Microsoft wykorzystał wszystkie sztuczki i nie ma już kolejnych. To źle wróży mobilnemu Windowsowi
Zazwyczaj w swoich tekstach dystansuję się od fanów, fanbojów i im podobnych, czasem tylko mrugając do nich okiem. Dziś jest inaczej. Tuż przed premierą Lumii z Windows 10 czas podsumować wysiłki Microsoftu i jego perspektywy na dalszy rozwój.
Lada dzień spodziewam się paczki z wypożyczonym do testów telefonem Lumia 950 XL i już nie mogę się doczekać. Ulubiona przeze mnie Lumia 1520 zaczęła się już powoli starzeć. Już teraz spodziewam się, że jego recenzja będzie z mojej strony pozytywna. Znam Windows 10, znam specyfikację nowego telefonu, więc Microsoftowi pozostaje wyłącznie spartolenie czegoś, czego od razu nie widać. Czasu pracy na akumulatorze chociażby. Zachowuję jednak duży optymizm i podejrzewam, że właśnie na ten telefon wymienię aktualnie przeze mnie posiadany. Ja i kilka innych osób. Reszta z was kupi iPhone’a albo Galaxy, tak jak to robicie już od lat.
Przepowiednia „hejterów” się spełniła: Windows Phone jest martwy, a jego następca, Windows 10, ma marne szanse na popularność i sukces na mobilnym rynku. Microsoft przegapił wszystkie swoje szanse na pojawienie się na tym rynku jako równy gracz. Wykorzystał wszystkie swoje sztuczki i nie ma już kolejnych. Windows na telefonach zawiódł. Dowodzą tego najnowsze statystyki Gartnera.
Dwuprocentowy udział w sprzedaży
I to też po zaokrągleniu w górę. Dokładnie 1,7 procent sprzedanych telefonów w trzecim kwartale bieżącego roku posiadało zainstalowany system operacyjny Windows Phone. Dla porównania, Android to 84,7 procent sprzedaży, a iOS 13,1 procent. Jest to też duży spadek w porównaniu z analogicznym kwartałem rok temu, gdy Windows Phone stanowił zawrotne trzy procent sprzedaży.
Gorzej, wśród pierwszoligowych graczy, wygląda sytuacja tylko u BlackBerry: telefony z jego systemem operacyjnym to raptem 0,3 procent sprzedaży. A już wkrótce firma ta zacznie być częścią słupków z Androidem. W tych dominuje Samsung (21,4 proc. sprzedaży) i Huawei (5,3 proc.). Rynek smartfonów jako całości powiększył się o 15 procent, głównie z uwagi na zwiększony popyt na rynkach rozwijających się.
Windows 10 nie zmieni tego trendu. Telefony z systemem Microsoftu już nie wybiją się w niszy. Nie w aktualnej sytuacji na rynku. Microsoft również zdaje sobie z tego sprawę, dlatego też tym razem skupia się na telefonach dla fanów. Tak, przedstawiciele tej firmy w oficjalnych komunikatach wykorzystują właśnie tę nomenklaturę: to urządzenia dla entuzjastów Windows Phone. Nie dla mas.
To po co w ogóle…?
Windows Phone miał cztery problemy w swojej historii, które, po nałożeniu się na siebie, okazały się sufitem nie do przebicia. Gdy zadebiutował na rynku, był prostym i ograniczonym systemem w świecie, w którym telefony z Androidem i iPhone były dojrzałymi lub bliskimi dojrzałości smartfonami. Na dodatek bardzo się wyróżniał sposobem jego obsługi, a my przecież nie lubimy zmieniać przyzwyczajeń. A gdy w końcu dojrzał, to okazało się, że kupując telefon z Windows Phone musiałeś zrezygnować z niektórych aplikacji, które polubiłeś lub polubiłaś na poprzednim telefonie.
Microsoft zmarnował więc moment debiutu, zmarnował moment ponownego uderzenia marketingowego i zmarnował moment ostatniej szansy. A to oznacza, że Lumie z Windows 10, które właśnie wchodzą na rynek, musiałyby być rewolucyjne w prawie każdym calu, by zwrócić uwagę postronnych, którzy dali już szansę Microsoftowi i się rozczarowali. Niestety, będą tylko topowymi telefonami. Jednymi z najlepszych. Ale w żadnym razie przełomowe.
Microsoft bardzo poważnie rozważał pójście drogą nieco przypominającą tą, którą podąża BlackBerry. Windows 10, tak jak BlackBerry 10, pozostałby platformą projektowaną dla telefonów i małych tabletów dla klientów korporacyjnych, których nie interesują takie problemy, jak „brak Snapchatu”. Konsumentów zaś przekierowano by do dystrybucji Androida od Microsoftu. Wątpicie, że taka istnieje? No cóż, mają AOSP, mają pełen pakiet aplikacji klienckich na ten system, mają swój ekran blokady, swój launcher, Cortanę, Binga i umowę partnerską z Operą obejmującą stosowanie jej sklepu z aplikacjami i przeglądarkę na urządzeniach z Asha OS i Androidem odziedziczonych po Nokii. Realizację tego planu jednak wstrzymano, tak jak wstrzymano prace nad Project Astoria, a więc nad środowiskiem uruchomieniowym dla Windows pozwalającym na uruchamianie na nim aplikacji z Androida.
Wszystko dzięki temu, że jednak się coś udało. Windows 10 realizuje niespełnioną obietnicę Windows 8.x i wprowadza tak zwane uniwersalne aplikacje. I jakby tego było mało, okazuje się sukcesem. Grubo ponad setka milionów komputerów PC pracuje już pod kontrolą tego systemu operacyjnego, a dzięki usprawnieniom jakie zapewniają uniwersalne aplikacje, użytkownicy w końcu zaczęli przeglądać Sklep Windows a nawet wydawać w nim pieniądze. Sukcesowi Windows 10 na PC zawdzięczamy szeroko dostępne nowe Lumie. Choć te występować będą raptem w trzech odmianach.
Aplikacje, uniwersalne i nie tylko, to jednak nie jest rozwiązanie wszystkich problemów i Microsoft o tym wie
Konsumencki mobilny Windows to nadal projekt trzymany przy życiu poprzez respirator. Gdyby nie sukces Windows 10, Sklep Windows Phone zacząłby świecić pustkami. Statystyki Gartnera i IDC znają bowiem nie tylko media czy Microsoft, ale również twórcy aplikacji mobilnych. A ci, patrząc na nie, mogą liczyć co najwyżej na sukces w postaci efektu niszy wywołanego oczywistymi brakami w ofercie. Sukces Windows 10 zmienia jednak ich percepcję. A skoro aplikacji na telefon nie trzeba już przepisywać, a tylko przemyśleć jej interfejs, to… czemu nie? Nie mają nic do stracenia.
To oczywiście nie oznacza, że Sklep Windows zaroi się przez najbliższe kilkanaście tygodni od tysięcy świetnych aplikacji. Niektórzy i tak będą koncentrować się na platformach webowych, Apple’a lub Google’a, a inni będą tworzyć programy, które mają sens na komputerze, lecz nie na telefonie. A jeszcze inni, twórcy aplikacji stricte telefonicznych, nie będą zachęceni sukcesem Windows 10 na PC, bo dla nich nic on nie zmienia.
To jednak wystarczy, by fani mobilnego Windows mogli kupić nowe telefony i zapewnić Microsoftowi ślad obecności na tym jakże istotnym rynku. To właśnie dlatego Lumia 950 i 950 XL zapowiadają się na tak dopieszczone produkty, by w każdym calu utrzymać lojalność owych wymagających fanów. A ci mniej zamożni? O nich również zadbano, poprzez Lumię 550. Rynek dalej będą też penetrować „zetafony” innych firm z Windows z uwagi na ich znikomy koszt dla producenta. Na tym jednak nadzieje wszystkich powinny się zakończyć.
Rynek należy w tym momencie do Google’a, Apple’a, Samsunga i Huawei. Microsoftowi na razie kończy się arsenał, więc swoje wysiłki koncentruje nie na podboju, a na przetrwaniu. Ile to może potrwać? Jaki jest plan? Trudno powiedzieć. Analizując wypowiedzi przeróżnych przedstawicieli firmy, można dojść do wniosku, że Microsoft chce utrzymać się na rynku telefonów tylko po to, by być gotowym na jego koniec.
Jak to koniec?
Komputer, tablet, telefon… kiedyś te definicje były oczywiste. Piszę ten tekst z urządzenia, które jest na tyle niedefiniowalne, że nazywa się go „hybrydą”. Surface Pro 4 to tablet czy notebook? I czy taką samą „hybrydą” jest telefon z podłączoną klawiaturą, myszką i monitorem? Czy to hybryda, telefon czy desktop?
Te granice będą się powoli zacierać. A oprócz uniwersalnych aplikacji, Windows 10 ma jeszcze jedną nową zaszytą w sobie technikę, ściśle z nimi związaną. Chodzi o Continuum, czyli możliwość błyskawicznego przełączenia się interfejsu systemu i uruchomionych na nim aplikacji z telefonicznego przez tabletowy aż po desktopowy. Windows 10 jest, przynajmniej na razie, jedynym systemem operacyjnym, który potrafi tak płynnie i bezobsługowo zmieniać swój stan i nie musi do tego nawet się restartować. Problem w tym, że procesory ARM nie tylko nie są kompatybilne z aplikacjami Win32, to na dodatek oferują nadal niewystarczającą moc obliczeniową do poważnej pracy. Dlatego też nawet nowe Lumie, po podłączeniu ich do większego wyświetlacza, nie będą potrafić tyle samo, co nasz PC.
Wyobraźmy sobie jednak Lumię przyszłej generacji, gdy technologia w końcu na to pozwoli. Urządzenie z procesorem x86, które jest świetnym telefonem, a także, po podłączeniu do odpowiednich akcesoriów, tabletem i komputerem w jednym. To będzie możliwe już bardzo niedługo, najpewniej już za rok. Android, iOS i OS X, w przeciwieństwie do Windows, nie są na to gotowe. A przynajmniej według publicznie dostępnej wiedzy.
Niczym Apple, ale drogą ewolucji
Dlatego też nowe telefony i małe tablety z Windows 10 nie odniosą większego sukcesu i nie zmienią układu sił. Są dopieszczone i dopracowane (a przynajmniej te marki Lumia), by, na swój sposób, utrzymać się pazurami na rynku. Jeżeli jesteś zachwycony dotychczasowymi Lumiami, najprawdopodobniej (co musimy jeszcze potwierdzić własnoręcznymi testami) będziesz również zachwycony nowymi. Jeżeli jednak dotychczasowe topowe modele tych telefonów ci nie odpowiadały, to należysz do ponad 95 proc. rynku, które, podobnie jak ty, zdania nie zmieni.
Ewolucja Windows 10 i Lumii zmierza jednak do kieszonkowego, wszechstronnego komputera, który wygodnie obsłużyć jedną ręką i który zarazem może pozwolić pozbyć się twojego laptopa na rzecz dodatkowych akcesoriów do telefonu, takich jak większy wyświetlacz czy klawiatura. Taki Asus Padfone, tyle że znacznie potężniejszy i, dla odmiany, działający.
W tym momencie Microsoft ma szansę wyjść nawet równie zwycięsko, co swego czasu Apple wprowadzający na rynek swojego iPhone’a i iPada. Apple nie dał nam pierwszego smartfonu czy tabletu na świecie, ale skok jakościowy był tak wielki, że i tak uznano, że to zupełnie nowa kategoria urządzeń. Windows 10 może umożliwić podobny sukces i stworzenie zupełnie nowego kierunku rozwoju całej elektroniki użytkowej. Różnica jest tylko w tym, że kolejne etapy dążenia do celu widać coraz wyraźniej w kolejnych produktach Microsoftu, dzięki czemu nie będzie on niespodzianką, a oczywistą konsekwencją.
Nie uważam się za fana Windows Phone, ale nie znam lepszego dla siebie rozwiązania na rynku, więc nie przesiądę się w najbliższej przyszłości na iPhone’a czy Androida. Pewna część z was podpisze się pod moim poprzednim zdaniem i tak jak ja uda się do sklepu po nowe telefony z Windows. I będzie miała rację, bo to znakomite urządzenia ze znakomitym oprogramowaniem. Reszta pozostanie na Androidzie i iPhonie, również mając rację z, w dużym uproszczeniu, dokładnie tych samych powodów.
Obie strony jednak niech nie mają złudzeń. Windows Phone i Windows 10 już nigdy nie wyjdą z telefonicznej niszy, a raczej szanse na to są ekstremalnie małe. Za to Windows 10 na urządzeniach hybrydowych, w tym takich o rozmiarze telefonu? Jeżeli konkurencja czegoś nie wymyśli na czas, to Microsoft ma nas wszystkich w kieszeni. A uda mu się to osiągnąć właśnie poprzez aktualne trwanie na telefonicznym rynku. Mimo wszelkich sygnałów na to, że powinien go sobie odpuścić.