Mniej jednak znaczy więcej? Samsung zdecydował się sam zmniejszyć swoje portfolio
Strategia Samsunga, po tym jak tylko okazało się, że klientom przypadły do gustu jego pierwsze smartfony i tablety, okazała się dość prosta. Zapełnić absolutnie każdą możliwą, realną czy wyimaginowaną, lukę rynkową - uwzględniając cenę, wydajność, rozmiar ekranu czy funkcje. Niestety sprawdzała się ona dobrze tylko wtedy, kiedy cały rynek, a wraz z nim sprzedaż urządzeń Samsunga, gwałtownie rósł. Teraz czas na zmiany.

Zmiany, na które czeka zresztą prawdopodobnie wielu przyszłych klientów Samsunga. Poza kilkom niszowymi modelami, którym udało się ustalić nowy standard (np. Galaxy Note), spora część smartfonów Samsunga powstała z niewiadomych powodów, ich czas rynkowego życia był dramatycznie krótki, różnice pomiędzy nimi były niewielkie, a zainteresowanie samego producenta krótkotrwałe.

Starczy tylko powiedzieć, że w tym momencie koreańska firma oferuje w Polsce aż 29 modeli telefonów! Część z nich to wprawdzie konstrukcje nieco starsze, ale nadal można bez problemu ze strony Samsunga znaleźć sklep, w którym są oferowane. Wśród nich mamy takie "perełki" jak Galaxy Young, Galaxy Trend Plus, Galaxy Trend Lite, Galaxy Core LTE, Galaxy Core Plus, Galaxy Core 2 i kilka innych wariacji na temat mniej lub bardziej popularnych modeli. Żadna inna firma nie ma w Polsce tak rozbudowanego portfolio.
W teorii jest to oczywiście doskonała sytuacja dla kupującego.
Czego nie zaznaczyłby w konfiguratorze i jakich filtrów by nie ustawił, zawsze znajdzie się dla niego co najmniej jeden (jak nie kilka) odpowiednich urządzeń. Problem w tym, że zestawiając taką ofertę z konkurencją, mamy tu raczej ból głowy i niepewność. Czy wystarczy mi Galaxy Core Plus czy może warto kupić nowszego Galaxy Core 2?
Przyznam, że sam musiałem sprawdzić w Internecie, czy na pewno te modele są dla siebie w ogóle konkurencją, czy może wspólną mają jedynie nazwę. Okazuje się, że różnica pomiędzy nimi jest mikroskopijna. A jednak, pomimo tego wszystkiego, są to dwa oddzielne modele. Dlaczego? I komu z kupujących chce się nad tym tak naprawdę zastanawiać?

Strategię produktową Samsunga, może nieco krzywdząco, ale jednak trafnie, opisano jako rzucanie makaronem o ścianę i sprawdzanie, czy przyklei się do niej czy nie. Niestety jest to strategia kosztowna, ryzykowna i na dłuższą metę nieopłacalna. Do czego zresztą po latach doszedł sam Samsung.
Zgodnie z informacjami podanymi na ostatniej konferencji prasowej, o czym poinformował WSJ, w przyszłym roku portfolio nowych urządzeń koreańskiego giganta ma być mniejsze o około 30%.
Biorąc pod uwagę to, jak wiele modeli do tej pory Samsung prezentował w ciągu 12 miesięcy, nie mówimy o jednym czy dwóch modelach mniej - to naprawdę spore cięcia.
Powód jest prosty i pisał już o nim Przemysław Pająk w swoim artykule. Producent Galaxy S czy Note jest obecnie atakowany z obydwu stron. Od dołu podgryzają go chińscy producenci najtańszych telefonów czy nawet ODM i korzystające z ich usług B-brandy, natomiast z góry - Apple ze swoim nieco szerszym niż do tej pory portfolio. Produkowanie telefonów "na lewo i prawo" po prostu już się nie opłaca - przez wzgląd na związane z tym koszty marketingowe, R&D, zarządzanie łańcuchem dystrybucyjnym czy produkcyjnym.
Pozostaje mieć tylko nadzieję, że te cięcia nie odbiją się na próbach stworzenia urządzeń naprawdę innowacyjnych. Że Note Edge doczeka się kolejnych, równie oryginalnych następców, a po prostu zamiast dziesiątek wariacji na temat Galaxy Ace, doczekamy się po jednym (a może i dwóch) solidnym przedstawicieli każdej półki cenowej.