To będzie rok streamingu. A dokładniej kasy dla artystów, którzy mu zaufają
Wiemy już, że dystrybucja cyfrowa nie okazała się zbawienna dla rynku muzycznego i nie zatrzymała postępującego od blisko dwóch dekad spadku dochodów. Muzycy i wytwórnie mogą wyczekiwać ratunku w modelu streamingowym, w którym klienci nie kupują pojedynczych płyt, a opłacają zryczałtowany abonament za strumieniowanie muzyki.
Branża muzyczna złote lata pod względem dochodów ma już za sobą. Internet wywrócił do góry nogami model dystrybucji. Kasety umarły śmiercią naturalną, winyle kupuje garstka zapaleńców, a sprzedaż CD od lat maleje.
Dystrybucja cyfrowa nie okazała się remedium na te problemy.
Sprzedaż całych albumów i pojedynczych utworów przez internet nie uratowała rynku muzycznego. Nikt nie mówi o tym, że ludzkość nagle odwróci się od muzyki, wszystkie wytwórnie upadną, a artyści odłożą instrumenty do szafy, ale spadek zysków jest po prostu porażający. Największe zyski ze sprzedaży muzyki przypadają na lata 90.
Później nastała era piractwa, a sprzedaż fizycznych nośników zaczęła spadać na łeb, na szyję. Co prawda wiele firm, z Apple na czele, próbowało i próbuje sprzedawać muzykę cyfrową w postaci plików, ale cały rynek i tak się latami skurczył do poziomu z początku lat 80. Biorąc pod uwagę same fizyczne nośniki cofnęliśmy się do lat 70.
Nadejście streamingu ma pomóc w wyhamowaniu spadku sprzedaży i w odbiciu się od dna całego rynku sprzedaży muzyki.
Zyski ze sprzedaży fizycznych nośników spadają szybciej, niż rosły kilka dekad temu. Wysokość sprzedaży cyfrowych kopii pojedynczych utworów i albumów nieco ratuje sytuację, ale… i tutaj najbardziej dochodowe lata mamy najwyraźniej już za sobą. Rośnie za to streaming.
Jak wynika z danych Business Insidera już w tym roku, pierwszy raz od 1998 roku - czyli 18-tu lat! - rynek ma wzrosnąć. Wysokość sprzedaży fizycznych nośników znów spadnie, sprzedaż plików utrzyma się na podobnym poziomie, ale wzrosty mamy zaobserwować z tytułu usług streamingowych.
Strumieniowanie muzyki rozwija się, a 2016 ma być rokiem przełomowym.
Streaming przebił się już do mainstreamu. Spotify ma dziesiątki milionów klientów, a na rynku strumieniowania muzyki od zeszłego roku łokciami rozpycha się Apple. Nie można lekceważyć YouTube’a i Google Music, a swoje trzy grosze dokładają też pomniejsi gracze, tacy jak Tidal i Deezer.
Business Insider powołuje się na dane Credit Suisse. Jeśli przewidywania analityków się potwierdzą, to w rym roku zaobserwujemy prawdziwy boom na streaming. Wedle prognoz do 2020 roku rynek streamingu ma urosnąć aż sześciokrotnie, a Apple ma docelowo kontrolować 45 proc. tego rynku.
Tym razem rewolucję na rynku przynoszą nie Stany Zjednoczone, a Szwecja i Norwegia. To Skandynawia dała nam Spotify i tam wiodący serwis oferujący strumieniowanie muzyki cieszy się ogromną popularnością. To w tym regionie internauci już teraz ochoczo korzystają ze streamingu.