REKLAMA

Szef marketingu Xboxa odpowiada fanom: multiplatformowy Quantum Break to dopiero początek

Nie wszyscy byli zadowoleni z tego, że Quantum Break pojawi się również w wersji na komputery osobiste. Fani Xboxa uważają, że ten ruch osłabi znaczenie konsoli na rynku. Odpowiada im Aaron Greenberg, szef marketingu ich ukochanej konsoli. A my przepuszczamy jego słowa przez nasz filtr.

16.02.2016 18.56
Gry na Windows 10 obejmą te z Xboxa One
REKLAMA
REKLAMA

To zaskakujące, ale w dzisiejszych czasach udostępnienie produktu szerszej publiczności niż planowano spotyka się z krytyką, zamiast z aprobatą. Microsoft i studio Remedy ogłosili, że gra Quantum Break, projektowana do tej pory z myślą o konsoli Xbox One, pojawi się również na komputerach osobistych.

Co więcej, nie będzie żadnego odstępu pomiędzy obiema premierami. Quantum Break zadebiutuje równocześnie na wszystkich urządzeniach z Windows 10 (poza urządzeniami ultramobilnymi) i będzie obsługiwał multiplatformowe zakupy. Oznacza to, że kupując grę na PC automatycznie stajemy się jej właścicielami na konsolach i odwrotnie. To tyczy się również przyszłych ewentualnych dodatków do gry.

„Xbox nie przestaje być dla nas ważny”

To jeden z cytatów Aarona Greenberga, szefa marketingu Xboxa, który postanowił się wytłumaczyć z decyzji jego firmy na łamach podcastu Majora Nelsona. Trudno się jednak spodziewać innych słów od człowieka na jego stanowisku: wszak to on odpowiada za podbijanie sprzedaży konsoli Xbox One i stwierdzenie czegokolwiek innego byłoby sabotażem swojego własnego produktu. Interesujące jest jednak to, co powiedział oprócz tego. A powiedział bardzo odważne słowa, które, jeżeli są nieprawdziwe, będą wymagały dużego odkręcania.

Greenberg zarzekał się, że Xbox One pozostaje jednym z kluczowych produktów Microsoftu, mimo iż ten wyraźnie orientuje się przede wszystkim na narzędzia do pracy. Rzekomo sam Satya Nadella jest zaangażowany w rozwój Xboxa i związanego z nim ekosystemu. I, jak daje do zrozumienia, przede wszystkim o ów ekosystem chodzi.

sklep-windows-rise-of-the-tomb-raider

Dla Microsoftu konsola Xbox One jest bowiem… salonowym komputerem z Windows 10, a „Xbox” jest nazwą usługi związanej z grami wideo działającej właśnie na Windows 10. Konsola ma być uzupełnieniem tego, co posiada dany użytkownik Konta Microsoft. Jeżeli gracz życzy sobie zabawy przy swoim komputerze osobistym, Microsoft ma mu to zapewnić. A jeżeli w salonie na kanapie, to nie musi dopłacać ani złotówki do tej formy zabawy.

Tyle marketingowej gadaniny. O co chodzi tak na serio?

Wszystko o czym mówił Greenberg jest najprawdopodobniej prawdą. Motywacją Microsoftu jest jednak co innego. A konkretniej, chęć rozruszania własnego ekosystemu usług rozrywkowych. Nie chodzi tu o Xboxa One, bo ten, choć sprzedał się poniżej oczekiwań, i tak radzi sobie znakomicie. Chodzi o Sklep Windows, kojarzony do tej pory głównie z prostymi grami na tablety.

Rise of the Tomb Raider i Quantum Break mają być demonstracją siły i zachętą dla innych twórców gier, by publikowali swoje produkcje nie tylko na niesłychanie popularnej platformie Steam, ale również w Sklepie Windows, który na dodatek niedługo ma zostać całkowicie już scalony ze Sklepem Xbox. Innymi słowy, Microsoft chce wykorzystać swoją siłę na rynku konsol do gier by zacząć sprzedawać ich więcej na komputery osobiste. Quantum Break będzie dostępny wyłącznie w Sklepie Windows. Gry nie będzie można kupić na Steamie ani żadnej innej platformie.

To dopiero początek – gry na Windows 10 mają rozkwitać

Według serwisu WPDang, któremu zdumiewająco często zdarza się publikować plotki na temat Microsoftu znajdujące później swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, Quantum Break będzie pierwszą z wielu gier, które będą dostępne „na wyłączność na Xboxa dla Windows 10”, czyli zarówno na komputery osobiste jak i konsole do gier z tym systemem operacyjnym. Jakie mają dołączyć? Hm, właściwie, to wszystkie.

Jako przykłady wymieniane są Forza Motorsport 6, Gears of War 4, Forza Horizon 3 czy Scalebound. Sam Microsoft w ubiegłym roku zapowiedział pecetowe wersje Gears of War Ultimate Editio, Halo Wars 2, Killer Instinct czy ReCore. Wszystkie będą rzekomo dostępne na dowolnym urządzeniu, a użytkownik sam będzie decydował, czy w danej chwili chce grać na telewizorze i gamepadzie, czy też przy biurku na swoim komputerze osobistym.

forza motorsport 6 5
REKLAMA

To oznacza, że szykuje się intrygujący pojedynek idei i koncepcji. Sony nadal będzie stawiać na gry niedostępne na żadnej innej platformie sprzętowej i software’owej, kusząc w ten sposób potencjalnych klientów PlayStation 4. Microsoft z kolei likwiduje ograniczenia względem sprzętu, stawiając na Windows 10 i wolność wyboru użytkownika. Z punktu widzenia użytkownika takiego jak ja, który ma hybrydowego, energooszczędnego PC do pracy i konsolę do grania, podejście Microsoftu wydaje się być atrakcyjniejsze.

Jeżeli jednak ktoś jest entuzjastą gier i ma do nich mocnego PC, to będzie miał dużo mniej powodów by wybrać Xboxa One nad PlayStation 4. Za pierwszym przemawiać będzie wygoda. Za drugim gry, które na PC nie są i nie będą dostępne. I coś czuję, że podejście Sony, choć mniej przyjazne, będzie tym, które gracze ostatecznie wybiorą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA