To będzie bardzo ważny lot. SpaceX wyśle na orbitę Falcona, który był już kosmosie
30 marca 2017 roku będzie ważną datą w historii podboju kosmosu. SpaceX wyśle na orbitę wykorzystaną wcześniej rakietę Falcon 9.
Odzyskiwanie rakiet jest według Elona Muska jednym z kryteriów uczynienia człowieka gatunkiem międzyplanetarnym. Brzmi dziwnie, prawda? Musk jednak ma sporo racji. Uważa bowiem, że dostęp do przestrzeni kosmicznej może być zrewolucjonizowany tylko wówczas, gdy zredukuje się koszty. Temu służy program, który konsekwentnie prowadzi SpaceX. Z tego powodu, co jakiś czas możemy oglądać udane i nieudane próby lądowania pierwszego stopnia rakiet Falcon 9 na platformach oceanicznych i stałym lądzie.
Logika Muska i SpaceX jest prosta. Porównują loty kosmiczne do zwykłych lotów pasażerskich, gdzie każdy nowy samolot kosztuje mniej więcej tyle samo, co rakieta Falcon, ale może odbywać kilka lotów dziennie i tysiące w toku eksploatacji. Problemem przemysłu kosmicznego był zdaniem firmy fakt, że gros kosztów wystrzelenia rakiety stanowiła jej budowa, tymczasem nie można jej było wykorzystywać wielokrotnie czy choćby ponownie.
Lądowania Falcona dostarczyły wiele emocji. Odzyskano osiem rakiet.
Pod koniec grudnia 2015 rakieta Falcon 9 po raz pierwszy wylądowała na stałym lądzie po wyniesieniu jedenastu satelitów telekomunikacyjnych. Kilka miesięcy później, 8 kwietnia 2016 r. zakończyło się pierwsze udane lądowanie na platformie oceanicznej zlokalizowanej na Atlantyku. 6 i 27 maja tego samego roku sukces udało się powtórzyć. Z kolei próba podjęta 15 czerwca zakończyła się fiaskiem. W toku prób udało się odzyskać w sumie osiem rakiet. Pięć wylądowało na oceanie, a trzy na stałym lądzie.
Co działo się z odzyskanymi rakietami? Pod koniec lipca ubiegłego roku jedna z nich przeszła statyczne testy odpalenia silników w centrum testowym w McGregor w Teksasie. Zapis wideo z tych prób nie jest oczywiście spektakularny, ale warto go zobaczyć, by uświadomić sobie, że cały proces wymaga czasu i wielu żmudnych przygotowań.
30 marca z przylądka Canaveral poleci w kosmos rakieta, która już w kosmosie była. Warto dodać, że start zaplanowano na historycznej platformie startowej 39A w Centrum Kosmicznym Kennedy’ego. To z niej 16 lipca 1969 r. polecieli na Księżyc członkowie misji Apollo 11.
W czwartek wykorzystany zostanie ponownie pierwszy stopień Falcona 9 użytego w kwietniu 2016 r. Przygotowania do ponownego lotu trwały cztery miesiące. Nowy-stary Falcon 9 wyniesie na orbitę satelitę SES-10 mającego zapewnić transmisję sygnału telewizyjnego i usługi telekomunikacyjne dla Ameryki Południowej i Środkowej. SpaceX opublikował na Twitterze zdjęcie zrobione podczas statycznych testów na platformie startowej.
Dlaczego najbliższy start jest ważny dla przyszłości nie tylko SpaceX, ale i lotów kosmicznych? Bo będzie praktyczną weryfikacją szans powodzenia programu odzyskiwania rakiet. Nie będzie to bezpieczny test w warunkach laboratoryjnych, ale pełnoprawna misja z kosztownym ładunkiem. Jeden lot, rzecz jasna, o niczym nie przesądza, ale jego sukces jest ważny również wizerunkowo dla firmy Muska. Będzie to też sygnał dla jego kontrahentów, którzy po nieudanej próbie mogliby zacząć rozważać sens dalszego uczestnictwa w kolejnych, jakby nie było, eksperymentach.