMA

Do tej pory nie traktowałem Mixera zbyt poważnie. To nowa nazwa przejętej przez Microsoft usługi Beam, która służy to transmitowania na żywo zabawy z grami wideo. Jej wyróżnikiem jest możliwość wpływania przez widzów na streamera. Mixer jest już wbudowany w Windows 10, zarówno w wersji na PC i tablety, jak i na konsole Xbox One.

Wydawał mi się też usługą relatywnie niepotrzebną. Co prawda, na Mixerze coś się dzieje i transmisji nie brakuje, ale ciężko go zestawiać z potęga Twitcha od Amazonu, czy też YouTube’a od Google’a. Usługa Microsoftu przy nich, to mało istotny na rynku karzełek. Według mojej oceny, wprowadzony głównie po to, by mieć kontrolę nad jakąkolwiek usługą tego typu.

Wygląda jednak na to, że ta ocena była niewłaściwa. Patrząc, w jaki sposób ta usługa ewoluuje można odnieść wrażenie, że to poligon doświadczalny dla znacznie istotniejszego projektu.

Mixer wprowadza możliwość przejęcia od streamera kontroli nad grą za pomocą naszego pada.

Microsoft oficjalnie zapowiedział część nowości, jakie trafią do konsoli Xbox One. Potwierdzono obsługę rozdzielczości 1440p, znacząco zmieni się też interfejs przeglądarki Edge i jej możliwości (zostanie dodana, między innymi, obsługa pobierania plików i możliwość ich późniejszego wykorzystania). Dźwięki systemowe zostaną wymienione na nowe, miksowane w dźwięku przestrzennym oraz pojawią się dodatkowe możliwości ich konfiguracji. Zapowiedziano też usprawnienia w Grupach, Klubach, a lista Gry i aplikacje doczeka się osobnej sekcji dla posiadanych przez nas Gier z Gold.

Najciekawszą nowością jest ta związana ze wspomnianym Mixerem, który teraz umożliwi streamerowi współdzielenie kontrolera z graczem. Innymi słowy, streamer będzie mógł wybrać fana oglądającego transmisję i powiedzieć mu: masz, teraz grasz ty. Przyznaję, że świat transmitowania gier jest mi relatywnie obcy, trudno mi więc ocenić atrakcyjność tej nowinki w tym kontekście. Dostrzegam za to zupełnie inny atut.

Strumieniowane gry, których nie trzeba instalować.

Rynek gier wideo od lat flirtuje z pomysłem stworzenia usługi typu gry na życzenie, podobnej do popularnych usług VoD. W tych usługach nie pobieramy filmów i seriali jako plików do pamięci urządzenia. Treści te są nam strumieniowane, dzięki czemu my nie musimy czekać aż się pobiorą, a ich dostawcy nie musza się martwić, że pobrany plik będzie nielegalnie rozpowszechniany.

Było wiele prób stworzenia tego typu usług. Za prekursora uznaje się firmę OnLive, zaś z powodzeniem do dziś funkcjonuje PlayStation Now. Microsoft na razie idzie inną drogą, oferując Xbox Game Pass – usługę abonamentową, ale wymagającą pobrania gier do pamięci lokalnej konsoli Xbox One.

Wróćmy jednak do tego Mixera. Wystarczy się chwilę zastanowić, by dostrzec że ten nowy Mixer to… całkiem podobna usługa. Mamy możliwość zagrania w grę bez jej pobierania. Co prawda, nie w całą grę – a tylko to, na co pozwoli osoba transmitująca, ale przecież właściwie na tym różnice się kończą.

Czy Mixer to beta-testy usługi strumieniującej gry?

Tak to oceniam. Techniczna infrastruktura już działa. Na razie u osób testujących edycje beta nowych wersji Windows 10, wkrótce u pozostałych. Nie są rozwiązane jeszcze kwestie biznesowe: nie możemy wynająć sobie takiej gry, by grać w co chcemy i kiedy chcemy. Nie ma też żadnego systemu transakcyjnego, pozwalającego opłacić wynajem. Na tym jednak koniec.

REKLAMA

Usługę tę zacznę niedługo testować, jak tylko się upowszechni u normalnych użytkowników Xbox Live. Przyjrzę się jakości obrazu, jaką oferuje (streaming to jednak nie jest 4K z HDR), będę też sprawdzał latencję (czyli, jak opóźnienia sieciowe wpływają na komfort grania). Byłoby jednak dziwne, gdyby ten mechanizm nie został wykorzystany do stworzenia takiego Netfliksa dla gier. Nie tylko jako model biznesowy – przecież mamy już Xbox Game Pass – ale również w znaczeniu technicznym.

Jak zawsze, mam nadzieję, że w tej bardziej odległej przyszłości będziemy nadal mogli kupować gry na własność i przechowywać je w pamięci lokalnej urządzenia. Chociażby z uwagi na jakość obrazu, dźwięku i komfort grania. Przyznaję jednak, że przyszłość, w której wystarczy prosty laptop ze Snapdragonem i wydajne łącze internetowe, by móc sobie grać w najnowszą Forzę, Gears of War, czy Halo, wydaje mi się bardzo atrakcyjną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA