REKLAMA

Stało się. Apple naśladuje swojego największego rywala

Keynote’y Apple zawsze miały swój indywidualny styl. W ciągu ostatnich lat oglądałem wielokrotnie konferencje prowadzone przez Steve’a Jobsa, a potem Tima Cooka. Czytałem podsumowania i studiowałem analizy. Tegoroczne wydarzenie poświęcone było jednak tak naprawdę nie nowym smartfonom, a technologii ubieralnej. Problem w tym, że nie sposób nie przywołać tutaj konferencji Samsunga z wiosennych targów MWC w Barcelonie, na której rozłożenie nacisku na poszczególne kategorie produktowe było identyczne. Tylko czy to źle?

09.09.2014 20.45
Stało się. Apple naśladuje swojego największego rywala
REKLAMA
REKLAMA

Zgadzam się z tezą Przemka, że konferencje Apple są dla firmy takim samym produktem jak telefony, tablety, komputery oraz coraz pełniejsza gama akcesoriów. Przewidywaliśmy, że i tym razem będzie podobnie, a Tim Cook będzie trzymał się sprawdzonego schematu: najpierw firma uraczy nas liczbami, pochwali się sukcesami na każdym polu, by zaprezentować nowy telefon. To telefon miał być w centrum, a zegarek miał być zaledwie zajawką, wisienką na torcie, “one more thing”.

Apple pokazało, że nie jest przewidywalne.

ajfon 6

Konferencja poprowadzona została w diametralnie inny sposób, niż do tej pory. Apple nie puszyło się liczbami, nie punktowało konkurencji. Nowy iPhone 6 pokazany został światu w pierwszych minutach prezentacji, a potem przedstawiciele firmy zasypali nas z szybkoscią maszynowego karabinu szczątkowymi informacjami na temat hardware’u, wydajności urządzenia, wymiarów i wybranych nowych funkcji. Nawet nie wiadomo, kiedy to się skończyło.

Tim Cook wyraźnie odciska swoje piętno na Apple. Nadal w firmie czuć ducha Steve’a Jobsa, ale nie sposób zignorować zachodzących w firmie zmian. Do tej pory wrześniowe keynote zawsze był poświęcony telefonom, a o innych nowościach zaledwie napominano. Tym razem to telefony były tłem dla systemu płatności Apple Pay (który uważam za najważniejszy element konferencji) oraz, oczywiście, zegarka. Spodziewałem się jednak, że Apple tylko wspomni o Apple Watchu, wyjawi jakąś odległą datę premiery, i na tym się skończy.

Było jednak zupełnie inaczej.

Apple Watch zdominował konferencję, a iPhone 6 i iPhone 6 Plus zostały sprowadzone do roli “dostarczacza” połączenia internetowego i wskazań modułu GPS na malutki ekranik na nadgarstku. Firma z Cupertino zdaje się mówić, że teraz to zegarek będzie głównym produktem, który będzie najbardziej personalnym urządzeniem komputerowym. Doszło do tego, że po raz pierwszy po konferencji Apple trudno wskazać, które z urządzeń jest tym prawdziwym flagowcem!

Niby iPhone 6 jest tym bezpośrednim następcą iPhone’a 5s, ale to iPhone 6 Plus ma wyższą rozdzielczość, dłuższy czas pracy na baterii, optyczną stabilizację obrazu i tryb poziomy dla aplikacji. Oba te urządzenia jednak przykrył zegarek, bo w telefonach ciężko pokazać coś nowego. Pod względem programowym, oprócz Apple Pay, producent odsłonił najwyraźniej wszystkie karty (silnik dla gier, Continuity, otwarcie iOS itp) na WWDC 2014 i mógł zaskoczyć tylko kategorią technologii ubieralnych.

Problem w tym, że już gdzieś to widziałem!

apple watch 7

Podobną taktykę jak dzisiaj w przypadku Apple zastosował Samsung na targach Mobile World Congress 2014 w Barcelonie. Samsung Galaxy S5 został pokazany na wstępie, a serca publiki skradła futurystyczna zegarko-opaska Gear Fit oraz kolejna generacja inteligentnego zegarka Gear.

