Osobom hejtującym pionowe wideo polecam zajrzeć do kalendarza. Tak, mamy już 2015 rok
Wideo powinno być nagrywane w orientacji poziomej, grzmi Roberto Baldwin na łamach Engadget. Guzik prawda, pora spojrzeć w kalendarz i ogarnąć się, że mamy 2015 rok i pewne rzeczy uległy zmianie. Raz na zawsze.
Właśnie przeczytałem, że Periscope - aplikacja Twittera do streamingu wideo na żywo - będzie obsługiwała tryb poziomy. Przeczytałem też, że to dobrze, bo wideo powinno być obsługiwane wyłącznie w trybie poziomym, bo tak wygląda wyświetlacz w telewizorze i ekran w kinie.
No, spoko. Zgodziłbym się z tym osądem, ale jakieś 10 lat temu. Aktualnie mamy rok 2015 i pewne rzeczy się pozmieniały. Zmieniło się to, gdzie oglądamy wideo i jak to robimy.
Wystarczy popatrzeć na statystyki Snapchata i YouTube’a, który notabene przeprosił się ostatnio z trybem pionowego wideo (nowa funkcja działa świetnie!). Liczby nie kłamią - ludzie spędzają coraz więcej godzin ze smartfonami w ręce oglądając materiały wideo. Coraz częściej pionowe.
Dlaczego? Bo tak jest wygodniej.
Żyjemy w czasach, gdy głównym urządzeniem komputerowym dla wielu osób jest smartfon. Bo to on jest zawsze pod ręką, bo to on odbiera wszystkie powiadomienia, bo to jest najbardziej prywatnym sprzętem.
Rozumiem, że oglądanie filmów jest wygodniejsze na wielkim ekranie telewizora lub w kinie. Jednak w praktyce w internetowe wideo bardzo często wlepiamy wzrok właśnie na ekranie, który jest najbliżej. Czyli na smartfonie.
Rozumiem też, że zważywszy na pojawiające się plotki, które sugerują, że Periscope doczeka się aplikacji dla Apple TV, istnieją powody, aby wideo prezentowane było właśnie w trybie poziomym.
Jednak to nie są żadne argumenty a bzdury, które wynikają z zupełnego niezrozumienia zasady działania Periscope’a i fenomenu, który pozwolił mu zdobyć szybko dość spore grono użytkowników.
Czy twórcy Periscope’a nie rozumieją Periscope’a? Brzmi absurdalnie, ale wydaje mi się, że do końca jeszcze nie załapali z czego wynika rosnąca popularność ich aplikacji.
Bo jak działa Periscope?
Ktoś, kto jest świadkiem ważnego, ciekawego lub niepowtarzalnego wydarzenia, sięga po smartfon i zaczyna nadawanie.
W tej chwili, wszystkie osoby, które śledzą tę osobę na Periscopie dostają na swoich smartfonach powiadomienie - głośny dźwięk przypominający gwizd - i sięgają ręką do kieszeni, aby zacząć oglądać.
Tryb pionowy jest wtedy wygodny dla obu stron. Nagrywający może wygodnie trzymać smartfon w jednej ręce, a oglądający również trzymają urządzenia w jednej ręce. Dzięki temu mogą łatwo odpisywać lub lajkować.
Tryb poziomy jest bardziej angażujący. Oglądający, jeśli chcą komentować, muszą porzucić wszystkie zajęcia i trzymać telefon oburącz. Bez sensu.
A osoba nagrywająca? Również musi kombinować, bo przecież nie da się ukryć, że trzymanie telefonu pionowo jest wygodniejsze, a chwyt jest pewniejszy. Ponownie punkt dla trybu pionowego.
Pewne rzeczy się zmieniają. I trzeba się z tym pogodzić.
Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałem sobie, żeby na ekranie głównym oraz ekranie blokady mojego smartfonu nie było skrótów do funkcji telefonu i SMS-ów. Dzisiaj z SMS-ów nie korzystam już prawie wcale, a jeśli już to wyłącznie przez Hangouty, czyli aplikację internetowego komunikatora.
Powiem więcej, że gdy tylko zobaczyłem, że Android M na ekranie blokady zastąpi szybki dostęp do telefonu skrótem do asystenta głosowego, to nie mogę się doczekać, aż stosowna aktualzacja zawita na moim smartfonie. Już teraz kilka razy złapałem się na tym, że odblokowując telefon myślałem: “gdzie jest ten nowy skrót do Google Now?”.
To przykłady zmian, których nie da się już cofnąć.
Telefon przestał być najważniejszą funkcją smartfonu. Tak samo, jak pionowe wideo przestało oznaczać, że operator kamery jest nierozgarnięty.
Smartfony wymuszają pewne zmiany i nie powinniśmy się im sprzeciwiać.
A Periscope na Apple TV? Sorry, ale jak dostanę powiadomienie, że ktoś nadaje stream na żywo, to odpalę go na smartfonie, a nie będę szedł do pokoju z telewizorem, żeby na kilkudziesięciu calach oglądać wideo, które wygląda fatalnie nawet na smartfonach.
Zasada “mobile first”. Wbijcie sobie to do głowy, drodzy twórcy aplikacji i usług sieciowych.
* Grafika: medium.com/@periscope/