3 dni pobytu w Krakowie są tak szkodliwe, jak wypalenie paczki fajek. To się musi skończyć
Zanieczyszczenia powietrza są poważnym zagrożeniem, które może doprowadzić do śmierci wielu osób. Na szczęście można się przed nim uchronić lub zminimalizować jego efekty. Wystarczy zmienić swoje nawyki i skorzystać z nowoczesnych, inteligentnych rozwiązań.
Przez długie lata mogło się wydawać, że problem ten nie dotyczy Polski. Gdy w światowych mediach głównym tematem stawał się smog i zanieczyszczenia powietrza, jako koronny przykład podawało się Pekin, stolicę Chin. Często wspominano też o licznych indyjskich miastach.
Działo się tak nie bez przyczyny. W końcu według raportu Światowej Organizacji Zdrowia, wśród trzech najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie aż dwa znajdują się w Indiach. Są to Gwalijar oraz Allahabad. Przebija je jednak irański Zabol, który jest najgorszym pod tym względem miastem na całym świecie. Co ciekawe, według tego samego raportu, w pierwszej dziesiątce najbardziej zanieczyszczonych miast Europy aż sześć znajduje się w Polsce.
Z kolei jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie 50 najbardziej zanieczyszczonych miast Unii Europejskiej, to w Polsce znajdziemy aż 33 z nich. W czołówce rankingu znalazły się takie miejscowości jak Godów (8.), Sucha Beskidzka (7.), Opoczno (6.), Wodzisław Śląski (5.) oraz Rybnik (4.). To nie wszystko - zdobyliśmy też pierwszą nagrodę w tej kategorii. Najbardziej zanieczyszczonym miastem w Europie jest Żywiec. Równie źle w rankingu wypada tylko jeden kraj - Bułgaria. Pierwsza miejscowość spoza tych dwóch państw pojawia się dopiero na… dwudziestej czwartej pozycji rankingu.
Co robią nam zanieczyszczenia powietrza?
Zestawienie to przygotowano w oparciu o poziom pyłu zawieszonego PM2.5, czyli zanieczyszczeń atmosferycznych o średnicy 2,5 mikrometrów, kilkadziesiąt razy mniejszej niż wynosi średnica ludzkiego włosa. Jest to jeden z głównych składników smogu. Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia to jedna z najbardziej szkodliwych substancji znajdujących się w atmosferze, która ma wpływ na skrócenie średniej długości życia.
Oddychanie takim powietrzem przez rok jest równoważne z paleniem w tym samym czasie 7 papierosów dziennie. Wpływa ono na wzrost liczby zgonów z powodu chorób układu oddechowego i krążenia oraz znacznie zwiększa ryzyko wystąpienia alergii. Powoduje też wzrost liczby nagłych przypadków wymagających hospitalizacji, takich jak nasilenie astmy, ostra reakcja układu oddechowego oraz osłabienie czynności płuc. To tylko najpopularniejsze przykłady. Schorzeń wywołanych przez zanieczyszczenia powietrza jest znacznie, ale to znacznie więcej.
Z powodu szkodliwych substancji znajdujących się w powietrzu, średnia długość życia skraca się minimum o 9 miesięcy w centralnej Polsce, na Lubelszczyźnie, Dolnym Śląsku, Śląsku i w Małopolsce, zaś w sąsiedztwie Katowic, Krakowa i Wrocławia nawet o 12 miesięcy. W pozostałych częściach kraju z powodu zanieczyszczeń umieramy o 6-9 miesięcy wcześniej, niż powinniśmy.
Na tle całej Polski najlepiej wypada Pomorze - tam zanieczyszczenia zabierają mniej niż pół roku życia. To dwukrotnie lepszy wynik niż na południu naszego kraju. Mimo wszystko, są to rezultaty zatrważające. Według analiz UNECE równie złe powietrze jak w Polsce jest w południowej części Rumunii i w Serbii. We wszystkich pozostałych krajach, także sąsiadujących z naszym, powietrze jest znacznie czystsze.
Unia chce naprawić problem zanieczyszczeń… dyrektywą.
By walczyć z problemem, należy dowiedzieć się, przez co powstaje zanieczyszczone powietrze. Główni “winowajcy” to spalanie węgla w domach, korzystanie z nieekologicznych środków transportu, energetyki przemysłowej opartej na węglu oraz bardzo szeroko zakrojonej hodowli bydła. Szkodliwe substancje często pojawiają się też przez źródła naturalne, na przykład wybuchy wulkanów i burze piaskowe.
Ostatnie wymienione przyczyny nie dotyczą nas tylko w teorii, choć nie mamy w pobliżu żadnych aktywnych wulkanów, a burzę piaskową większość z nas ostatnio widziała wyłącznie w “Gwiezdnych Wojnach” lub w “Pustyni i w puszczy”. Zanieczyszczenia te mogą jednak zostać podniesione przez wiatr i zostać przeniesione kilkaset lub nawet kilka tysięcy metrów. Na przykład do nas.
I choć z naturalnymi źródłami zanieczyszczeń nie możemy specjalnie nic zrobić, to wpływ pozostałych czynników da się ograniczyć. Wiedzą o tym politycy unijni. Od lat walczą o odchodzenie od wszystkich rozwiązań, przez które powstają szkodliwe substancje. Prace nad nowelizacją dyrektywy o krajowych pułapach zanieczyszczeń (NEC) trwają od 2013 roku. Propozycje przepisów przewidują znaczne zmniejszenie emisji szkodliwych substancji w przemyśle, ruchu drogowym, energetyce i rolnictwie. W ostatnich dniach udało się uzyskać porozumienie pomiędzy krajami Unii Europejskiej. Jest ono jednak pełne kompromisów, co krytykuje partia Zielonych.
Z projektu został między innymi wykreślony zapis o ograniczeniu emisji metanu. Opowiadało się za tym lobby rolnicze i polscy europosłowie. Zdecydowano się na to, ponieważ uznano, że wdrożenie wspomnianych limitów będzie bardzo kosztowne dla rolników, spowoduje konieczność zmniejszenia hodowli bydła i zauważalnie obniży produkcję rolną. Każdy kraj mógł wynegocjować inne limity.
Porozumienie w obecnej formie zakłada, że od 2020 do 2029 roku Polska będzie musiała zredukować emisję dwutlenku siarki (SO2) o 59 proc. w porównaniu z 2005 roku. Przewiduje się, że do 2030 roku dyrektywa przyczyni się do ograniczenia o połowę liczbę zgonów spowodowanych przez zanieczyszczenia powietrza. Po tym czasie limity zostaną jeszcze bardziej obniżone, ilość szkodliwych substancji ponownie spadnie, a liczba zgonów zmniejszy się. O tym, czy faktycznie tak się stanie, przekonamy się za kilka, może kilkanaście lat.
Zanieczyszczenia powietrza możemy zwalczać naszymi nawykami.
W moim tekście o oszczędzaniu wody pisałem, że kluczem do oszczędności tej niezwykle cennej substancji są nasze nawyki połączone z inteligentnymi rozwiązaniami. W przypadku ograniczenia zanieczyszczeń jest podobnie. Co prawda to przemysł odpowiada za powstawanie lwiej części szkodliwych substancji, ale nie oznacza to, że z tego powodu sami powinniśmy zatruwać powietrze. Warto przyłożyć rękę do tego, by nasz świat był czystszy, a więc np. porzucić jazdę samochodem na rzecz transportu publicznego lub rowerów oraz zmniejszyć spożycie mięsa.
Przede wszystkim jednak należy znaleźć realną alternatywę dla paliw kopalnych, takich jak węgiel. Rozumieją to nawet nastawione na wzrost gospodarczy Chiny, które niebawem zamkną ponad 4300 kopalni i zwolnią ponad milion górników. Można na przykład częściowo przestawić się na panele słoneczne oraz fotowoltaiczne, a także rozsądnie oszczędzać energię. Wszystkie te elementy powinny być połączone z inteligentnym systemem sterowania budynkiem, takim jak Vision BMS stworzony przez APA Group. W ten sposób będzie można nie tylko nieco obniżyć poziom zanieczyszczeń na naszej planecie, ale też kontrolować zużycie energii i obniżyć rachunki.
Wyjątkowo istotne są też nasze nawyki, które mają wpływ na zużycie energii. Warto gasić światła, gdy nie przebywamy w pomieszczeniach i wyłączać urządzenia, gdy z nich nie korzystamy. Pokonanie swoich nawyków nie jest jednak łatwe. Także tu może nam pomóc automatyka budynkowa. Na przykład inteligentne żarówki sprzężone z czujnikami ruchu oraz inteligentne gniazdka elektryczne, które można zdalnie kontrolować za pomocą komputera, smartfona lub tabletu. Sprawią one, że nie będziemy musieli pamiętać o gaszeniu świateł.
Jak żyć w zanieczyszczonym mieście?
Powyższe rozwiązania mają przeciwdziałać powstawianiu większej liczby zanieczyszczeń. Co jednak zrobić, gdy już żyjemy w takim niezbyt zdrowym mieście? Najlepiej jest monitorować i filtrować powietrze. Można opierać się na wskazaniach sąsiadującej stacji pogodowej, ale najlepiej mierzyć poziom zanieczyszczeń bezpośrednio w domu. Służą do tego specjalne urządzenia, które z każdym rokiem będą stawać się coraz popularniejsze.
Chińskie Xiaomi wyprodukowało ostatnio czujnik pyłów połączony z oczyszczaczem powietrza. Swoje urządzenie tego typu stworzyli też Polacy. Emerald Air, bo tak nazywa się ten system, mierzy ilość lotnych związków organicznych. Są to substancje, które wydzielają się z tynków, farb itp.Jeśli jest ich za dużo, jakość powietrza spada. To właśnie one powodują złe samopoczucie, bóle głowy, kaszel. Emerald Air składa się z dwóch urządzeń. Pierwsze z nich to sensor, który monitoruje jakość powietrza i przesyła informacje do filtra, który uruchamia się w razie potrzeby.
Co ważne, jest to urządzenie bardzo tanie - koszt sensora to 109 dol. Udało się uzyskać tak niską cenę, ponieważ Emerald nie mierzy ilości każdej substancji w powietrzu, ale ich sumę. Czujnik zanieczyszczeń podgrzewa próbkę powietrza aż do 300°C i próbuje spalać węglowodory, które spadły na jego powierzchnię. Na podstawie wzrostu oporu Emerald może wyliczyć ilość szkodliwych substancji i, w razie potrzeby, uruchomić filtr powietrza. Urządzeń tego typu będzie przybywać, to pewne.
Co jednak, jeżeli nie chcemy z nich korzystać lub z jakiegoś powodu nie możemy ich kupić? Wówczas również możemy posłużyć się inteligentnym systemem, takim jak Vision BMS. Potrafi on analizować wiele publicznie dostępnych danych. Na przykład tych udostępnianych przez stacje badające ilość pyłu zawieszonego lub alergenu w powietrzu. Dane te w połączeniu z informacjami udostępnianymi przez stację pogodową, takimi jak siłą i kierunek wiatru, mogą skutecznie ocenić jakość powietrza. Wtedy automatycznie zamkną okna i drzwi, wyświetlą stosowne powiadomienia na smartfonach użytkowników oraz uruchomią filtry powietrza. Rozwiązaniami takimi powinni zainteresować się przede wszystkim alergicy, którym pyły i zanieczyszczenia powietrza szczególnie przeszkadzają w codziennym funkcjonowaniu.
Zwracajmy uwagę na to, czym oddychamy.
Popularne przysłowie mówi “jesteś tym, co jesz”. Ja posunę się o krok dalej i powiem, że jesteś tym, czym oddychasz. Wiedzą to przede wszystkim osoby chore na alergię, którym nadmierna liczba naturalnych pyłków może dać się we znaki. Problem ten jednak nie ogranicza się do nich. Zanieczyszczenia powietrza szkodzą praktycznie wszystkim i styka się z nimi każdy mieszkaniec miasta. Być może dzięki przestawianiu się na bardziej ekologiczne, mniej szkodliwe dla planety rozwiązania, niebawem także na ulicach miast będziemy mogli cieszyć się czystym powietrzem. Jest to jednak pieśń przyszłości.
Póki co jednak warto zadbać chociaż o jakość powietrza we własnym domu lub mieszkaniu. Jeszcze kilka lat temu było to ekstremalnie trudne i drogie. Dziś, dzięki inteligentnym rozwiązaniem analizujący nasze otoczenie, możemy sobie na to pozwolić. Głupio byłoby nie skorzystać z tej możliwości i zdecydować się na świadomie niszczenie swojego zdrowia. Warto uznać, że lepiej wydać kilka złotych na inteligentne rozwiązania, niż później mieć problemy z układem oddechowym i nie tylko. Na zdrowiu się nie oszczędza.