W tej cenie nie mają sobie równych. Plantronics BackBeat Pro 2 SE - recenzja Spider's Web
Co widzisz przed oczami, gdy myślisz o bezprzewodowych słuchawkach z aktywną redukcją szumu? Bo ja do tej pory widziałem głównie produkty Bose’a, B&O czy Parrota. Teraz jednym z pierwszych obrazków, jaki mi się nasuwa, są słuchawki Plantronics BackBeat Pro 2 SE.
Nauszne słuchawki Bluetooth, które a) dobrze grają b) posiadają wysokiej jakości redukcję szumów to zazwyczaj naprawdę spory wydatek. Wystarczy spojrzeć na faworyta kategorii, Bose QC35 – 1700 zł. Ostatnio testowane słuchawki premium, Beoplay H9? – 2200 zł.
Nie twierdzę, że te produkty nie są warte swojej ceny, bo w ten czy inny sposób są, ale spójrzmy prawdzie w oczy – większości z nas zwyczajnie nie stać na taki wydatek. Ale czy można otrzymać dobrze wykonane, świetnie brzmiące i świetnie redukujące szum słuchawki Bluetooth za mniej, niż 1000 zł? Okazuje się, że można.
Planstronics BackBeat Pro 2 to doskonały kompromis między ceną, a jakością.
Ok, testowana przez nas wersja Plantronics BackBeat Pro 2 SE kosztuje nieco ponad 1000 zł (250 dolarów, dokładna polska cena nie jest jeszcze znana w chwili pisania tej recenzji), ale za 50 dol. mniej możemy kupić wersję bez „SE” na końcu, która różni się tylko kolorystyką i tym, iż w zestawie znajdziemy miękki pokrowiec do transportu, a nie twarde etui.
Nadal jednak BackBeat Pro 2 SE są o wiele tańsze nawet od Parrot ZIK 3, które kosztują około 1400 zł, a śmiem twierdzić, że oferują od nich lepszą jakość brzmienia, a nawet – lepszą aktywną redukcję szumów.
Zacznijmy jednak od początku – od tego, co znajdziemy w pudełku.
Jak już napomknąłem, wersja SE od zwykłego wariantu BackBeat Pro 2 różni się tym, iż zamiast czarno-brązowej stylistyki mamy tu do czynienia z kilkoma odcieniami szarości. Słuchawki prezentują się dzięki temu bardzo uniwersalnie, industrialnie wręcz, choć osobiście bardziej podobają mi się ciepłe brązy podstawowego wariantu.
W zestawie znajdziemy też twarde, szare etui, które jest bardzo wytrzymałe, świetnie wyprofilowane pod słuchawki i nie zajmuje dużo miejsca w plecaku. Do tego mamy dwa kabelki – USB do ładowania oraz kabel audio zwieńczony jackiem 3,5 mm, gdybyśmy chcieli/musieli skorzystać ze słuchawek „tradycyjnie”, nie zaś przez Bluetooth.
Niewiele mogę zarzucić jakości wykonania słuchawek. Tak, są one wykonane niemal w całości z plastiku (oprócz metalowego pałąka), ale to plastik bardzo wysokiej jakości. Nic tu nie trzeszczy, nie skrzypi, wszystkie elementy są doskonale spasowane. Pałąk podszyty jest miękko wypełnionym tworzywem, które nie naciska na czaszkę i nie brudzi się. Nauszniki zaś wykonano z tworzywa wypełnionego bardzo miękką pianką – puszki idealnie otulają nasze uszy i są na tyle wygodne, że długie godziny noszenia nie stanowią problemu.
Szkoda tylko, że słuchawek nie możemy złożyć – możemy co najwyżej obrócić puszki, by schować je do etui lub położyć wygodnie na szyi.
Plantronics BackBeat Pro 2 są niezwykle przyjazne użytkownikowi.
Gdy włączymy słuchawki, miły, kobiecy głos informuje nas o poziomie naładowania akumulatora, podłączeniu do urządzenia, czy włączeniu/wyłączeniu aktywnej redukcji szumów (ANC). Co istotne, łączyć możemy się na raz z dwoma urządzeniami, a słuchawki nie mają najmniejszego problemu z rozpoznaniem, które z nich aktualnie dostarcza sygnał źródłowy.
Słuchawki obsługujemy kilkoma przyciskami umieszczonymi na puszkach. Możemy w ten sposób zmieniać utwory, pauzować, odbierać połączenia lub włączać/wyłączać ANC. Głośność zaś regulujemy poruszając obrotowym pierścieniem wokół panelu na lewej słuchawce.
Wzorem swoich bardzo drogich rywali, BackBeat Pro 2 przestają grać, gdy ściągniemy je z głowy, i zaczynają na powrót, gdy znów je założymy. W moim egzemplarzu działało to niezawodnie, aczkolwiek spotkałem się z opiniami, iż zdarzają się problemy tą funkcją.
Jeden aspekt, z którym producent zdecydowanie przestrzelił w specyfikacji, to zasięg łączności Bluetooth. Plantronics podaje, iż BackBeat Pro 2 – będąc wyposażonymi w Bluetooth Klasy 1 – potrafią grać nawet 100 metrów od źródła. Nie udało mi się uzyskać nawet 1/3 tego dystansu w otwartym polu.
Natomiast nie mogę odmówić BackBeat Pro 2 SE stabilności sygnału – w moim miekszaniu Bluetooth jest nieustannie zakłócany przez liczne inne sygnały, ściany, etc., tymczasem słuchawki Plantronics ani razu nie zerwały łączności – nawet w najgorszych „dziurach zasięgowych”.
Doskonale spisuje się też tryb głośnomówiący – rozmówcy słyszą nas głośno i wyraźnie, a my ich jeszcze lepiej, głównie za sprawą fantastycznej redukcji szumów. Ale o tym za chwilę.
Brzmieniowo Plantronics BackBeat Pro 2 SE nie odstają od swoich rywali.
Przyznaję, że gdy pierwszy raz włożyłem te słuchawki na uszy, nie spodziewałem się wiele. Niejeden raz zawiodłem się srodze na znacznie droższych konstrukcjach (jeśli chodzi o brzmienie), więc do BackBeat Pro 2 podchodziłem z dużą rezerwą.
Tymczasem okazało się, że byłem w błędzie, bo Plantronics BackBeat Pro 2 grają naprawdę rewelacyjnie, jak na słuchawki Bluetooth. Fakt, nie znalazłem w nich transparentności, którą najbardziej cenię w sprzęcie audio, ale znalazłem przyjemny dla ucha, selektywny w każdym zakresie dźwięk, z którego 99% populacji będzie więcej, niż zadowolona.
Słuchawki brzmią czysto i głęboko. Szczególnie zaskakują basy, w których słychać każdą nutkę, a przy tym nigdy nie są one przytłaczające. To też sprawia, że raczej odradzam te słuchawki miłośnikom tłustego basu – tu lepiej spiszą się Sony XB950BT – ale zdecydowanie polecam osobom szukającym zrównoważonego brzmienia. Środek i góra pasma są dość czyste, ale separacja instrumentów mogłaby być nieco lepsza. Słuchając muzyki orkiestralnej/instrumentalnej zdarzają się momenty, kiedy poszczególne sekcje nieco się ze sobą zlewają.
Bardzo dobrze brzmią za to gitarowe riffy i to niezależnie od tego, czy mowa o country, czy o djencie. Gitara w tych słuchawkach po prostu śpiewa, tak jak muzyk przykazał.
Podsumowując – Plantronics BackBeat Pro 2 SE nie są może słuchawkami, w których odkryjecie muzykę na nowo, ale zagwarantują doznania dźwiękowe, którym trudno jest wiele zarzucić.
I ta redukcja szumów!
W ANC wyposażonych jest wiele słuchawek, ale w naprawdę niewielu ANC jest coś warta. Zazwyczaj mamy do czynienia z kompromisem – albo dobra redukcja szumów, albo dobre brzmienie. Nawet w drogich konstrukcjach bywa tak, że włączenie ANC znacząco pogarsza doznania muzyczne.
W Plantronics BackBeat Pro 2 SE tak nie jest. Aktywna redukcja szumów tylko nieznacznie ustępuje tej z Bose QC35, uznawanej za branżowy standard. Przy tym jej włączenie nie wpływa na jakość brzmienia w najmniejszym stopniu. Jeżeli dochodzi tu do jakiejkolwiek utraty/zmiany częstotliwości, to moje ucho nie jest w stanie jej wychwycić.
Jeśli nie chcemy się zupełnie odseparować od zewnętrznego świata, można też włączyć „Active Listening Mode”, w którym zewnętrzny mikrofon będzie sączył nam w słuchawki otaczające nas dźwięki, niwelując szum tła. Działa to naprawdę rewelacyjnie, a uruchomienie tego trybu sprowadza się do przesunięcia suwaka na puszce.
Do redukcji szumów i izolacji akustycznej mam tylko dwie uwagi – pierwsza jest taka, że lepiej wyłączyć ANC, gdy na zewnątrz wieje mocny wiatr. Plantronics BackBeat Pro 2 są bardziej od konkurencji czułe na podmuchy, co skutkuje przedostawaniem się szumu do wnętrza słuchawek.
Po drugie – może i my odcinamy się od świata, ale świat zewnętrzny na pewno nie odetnie się od nas. BackBeat Pro 2 cechuje naprawdę spory „wyciek dźwięku” poza puszki. Warto o tym pamiętać, podkręcając głośność w komunikacji publicznej. Osoba siedząca obok niekoniecznie musi mieć ochotę słuchać naszej muzyki.
„Nieskończony” czas pracy na jednym ładowaniu.
BackBeat Pro 2 to najdłużej grające słuchawki Bluetooth, jakie kiedykolwiek miałem na uszach. Producent deklaruje 24 godziny pracy (z włączonym ANC!) i 21 dni w trybie czuwania. I wiecie co? To chyba są pesymistyczne założenia, bo w ciągu ostatnich dwóch tygodni naładowałem te słuchawki tylko raz. I to w sumie z przezorności, a nie konieczności – wybierałem się w podróż do Warszawy (2x 4,5h w pociągu) i wolałem się upewnić, że wytrwają.
Wiele tu zasług doskonale działającego trybu Deep Sleep, który usypia nieużywane słuchawki, oszczędzając ich energię. Naprawdę, jeśli często podróżujecie i nie chcecie się martwić o poziom naładowania słuchawek, Plantronics BackBeat Pro 2 to zdecydowanie jedna z najlepszych propozycji.
Czy warto je kupić? Zdecydowanie!
W przypadku kosztujący około 1000 zł Plantronics BackBeat Pro 2 SE otrzymujemy – bardzo dobrą jakość wykonania, satysfakcjonujące brzmienie, fantastyczną redukcję szumów i kapitalny czas pracy na jednym ładowaniu. Jeśli nie zależy nam na twardym futerale – możemy dodatkowo zaoszczędzić, decydując się na wersję bez „SE”.
Pewnie, nie są to słuchawki bez wad. Nie są wykonane na poziomie kosztujących 2200 zł BeoPlay H9, ani nawet Bose’ów QC35, ale też w moim odczuciu różnica nie jest tak wielka, by usprawiedliwić dopłatę pieniędzy.
Jeśli więc szukasz bezprzewodowych słuchawek ze sprawnie działającą ANC, które nie kosztują fortuny a nadal oferują komfort i dobre brzmienie – Plantronics BackBeat Pro 2 są dla ciebie.