REKLAMA

Tego jeszcze nie było - jedna z największych firm farmaceutycznych w Polsce napisała... własny regulamin Twittera

Przyrost użytkowników na polskim Twitterze sprawia, że coraz więcej marek chce zaznaczyć obecność na tym portalu społecznościowym. Warto jednak by konto prowadziły osoby zaznajomione ze specyfiką tego medium. W przeciwnym razie zaczną strzelać z armaty do muchy i traktować każdego potencjalnego klienta jako źródło kłopotów.

20.03.2015 14.48
Tego jeszcze nie było – jedna z największych firm farmaceutycznych w Polsce napisała… własny regulamin Twittera
REKLAMA
REKLAMA

Jedna z osób które obserwuję na Twitterze zauważyła, że pewna polska firma będąca oddziałem francuskiego przedsiębiorstwa postanowiła umieścić w swoim profilu na Twitterze link do regulaminu. Nie jest to jednak zwykły regulamin Twittera.

To długi na kilka stron dokument przygotowany przez osoby obsługujące konto firmy.

Dokument od @SanofiPolska wskazuje na to, co może, a czego nie może robić użytkownik przy nawiązaniu kontaktu (“Komunikacji”) z marką. Już sam fakt napisania takiego dokumentu mnie zaskoczył, ale jego treść to już mistrzostwo świata.

Poniżej wybrałem najciekawsze cytaty z dokumentu. Niektóre są zabawne, inne zastanawiające, a niektóre wręcz smutne. Nie dziwi mnie, że przez kilka lat firma mimo w miarę regularnej aktywności zebrała ledwo ponad 300 followersów.

Subiektywny wyciąg z regulaminu z komentarzem

Twitter swoją formą zachęca do prowadzenia profilu w sposób mniej formalny. Doskonale oczywiście rozumiem, że to konto korporacyjne, ale po co od razu użytkowników witać korporacyjną nowomową, regulaminami, obostrzeniami - nie lepiej cieszyć się z tego, że konsument chce obserwować poczynania marki w serwisie i wchodzić w interakcję?

Każdy użytkownik Twittera to potencjalny malkontent

Czytając te zasady ma się wrażenie, że firma obawia się jak ognia niezadowolonych ze swoich produktów klientów i tworzy sobie pupochron. Jeśli miałbym przetłumaczyć z polskiego na polski powyższy fragment, to brzmiałby on “Jak przyjdziesz się skarżyć, że nasze produkty nie działają, to mamy prawo dać Ci bana”, a propozycja Piotra Baryckiego “Wrzucamy tu śmieszne kotki, a nie rozmawiamy o lekach” również wydaje się sensowna.

sanofi-polska-regulamin

Nie ma aprobaty, nie dla niczego!

Zdziwiłbym się, jakby było inaczej. Naprawdę trzeba o tym pisać?

Dlaczego ktoś miałby uznać, że jeśli zacznie obserwować profil @SanofiPolska, to nagle magicznie firma wyrazi aprobatę dla jego poglądów? Jeśli zacznę kogoś śledzić na ulicy po wyjściu ze sklepu to nie znaczy, że osoba śledzona podziela moje poglądy polityczne.

twitter

Thank you, cpt. Obvious :)

Do tego też potrzeba regulaminu? Każdy może usunąć konto w dowolnym momencie. Jako potencjalny klient przyjmuję też do wiadomości, że jak nie działa serwis Twitter, to nie mam dostępu do profilu firmy. Jak spali się supermarket, to trudno mieć pretensje o brak możliwości zrobienia zakupu do konkretnego butiku.

Po co firma w takim razie prowadzi to konto, skoro dopuszcza możliwość pisania bzdur i próbuje sugerować, że nie będzie ponosić odpowiedzialności za wprowadzanie klientów w błąd? Dalej czytamy, że nawet jeśli “wystąpią szkody” ze względu na “danie wiary informacjom przekazanym przez @SanofiPolska” to i tak klient jest sam sobie winien.

twitter w polsce

Kolejny pupochron, kolejne wspomnienie o tej całej aprobacie.

Tutaj pora na mały plot twist, bo akurat ten punkt ma trochę sensu. Sam często daję RT, nawet gdy nie zgadzam się z autorem wpisu.

Tłumaczenie: jeśli tylko użytkownik napisze coś niepochlebnego na temat @SanofiPolska to wytoczymy ciężkie działa, by jego opinię usunąć, a do tego przeklniemy jego i jego rodzinę na 7 pokoleń do przodu.

Już ustawiłem sobie link do tego regulaminu jako witrynę główną w przeglądarce!

twitter

… a tak w zasadzie, to nie.

Trudno mi sobie wyobrazić, skąd firma obsługująca ten profil wzięła swój pomysł na regulamin. Może to praktyka zaczerpnięta od innych social media ninjów, a może powielanie wzorców z zza granicy, na które mi się trafić jeszcze nie udało. To jednak bez różnicy.

Czytając to miałem niezły ubaw, chociaż smutne jest, że korporacyjna machina zmusiła kogoś, bo -poświęcenia- zmarnowania czasu na przygotowanie tego dokumentu. Jestem pewien, że dla tego pracownika znalazła by się masa bardziej konstruktywnych zajęć.

I na koniec zauważę, że Twittera da się w Polsce prowadzić dobrze, ale nie tędy droga!

REKLAMA

PS A jeśli chcecie dowiedzieć się, jak poruszać się w tym serwisie to proponuję rzucić okiem na poradnik Mateusza Nowaka dotyczący Twittera. Warto też przejrzeć w miarę świeży raport Sotrendera dotyczący najlepiej prowadzonych profili w kraju.

*Część grafik pochodzi z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA