Naukowcy postawili śmiałą hipotezę: pył kosmiczny nośnikiem życia
Pytania dotyczące pochodzenia biologicznego życia jeszcze długo będą rozgrzewać umysły naukowców. Nowa hipoteza zakłada, że nośnikiem może być pył kosmiczny.
Strumień pyłu kosmicznego jest w stanie przenosić życie - twierdzą naukowcy ze szkockiego Uniwersytetu w Edynburgu. Hipoteza jest ciekawa i śmiała zarazem.
Naukowcy z Edynburga wyliczyli, że poruszające się z prędkością 70 km/s strumienie kosmicznego pyłu są w stanie "wyrzucić" poza atmosferę planety cząstki organiczne lub mikroorganizmy zawieszone na wysokości co najmniej 150 km.
Przykładem organizmów będących w stanie przetrwać w ekstremalnych, kosmicznych warunkach mogą niektóre szczepy bakterii, ale też niesporaczaki. Te bezkręgowce niedość, że są w stanie przetrwać w zakresie temperatur od bliskiej zera absolutnego do 150 st. Celsjusza, to jeszcze wykazują odporność na promieniowanie jonizujące.
Zdaniem szkockich naukowców energia cząstek pyłu kosmicznego wchodzących w interakcję z mikroorganizmami jest wystarczająca, by nie tylko wybić je poza atmosferę, ale również wysłać je w podróż do innych ciał niebieskich.
Co to może oznaczać? Po pierwsze, że zalążki życia, które powstało na Ziemi mogą być - wybaczcie poetycki ton - ziarnem, które padnie na podatny grunt w innym rejonie wszechświata.
Oczywiście ów podatny grunt to kwestia niezwykle dyskusyjna. Ekosfera, czyli strefa zamieszkiwalna, w której mogą występować warunki do występowania wody w postaci płynnej w naszym układzie planetarnym znajduje się między orbitami od Wenus i Marsa. Kilka lat temu naukowcy postawili hipotezę, że krawędź ekosfery znajduje się znacznie bliżej niż przypuszczano i zawiera się między 0,99 a 1,70 jednostki astronomicznej. Oznaczałoby to, że ziemska orbita stanowi jej kraniec.
Zewnętrzne planety Układu Słonecznego nie są sprzyjającymi miejscami do rozwoju życia.
Niezwykle ciekawie wypadają za to w tym kontekście księżyce gazowych olbrzymów - Jowisza i Saturna. To one typowane są przez badaczy na miejsca, w których mogłoby wystąpić życie.
Sztandarowym przykładem może być księżyc Saturna, Enceladus, który był jednym z obiektów obserwacji orbitującej wokół pierścieniowej planety sondy Cassini. Gdy NASA informowała w kwietniu o wynikach obserwacji sondy badacze mówili o wykryciu na księżycu "istotnych składników życia". Ślady oddziaływań hydrotermalnych między oceanem i skalistym rdzeniem i obecność molekularnego wodoru to dobry punkt wyjścia dalszych do badań. W wysłanie sondy do tego księżyca chce zainwestować rosyjski miliarder, Jurij Milner.
Drugim księżycem, który mógłby zapewniać warunki do występowania życia jest jowiszowa Europa. Na orbicie największej planety Układu Słonecznego operuje sonda Juno, ale Europę ma obserwować w niedalekiej przyszłości po wystrzeleniu na ziemską orbitę Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba.
Hipoteza, że pył kosmiczny mógłby być nośnikiem życia jest wyjątkowa atrakcyjna. Idąc dalej można by założyć, że również życie na Ziemi "przybyło" z odległych zakątków wszechświata w takiej formie. Założenie o jego kosmicznym pochodzeniu nie jest oczywiście nowe.
Co ciekawe niektóre nowe teorie łączą się ze starymi. W ostatnim czasie zyskała np. nowych zwolenników darwinowska wypowiedź o "ciepłym, płytkim stawie". Są nimi naukowcy z Instytutu Maxa Plancka i kanadyjskiego Uniwersytetu McMaster. Według nich biogeneza miałaby nastąpić w zbiornikach wodnych, ale potrzebne "składniki" musiałyby przybyć z kosmosu. Nośnikiem miałyby być w tym przypadku meteoryty.