Stereotypy potrafią być krzywdzące - Android nie jest aż tak niebezpieczny jak myślisz
Android uchodzi za najbardziej dziurawą platformę na rynku mobilnym. Z większości dostępnych raportów wynika, że praktycznie wszystkie mobilne wirusy są obecnie tworzone z myślą o oprogramowaniu spod znaku zielonego robocika. Google stara się jednak udowodnić, że robi wszystko, by korzystanie z Androida było bezpieczne.
Wynika tak z posta umieszczonego na blogu Google poświęconemu bezpieczeństwu. Adrian Ludwig, główny inżynier ds. bezpieczeństwa Androida, umieścił w nim kilka ciekawych informacji na temat bezpieczeństwa urządzeń mobilnych działających pod kontrolą systemu operacyjnego Google.
Zauważył on, że aż miliard urządzeń jest chronionych przez mechanizmy znajdujące się w Google Play i firma z Mountain View monitoruje aż 200 milionów urządzeń dziennie. Z kolei SafetyNet sprawdza aż 400 milionów urządzeń dziennie pod kątem problemów z SSL.
Co ciekawe, mniej niż 1% z wspomnianego miliarda urządzeń miało zainstalowane potencjalnie szkodliwe oprogramowanie.
Żeby było ciekawiej, tylko 0,15% wszystkich sprzętów miało zainstalowane potencjalne szkodliwe oprogramowanie pochodzące ze sklepu Google Play. Oprócz tego Android oraz jego partnerzy odpowiedzieli na 79 zaraportowanych błędów z bezpieczeństwem. Z ich powodu aktualizacji doczekało się przeszło 25 000 aplikacji.
Wyjątkowo ważne jest też, że pomiędzy pierwszym a czwartym kwartałem 2014 roku liczba instalacji potencjalnie szkodliwego oprogramowania spadłą o połowę. Google się tym nie chwali, ale to w dużej mierze jego zasługa. To właśnie w poprzednim roku zostały wprowadzone liczne kontrole instalowanego na smartfonach oprogramowania. Pojawiły się też bardziej rygorystyczne przepisy umieszczania aplikacji w sklepie Google Play.
Szkodliwe oprogramowanie na Androidzie jest dla mnie mniej więcej tak samo realne jak kosmici w Roswell, podwodne cywilizacje, brak kolejek w Lidlu oraz inne zjawiska nadprzyrodzone.
Przyjmuję możliwość, że mogę na nie trafić, ale nigdy mi się to nie zdarzyło. Oczywiście może mieć na to wpływ moje ostrożne zachowanie. Nie żałuję 10 zł wydanych na gry i praktycznie nie pobieram aplikacji spoza sklepów Google Play oraz Amazon App Store. Do tego zawsze mam zainstalowane oprogramowanie antywirusowe, a gdy na stronie internetowej widzę komunikat o rzekomym zarażeniu mojego urządzenia, nie klikam w niego, tylko staram się ją jak najszybciej zamknąć.
Jednocześnie należy pamiętać, iż mimo że jestem miło zaskoczony danymi opublikowanymi przez Google, to nadal uważam Androida za najbardziej dziurawy i podatny na ataki obecnie dostępny mobilny system operacyjny. Tak, dociera do mnie, że w przypadku Androida bardzo mała liczba użytkowników instaluje szkodliwe oprogramowanie, a większość osób robiących to, robi to na własne życzenie.
Rzecz w tym, że konkurencyjne systemy, iOS oraz Windows Phone, w ogóle nie oferują takiej możliwości.
Dlatego wolę korzystać właśnie z nich. Naprawdę cenię sobie fakt, że nikt nie proponuje mi instalacji antywirusa, a kliknięcie w komunikat mówiący o rzekomym zagrożeniu co najwyżej mnie rozbawi, a nie doprowadzi do nerwowego pukania palcem w ekran.
*Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.