Kiedyś grał w drugiej lidze, dziś zawstydza najlepszych. Mamy nowego króla obiektywów!
Sigma, do niedawna drugoligowy producent obiektywów, dziś zawstydza topowe konstrukcje Carla Zeissa. Oto nowy król obiektywów, Sigma 85mm f/1.4 Art.
Sigma 85mm f/1.4 Art zadebiutowała w sierpniu 2016 roku, choć dopiero niedawno zaczęła pojawiać się na półkach sklepowych.
Jest to nowy obiektyw portretowy o ogniskowej 85mm, która bardzo dobrze sprawdzi się zwłaszcza na pełnoklatkowym aparacie. A właśnie do takich aparatów jest przeznaczony ten obiektyw. W połączeniu ze świetnym światłem f/1.4 dostajemy narzędzie wręcz stworzone do portretu.
Sigma 85mm f/1.4 Art to nowy król rankingu DxO.
DxO, słynne laboratorium zajmujące się testami matryc, aparatów i optyki, właśnie opublikowało wynik testu Sigmy 85mm f/1.4 Art. Obiektyw uzyskał notę 51 punktów, co jest najwyższym wynikiem w historii serwisu. Tym samym nowa Sigma pokonała dotychczasowego króla, czyli obiektyw Carl Zeiss Distagon T* Otus 55mm f/1.4.
Warto podkreślić, że Sigma jest o 3,3x tańsza od Zeissa Otus! Obiektyw Sigmy został wyceniony w Polsce na 4990 zł. Sporo, ale na pewno w granicach akceptowalności dla profesjonalistów, którym zależy na jakości obrazu. Tym bardziej, że odpowiednik Nikona - który jest gorszy optycznie od Sigmy! - kosztuje 6700 zł.
Jak wypadła Sigma 85mm w teście DxO?
Testerzy docenili przede wszystkim ostrość szkła. DxO opisuje ją jako parametr P-Mpix, czyli rozdzielczość matrycy, dla której szkło jest w stanie zapewnić obraz bez spadków jakości. Sigma radzi sobie z matrycami o rozdzielczości 36 megapikseli! Do tego jest niesamowicie ostra już od maksymalnego otworu przysłony.
W podkategorii ostrości królem pozostaje Canon EF 300mm f/2.8L IS II USM, który nie boi się nawet 45 megapikseli. Mimo to w ogólnym rozrachunku wygrywa właśnie Sigma. Testerzy docenili m.in. zerową (!) dystorsję, bardzo niską aberrację chromatyczną (wadę, z którą nowe Nikony mają ogromny problem), dobrą transmisję światła, oraz niewielkie winietowanie.
Czy kogoś to dziwi?
Sigma jeszcze nie tak dawno temu uchodziła za drugoligowego producenta obiektywów. Szkła Sigmy niemal zawsze oferowały gorszą jakość od dedykowanych Nikkorów, Canonów, czy szkieł Sony, a głównym argumentem za ich zakupem była cena.
Kilka lat temu Sigma wzięła się w garść. Firma przetasowała swoje wartości i zaczęła stawiać na jakość, kosztem nieco wyższej ceny. W efekcie powstała linia Art, która przy każdym nowym obiektywie po prostu rzuca na kolana.
To właśnie Sigma stworzyła kapitalny i przełomowy obiektyw 18-35 mm ze stałym światłem f/1.8, przeznaczony do lustrzanek APS-C. To pierwszy tak jasny obiektyw zmiennoogniskowy. Wcześniej takiego narzędzia nie umiał wyprodukować ani Nikon, ani Canon, ani Sony. Dziś jest to jeden z najlepszych obiektywów na półce APS-C.
Następnie Sigma poszła za ciosem i pokazała inne osiągnięcie optyki, czyli pełnoklatkowy obiektyw 24-35 mm f/2.0. Ponownie, powstało narzędzie, w którym trudno doszukać się wad (no, może poza wagą i ceną). Trudno znaleźć też jakąkolwiek konkurencję.
Crème de la crème to jednak obiektywy stałoogniskowe. Seria Art ze światłem f/1.4, czyli m.in. konstrukcje 20mm, 24mm, 35mm, 50mm i najnowsza 85mm, to same perełki. Dziś wielu fotografów woli wybrać Sigmę, niż dedykowane obiektywy własnego systemu.
Brawo, Sigma! Co za piękna przemiana z szarego, brzydkiego kaczątka w prawdziwego łabędzia!