Sigma 18-35mm f/1.8 – obiektyw, który zmienia reguły gry
Święty Graal fotografii, trzęsienie Ziemi, game changer, łamacz zasad fizyki. To tylko niektóre z określeń, jakimi społeczność fotografów przywitała nowy obiektyw Sigma 18-35mm o niebotycznej światłosile f/1.8.
W ostatnich dniach Sigma - japoński producent obiektywów i aparatów - zaprezentowała światu nowy obiektyw zmiennoogniskowy o zakresie 18-35mm i fenomenalnej światłosile f/1.8. Informacja ta zelektryzowała fora fotograficzne, wywołując lawinę komentarzy. Nowa Sigma jest pierwszym na świecie obiektywem zmiennoogniskowym o tak dużej światłosile. Do tej pory najjaśniejsze obiektywy zmiennoogniskowe przeznaczone pod matryce APS-C miały światło „zaledwie” f/2.8. Światłosiła f/1.8 była zarezerwowana wyłącznie dla obiektywów stałoogniskowych.
Parametry
Nowa Sigma z racji swoich parametrów ma bardzo nietuzinkową budowę, na którą składa się aż 17 soczewek ustawionych w 12 grupach. Obiektyw będzie można przymknąć do przysłony f/16, chociaż szczerze mówiąc nie wiem kto będzie korzystał z tego szkła na takim otworze przysłony. Minimalna odległość ostrzenia to 28 cm. Gwint filtra będzie miał średnicę 72mm, co oznacza, że za filtry przyjdzie nam słono zapłacić. Według mnie należy się jednak cieszyć, że przy takich parametrach nie jest to 82mm. Obiektyw z racji skomplikowanej budowy nie będzie należał do najlżejszych – jego waga to ok. 790g. Podobnie jak wszystkie nowe obiektywy Sigmy, także i ten model można będzie podłączyć do komputera poprzez specjalny dock, który umożliwi aktualizacje oprogramowania oraz samodzielne wprowadzanie korekt autofocusa.
Wygrana poprzez knock-out
Trzeba przyznać, że Sigma dosyć niespodziewanie zaczyna wyrastać na fotograficznego lidera. Jest to kolejna głośna premiera tej firmy, zaraz po niezwykle udanej stałce 35mm f/1.4, która zmiotła konkurencję spod szyldu Canona i Nikona zarówno pod względem ostrości, wykonania, jak i również ceny. Ostatni rebranding tej marki oraz nowe premiery fenomenalnych obiektywów pokazują, że Sigma ma ogromne ambicje. Producent ten z drugorzędnej firmy o wątpliwej reputacji staje się pierwszoligowym graczem, który stanowi realne zagrożenie dla ociężałych gigantów takich jak Nikon i Canon. Wystarczy powiedzieć, że żaden z tych producentów nie ma w ofercie obiektywu o choćby zbliżonych parametrach do Sigmy 18-35/1.8. Co więcej, „duże” firmy przez lata przekonywały, że obiektywu zmiennoogniskowego o światłosile f/1.8 po prostu nie da się wykonać, bo pewne zasady fizyki są nie do przeskoczenia. Tymczasem Sigma zagrała na nosie liderom branży i wprawiła w osłupienie cały fotograficzny świat.
Nowy obiektyw Sigmy to także nadzieja dla osób, które inwestują w sprzęt klasy APS-C, czyli w popularne lustrzanki klasy entry-level i semi-pro. Giganci fotografii ostatnio skupiają się na pełnej klatce – każdy największy producent pokazał w ostatnich miesiącach co najmniej jedno pełnoklatkowe body, powstało też wiele pełnoklatkowych obiektywów. Konsumenci są mamieni „pełną klatką dla ludu”, za którą w Polsce przyjdzie zapłacić co najmniej cztery minimalne krajowe pensje. Do tego trzeba doliczyć 2-3x tyle na obiektywy i akcesoria. Klasa APS-C została więc lekko zaniedbana, co fantastycznie wykorzystała Sigma rozkładając rywali na łopatki.
Cena obiektywu nie jest jeszcze znana. Jeśli uda się zachować poziom 800-900$ na starcie, obiektyw ten bezsprzecznie zawojuje rynek. Kto wie, może część profesjonalistów przeniesie się dla tego obiektywu z drogiej pełnej klatki na tańszą, ale od teraz równie ciekawą alternatywę, czyli segment APS-C.