Apple poprowadziło konferencję w bardzo podobny sposób: krótko o iPhone 6, a potem lwia jej część poświęcona była iWatchowi. Nacisk położony był na wearables, co wcale mnie nie dziwi. Tim Cook zresztą już na początku roku obiecał “nowe, świetne produkty”. Nie mógł tej obietnicy nie spełnić.

Jeśli CEO takiej firmy jak Apple coś obiecał, to niedotrzymanie słowa miałoby poważne konsekwencje.

apple iphone 6 ceny 4

Co prawda w tym roku najwyraźniej żadna nowa kategoria produktowa nie trafi na sklepowe półki, ale Apple Watch nie jest tylko i wyłącznie mglistym konceptem, tylko realnym produktem. Wiemy, jak Apple Watch będzie wyglądał, wiemy, jak będzie działał. Informacji przekazane zostało tyle, że sam nadal je przetwarzam.

Jedyną niewiadomą jest czas pracy urządzenia na baterii, ale firma ma jeszcze kilka miesięcy, żeby uniknąć fuckupu w stylu Motoroli i pracującej 12 godzin z dala od gniazdka Moto 360. Podsumowując: inwestorzy powinni być zadowoleni, a szefowie innych firm od smartwatchy pewnie trzęsą już portkami.

Nie można na koniec nie zadać sobie nieśmiertelnego i nudnego już pytania: “czy Apple się kończy”?

Zrzut ekranu 2014-09-09 o 19.41.07

Jak dla mnie, bynajmniej. Sam się jeszcze oszukuję, że zastanawiam się nad zakupem nowego iPhone’a, ale tak naprawdę już wiem: pytanie jest nie “czy”, a “kiedy”. W przypadku Apple Watcha już tej pewności nie mam, ale tylko ze względu na miejsce zamieszkania. Jako mieszkaniec USA, zwłaszcza biorąc pod uwagę relatywnie niższą cenę tego gadżetu niż w Polsce, bym się nie zastanawiał.

O samym Apple Watchu nie będę się rozpisywał, bo zgadzam się z opinią Przemka - Apple faktycznie przedefiniował kategorię smartwatchy. Pozostaje otwarte pytanie, czy sprzeda swoją wizję odpowiednio dużej grupie użytkowników. Reakcje fanów firmy są, jak patrzę po Twitterze i najbliższych znajomych “z rezerwatu” bardzo chłodne.

Ale czy tak samo nie było przy przejściu z 3,5 do 4 cali oraz wprowadzeniu cukierkowego iOS 7?

iphone 6 ekran

Apple ma szansę po raz kolejny udowodnić, że wie czego potrzebują użytkownicy, zanim oni sami zidentyfikują swoje potrzeby. Tim Cook wie jednak, kiedy i gdzie odejść od złotych zasad Jobsa i lekko - tylko lekko - nagiąć się pod naporem użytkowników. Częściowe uwolnienie iOS, większy ekran w iPhonie 6, pierwszy phablet… Steve Jobs może i przewraca się w grobie, ale Apple może to wyjść na dobre.

Największym punktem zapalnym hardcore’owych fanów i młodszych stażem użytkowników Apple może być kwestia ekranu. Firma paradoksalnie nie musi przeczyć sama sobie. 3,5-calowy ekran 6 lat temu faktycznie wystarczał w telefonie, który miał znacznie mniej funkcji, niż dziś.

Zrzut ekranu 2014-09-09 o 19.08.58
REKLAMA

Teraz spędzamy ze smartfonem więcej czasu, mamy więcej aplikacji, są one coraz bardziej zaawansowane. Można dywagować, czy Apple nie spóźniło się z 4,7- i 5,5-calowym telefonem o rok, dwa. Nie zdobędę się jednak na opinię, że to (tylko) gonienie konkurencji. To, być może spóźnione, dostosowanie się do zmian, jakie zaszły w mobilnym internecie na przestrzeni ostatnich sześciu lat

Mam oczywiście mnóstwo pytań dotyczących przyszłości produktów z logo jabłka; ważnych pytań (w tym o Apple Pay), na które nie ma łatwej odpowiedzi. O swoich wątpliwościach napiszę już jednak w osobnym tekście.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA