REKLAMA

Między tym laptopem do gier a innymi zieje przepaść. New Alienware 17 - recenzja Spider’s Web

Nowy Alienware 17 z 2016 roku to mój pierwszy Obcy. Wcześniej miałem do czynienia z laptopami dla graczy od MSI, HP, Lenovo czy Acera, ale żaden nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Wystarczyło kilka chwil abym zrozumiał, skąd bierze się przywiązanie do produktów Della.

Recenzja New Alienware 17 - ten laptop to sprzęt marzeń
REKLAMA
REKLAMA

To po prostu wyższa liga. Już na etapie wyjmowania sprzętu z opakowania czuć inną jakość. Dbałość o detale. Staranność w generowaniu pozytywnego pierwszego wrażenia. Nowy Alienware 17 pełen jest niepoważnych wodotrysków, kolorów i efekciarstwa. Jednak w przeciwieństwie do 90% laptopów dla graczy dostępnych na rynku - tym razem nie wyszło tandetnie. Wręcz przeciwnie.

new-alienware-17-2016-1 class="wp-image-538608"

New Alienware 17 to pierwszy gamingowy laptop, który chcę mieć na własność.

Zawsze brzydziły mnie projekty laptopów dla graczy. Połączenie ostrej linii, podświetleń w kolorach tęczy, czarnej barwy oraz wzornictwa będącego skrzyżowaniem statku Obcych z Ferrari najczęściej wypadało tandetnie. Zwłaszcza, jeżeli wszystko było zamykane w niskiej jakości plastikowej obudowie.

Nowy Alienware 17 też wypełniony jest zbędnymi wodotryskami. Podświetlenie znajduje się nie tylko pod klawiszami klawiatury, ale również po bokach urządzenia, na jego pokrywie, a nawet… ładowarce. W oczy od razu rzuca się również podświetlenie gładzika. Jeżeli chcemy, Alienware 17 może być jak bożonarodzeniowa choinka.

new-alienware-17-2016-26 class="wp-image-538589"

Na całe szczęście w programach dostarczonych przez Alienware mamy pełną regulację każdego obszaru LED. Przycisk włączania, pokrywa, boki, obszary klawiatury - wszystko możemy spersonalizować, wybierając własne kolory oraz sposób emitowania światła. Mamy również opcję wyłączenia LED-ów. O dziwo nie skorzystałem z niej. Jakoś tak przywiązałem się do neonów po bokach. Człowiek wyjdzie ze wsi, ale wieś z człowieka nigdy.

Pomimo futurystycznych kształtów, New Alienware 17 prezentuje się bardzo dostojnie.

Kosmita posiada coś, co uwielbiam w laptopach. Pokrywa nie łączy się z podstawą idealnie na krawędzi urządzenia. Dzięki temu tył w Alienware 17 wystaje na kilka centymetrów. Taka konstrukcja jest możliwa do zastosowania w tych największych laptopach, a siedemnastka od Della bez wątpienia do nich należy.

new-alienware-17-2016-28 class="wp-image-538588"

Na co to komu? Przede wszystkim, system chłodzenia ma więcej miejsca i jest znacznie ulepszony względem modelu z minionego roku. Po drugie, laptop jest jeszcze bardziej stabilny, a pokrywie trudniej wychylić urządzenie do tyłu. Po trzecie, przeniesienie układu chłodzenia za zawiasy pozwoliło zachować relatywnie cienki kształt. Po czwarte - tylko spójrzcie na tę bestię!

Czy to po prostu nie wygląda dobrze? Zwłaszcza na tle gamingowych laptopów imitujących zderzaki sportowych samochodów. Układ wentylacji wycofany poza zawiasy daje mnóstwo pozytywów. Cierpi na tym długość urządzenia, lecz suma zysków i strat zdecydowanie jest po stronie Alienware.

new-alienware-17-2016-37 class="wp-image-538580"

Na nowej architekturze korzysta również pokrywa ekranu.

Ta jest zaskakująco cienka i lekka. Klapę otwieramy bez najmniejszego wysiłku. Nie ma poczucia zbędnej masywności. Wręcz przeciwnie. Czuć, że producenci nowego Alienware 17 naprawdę chcieli, aby ich urządzenie nabrało nieco szyku i straciło w objętości. To najlepsza zmiana we wzornictwie i stylu firmy od 2013 roku.

new-alienware-17-2016-22 class="wp-image-538593"

Do tego obudowa urządzenia jest aluminiowa. Miła odmiana od tandetnego plastiku. Ku mojemu przerażeniu, część firm wciąż go stosuje w laptopach powyżej 5000 złotych. Na całe szczęście metalowy Alienware nie sprawia wrażenia tandety. Biorąc go do rąk, czuć solidność i zwartość. Żaden element nie trzeszczy, ramka ekranu nie odstaje, wyświetlacz nie straszy odbarwieniami rogów. Nareszcie ciężko się do czegoś przyczepić.

Będąc przy ekranie - 17,3 calowa, matowa powierzchnia IPS robi świetne wrażenie. Refleksy to żaden problem, a 300 nitów zapewnia odpowiednią jasność. Do tego Alienware 17 wspiera technologię sterowania wzrokiem Tobii IR Eye-tracking. To prawdziwa gratka dla fanów nowych technologii, która dostanie zupełnie osobny tekst na łamach Spider’s Web.

new-alienware-17-2016-18 class="wp-image-538597"

Bardzo pozytywnie zostałem zaskoczony klawiaturą oraz gładzikiem. Nie jest to MacBook, ale…

… ale urządzeniom opartym na Windows 10 z wyższej półki naprawdę niewiele brakuje, aby zbliżyć się do poziomu oferowanego przez Apple. Nowy Alienware 17 wspiera większość gestów, jakie poznałem na MacOS. Łącznie z przełączaniem się między ekranami roboczymi oraz błyskawicznym powrotem do pulpitu.

new-alienware-17-2016-21 class="wp-image-538596"

Powierzchnia gładzika jest przy tym bardzo przyjemna w dotyku. Sunie się po niej niemal jak po touchpadzie w MacBooku. Płynność, naturalność, świetna kalibracja i precyzja - aż żal, że tak dobry panel znalazł się w urządzeniu, do którego już na starcie podłącza się myszkę z sensorem 16000 DPI.

Jeżeli chodzi o klawiaturę, zadziwił mnie spory skok klawiszy. Te zapadają się głęboko wewnątrz podstawy, czemu towarzyszy bardzo miłe uczucie delikatnego, miękkiego, ledwo wyczuwalnego oporu. Dziwne o tyle, że architekci sprzętów do grania zazwyczaj stawiają na jak najmniejszy skok i najkrótszy punkt aktywacji. Wszystko po to, aby zaoferować setną sekundy przewagi nad rywalami w grach wideo.

new-alienware-17-2016-33 class="wp-image-538583"

W nowym Alienware 17 jest odwrotnie. Ten sprzęt świetnie spisuje się nie tylko podczas gry, ale również w trakcie pisania. Nawet biorąc urządzenie w teren, bez myszki, świetny panel dotykowy sprawia, że prosta praca biurowa staje się przyjemna. No, oczywiście o ile nie trwa dłużej niż 3 godziny. Nowy Alienware 17 nie wytrzyma dłużej.

No właśnie - bebechy. Te w testowanym New Alienware 17 to absolutnie najwyższa półka.

Sprawdzany przeze mnie model był konstruowany specjalnie z myślą o Pascalu Nvidii. Alienware 17 powstał po to, aby mieścić karty z serii GeForce 10XX. Z takim GPU nie musimy się martwić o coś tak abstrakcyjnego jak wymagania sprzętowe. Nawet w najtańszej opcji, z kartą GTX 1060, każdą grę uruchomimy na ustawieniach ultra w FullHD z ponad 30 klatkami na sekundę.

new-alienware-17-2016-23 class="wp-image-538594"

Model New Alienware 17 z kartą GeForce GTX 1060 6GB GDDR5 (M), procesorem siódmej generacji Intel Core i7-7700HQ oraz 16 gigabajtami pamięci DDR4 (2400MHz) próbowałem złamać na takich tytułach jak Wiedźmin 3, Civiliation VI, The Division, DOOM, XCOM 2, GRID: Autosport oraz Watch Dogs 2. Nie będzie żadnym zaskoczeniem, że poległem sromotnie.

W KAŻDEJ z powyższych gier na ustawieniach ultra nowy Alienware 17 osiągał powyżej 30 klatek na sekundę. W KAŻDEJ z nich laptop generował ponad 60 klatek na sekundę na wysokich ustawieniach graficznych („high”). Wszystko w rozdzielczości 1920 na 1080 pikseli.

new-alienware-17-2016-31 class="wp-image-538585"

Teraz najlepsze - po podłączeniu laptopa do ekranu 4K, większość gier działała powyżej 30 klatek na sekundę w 2160p. Wyjątek stanowił… wcale nie Wiedźmin! Wcale nie Watch Dogs 2! Oba te tytuły balansowały na granicy 30 fps-ów. Odczuwalnie gorzej sprawowała się jedynie doskonała turowa strategia XCOM 2. Mogę więc napisać, że New Alienware 17 poradzi sobie ze zdecydowaną większością aktualnych gier w 4K. Mniam.

Na takim sprzęcie po prostu nie ma się co martwić o wymagania sprzętowe. Zapomina się, że one w ogóle istnieją. Te 60 klatek w każdej grze na high oraz 30 w każdej na ultra to miły standard. Alienware 17 to bez dwóch zdań inwestycja na lata. Niestety, piekielnie droga.

new-alienware-17-2016-40 class="wp-image-538579"

Weźmy zatem głęboki oddech i przejdźmy do cen.

Nowy Alienware 17 wciąż nie jest dostępny w polskim sklepie Della. Testowana przeze mnie konfiguracja z kartą GTX 1060 kosztuje w Stanach 1650 dolarów. To około 7000 złotych. A można zgadywać, że w Polsce urządzenie będzie jeszcze droższe.

Najlepsza domyślna konfiguracja, z kartą GTX 1070, dyskiem SSD 256 GB (podstawowy wariant to 128 GB) oraz dwukrotnie pojemniejszym akumulatorem to już wydatek rzędu 2000 dolarów. Dokonując prostego przeliczenia po kursie, dla polskiego gracza wychodzi jakieś 8300 złotych. Oczywiście zakładając optymistyczny wariant.

new-alienware-17-2016-12 class="wp-image-538602"

Oczywiście Alienware 17 nie jest laptopem idealnym. Posiada również wyraźne wady.

Te nie będą niczym zaskakującym. Przede wszystkim - hałas. Tak jak inne laptopy stworzone do gier, Kosmita ryczy jak startujący odrzutowiec. Jego szumienie jest słyszalne nie tylko przez użytkownika, ale również oddalonych o kilka metrów domowników. Jednak w przeciwieństwie do innych modeli, Alienware 17 nie szumi podczas przeglądania Internetu i wykonywania podstawowych zadań. Uwierzcie mi, nie o każdym sprzęcie wyposażonym w dedykowaną grafikę można napisać to samo.

new-alienware-17-2016-15 class="wp-image-538601"

Problemem może być również temperatura. Porównując zgromadzone przeze mnie dane z informacjami testerów poprzednich modeli Alienware, jest lepiej. Wielka w tym zasługa nowego systemu chłodzenia, o którym pisałem wyżej. Nie oznacza to jednak, że zjawisko throttlingu nie występuje. Po czasie wydajność laptopa delikatnie spada, co mogą sygnalizować diody LED na obudowie, o ile włączymy takie ustawienie.

Najbardziej frustrującą kwestią jest delikatnie gumowane wnętrze laptopa. Powierzchnia na nadgarstki jest piekielnie przyjemna w dotyku. Niestety, przy okazji zbiera odciski oraz pot. Widać to zresztą na wykonanych przeze mnie zdjęciach. Alienware 17 jest bardzo komfortowym sprzętem, ale płaci za to ogromną cenę, o ile nie nosicie zawsze ściereczki w kieszeni.

new-alienware-17-2016-29 class="wp-image-538587"

Ostatnim problemem jest oczywiście waga i akumulator. Praca bez kabli wynosząca nie więcej niż 3 godziny w połączeniu ze sporymi gabarytami sprawia, że zdecydowanie nie jest to dobry sprzęt mobilny. Zwłaszcza, że nowy Alienware nie zmieści się do większości klasycznych toreb dla 17-calowych laptopów. Oczywiście za sprawą wystającego obszaru za zawiasami.

Bloger płakał jak oddawał.

Co się udało

  • Nowoczesny wygląd, który nie jest jarmarczny
  • Zerwanie z czarną, nijaką tonacją
  • Gładzik niemal jak w MacBooku
  • Dobry nie tylko do gry, ale również pisania
  • Nowy, wystający system chłodzenia na więcej zalet niż wad
  • Masa możliwości personalizacji
  • Z tym sprzętem nie musisz martwić się o wymagania sprzętowe
  • Gry w ultra na ponad 30, w high na ponad 60, w 4K wokół 30 klatek
  • Metalowa obudowa
  • Jakość wykonania o poziom wyżej od rynkowych konkurentów
  • Stosunkowo cienki jak na taką konfigurację

Co się nie udało

  • Przy obciążeniu hałasuje jak odrzutowiec
  • Nie mieści się do laptopowych toreb
  • Fatalna praca na baterii
  • Łapie pot i odciski palców
REKLAMA

Nie ma się co oszukiwać - New Alienware 17 to laptop dla wybranych. Dla nielicznych. Jednak w przeciwieństwie do innych potężnych maszyn dla graczy, tej naprawdę można zazdrościć. To jeden z niewielu produktów, w których na plus działa nie tylko specyfikacja, ale również wykonanie oraz wygląd. W świecie gamingowych laptopów to naprawdę sporadyczny przypadek.

Co tutaj dużo pisać - sprzęt marzeń.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA