REKLAMA

Apple dokręca śrubę Spotify. Chce wypłacać większe kwoty muzykom

Apple zamierza uprościć i ujednolicić sposób obliczania stawek, które dostają muzycy za odsłuchy utworów w serwisach streamingowych. Apple Music ma płacić muzykom więcej, co oznacza dokręcenie śruby rywalom, ze Spotify na czele.

19.07.2016 07.49
apple music czy warto
REKLAMA
REKLAMA

Ile dokładnie zarabiają muzycy za odtworzenie jednej piosenki w serwisie streamingowym? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Każdy serwis wylicza stawki inaczej, a do tego dochodzi cały szereg zmiennych, takich jak popularność artysty, kraj słuchacza, rodzaj abonamentu, a nawet typ urządzenia, na które jest strumieniowana muzyka.

Generalnie rzecz ujmując, streaming nie przynosi kokosów, szczególnie tym muzykom, którzy nie należą do pierwszej ligi. Apple zamierza to zmienić.

Firma Apple złożyła wniosek o ujednolicenie stawek za odtworzenie muzyki

Jak informuje New York Times, wniosek Apple został złożony w amerykańskim Copyright Royalty Board, czyli podmiocie regulującym wysokość tantiem wypłacanych z tytułu autorskich praw majątkowych. Gdyby szukać w Polsce odpowiednika tej instytucji, najbliżej byłby ZAiKS.

Apple we wniosku proponuje stałą stawkę: 9,1 centa za 100 odtworzeń piosenki. Skąd pomysł na taką kwotę? Jest to bezpośrednie odniesienie do dotychczasowego amerykańskiego systemu, w którym tantiema za zakup pojedynczego pliku mp3 wynosi dokładnie 9,1 centa. Apple w ten sposób chciałby postawić znak równości między zakupem pojedynczego kawałka (i słuchaniem go do woli), a stukrotnym odsłuchem z serwisu streamingowego. Taki pomysł ma sporo sensu.

Jak donosi Forbes, obecna średnia wypłata za 100 odtworzeń piosenki to jedynie 5 centów. Warunki proponowane przez Apple byłyby więc o wiele korzystniejsze dla muzyków. Dodatkowo byłyby też znacznie prostsze. Dotychczasowy system wyliczania wynagrodzeń jest zawiły i niezrozumiały dla wielu muzyków, zwłaszcza tych, za którymi nie stoi potężna wytwórnia.

Cios w Spotify

Apple nie zamierza przeforsować nowego systemu po to, by zadowolić artystów. Chodzi raczej o dokopanie konkurencji. Jeśli wniosek Apple wszedłby w życie, dotyczyłby on całego rynku, a więc również Spotify, Tidala i innych serwisów streamingowych.

Apple może mieć asa w rękawie. Firma Tima Cooka doszła do porozumienia z wieloma wytwórniami i rozlicza się z nimi na innych warunkach. Już dziś stawki wypłacane przez Apple są często wyższe niż proponowane 9,1 centa, ale warunki umów są korzystne także dla Apple. Coraz częściej firma pozyskuje artystów na wyłączność, czego najgłośniejszym przykładem jest Taylor Swift.

Apple Music działa też na innych warunkach niż jej arcykonkurent, czyli Spotify. Spotify udostępnia darmowy plan z reklamami, podczas gdy w Apple Music wszystkie plany są płatne. Taka strategia w świetle nowych przepisów również mogłaby uderzyć w Spotify.

Spotify ma sporo czasu na ewentualne dostosowanie się do nowych realiów. Zmiany mogłyby wejść w życie dopiero w 2018 roku i zostałyby przyjęte na okres pięciu lat, zgodnie z amerykańskim prawem, według którego działa Copyright Royalty Board.

Tym krokiem Apple jeszcze mocniej zniechęca mnie do swojej usługi Music

Ze Spotify korzystam od dobrych kilku lat, dlatego kiedy w ubiegłym roku pojawiło się Apple Music, bardzo krytykowałem ten pomysł.

REKLAMA

Szwedzi budowali Spotify od 2008 roku i dosłownie przecierali szlaki dla nowego systemu dystrybucji muzyki. To przecież Daniel Ek ze swoją ekipą wypracowali standardy współpracy z wytwórniami i odpowiednikami ZAiKS-ów. Bez Spotify streaming muzyki mógłby w ogóle nie powstać.

Tymczasem Apple zwęszyło nowy biznes, przyszło na urobiony grunt, wyłożyło pieniądze, bezczelnie skopiowało pomysł Szwedów i dzięki swoim zasięgom w ciągu roku stało się głównym konkurentem Spotify. Taka polityka wydaje mi się odrażająca, dlatego nie mam zamiaru zostawiać pieniędzy w Apple Music. Nawet pomimo faktu, że mam sprzęty tej firmy, które bardzo lubię.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA