Jesteś fanem Gwiezdnych Wojen? Pentax ma dla ciebie lustrzankę
20 milionów pikseli, stabilizacja w korpusie i diody, diody, diody! To właśnie przepis na nową amatorską lustrzankę według Pentaksa.
Przybysz z kosmosu
Jeżeli myślisz, że w temacie designu aparatów widziałeś już wszystko, Pentax ma dla ciebie coś zupełnie nowego. Najnowsza lustrzanka K-S1 wyróżnia się nowym systemem „illumination interface system”, na który składa się cały szereg diod na obudowie.
Na przednim uchwycie znalazło się kilka LED-ów, które w trybie robienia zdjęć świecą na zielono, a w trybie nagrywania – na czerwono. Diody mają także kilka innych funkcji, które rzekomo ułatwiają pracę z aparatem. W trybie wykrywania twarzy, aparat zapala tyle diod, ile twarzy wykrył autofocus.
LED-y znalazły się też na tylnym i górnym panelu. Wokół spustu migawki znajduje się światełko informujące kolorem o trybie zdjęciowym lub filmowym. Z tyłu z kolei znajdziemy bardzo nietypowy wybierak, który – nie zgadniecie – także świeci! Dodatkową atrakcją jest nietypowo umieszczone kółko trybów pracy, które w Pentaksie K-S1 znalazło się wokół tylnego wybieraka.
A co w środku?
W tej futurystycznej i mocno kiczowatej obudowie kryje się zupełnie standardowa, amatorska lustrzanka. Sercem aparatu jest matryca o rozmiarze APS-C i rozdzielczości 20 milionów pikseli. Jest ona stabilizowana mechanicznie, co jest wyróżnikiem lustrzanek Pentaksa. Stabilizacja w korpusie działa ze wszystkimi obiektywami, nawet z manualnymi stałkami z aparatów analogowych. W przypadku tego typu szkieł wystarczy wprowadzić w korpusie ich ogniskową, a aparat zajmie się stabilizacją obrazu.
Matryca jest pozbawiona filtra dolnoprzepustowego, co przekłada się na większą ostrość zdjęć. Efektem ubocznym jest efekt mory, jednak Pentax ma na to radę w postaci symulacji działania filtra poprzez mikro drgania matrycy. Podobny system był zaprezentowany w lustrzance Pentax K-3.
Aparat potrafi zrobić w serii 5,4 klatki w ciągu sekundy. Najkrótszy czas migawki to 1/6000 sekundy. W tej klasie aparatów to naprawdę przyzwoite wyniki. Dodatkowym atutem jest wizjer aparatu, który kryje całe 100% kadru. Wizjer ma powiększenie optyczne 0,95x. Kadrować można również na ekranie, który ma rozdzielczość 921 tys. punktów. Moduł autofocusa ma 11 punków AF, z których 9 to punkty krzyżowe.
Aparat potrafi nagrywać filmy Full HD z szybkością 30, 25 lub 24 kl/s. Dźwięk można nagrać poprzez wbudowany mikrofon stereo. Aparatem można sterować z poziomu urządzeń mobilnych za pośrednictwem opcjonalnej karty FluCard, która jest wyposażona w Wi-Fi.
Pentax K-S1 będzie dostępny w 12 wersjach kolorystycznych, a w Polsce znajdzie się na półkach sklepowych w połowie września. Polska cena jeszcze nie jest znana. Ustalona przez producenta cena to 550 funtów lub 750 dol. za korpus i odpowiednio 600 GBP/800 USD za wersję z obiektywem kitowym SMC DA L 18-55 mm.
Komu, komu?
Pod względem parametrów lustrzanka jest typowym amatorskim korpusem, ale mnie zupełnie odstrasza wygląda aparatu. Takie rozwiązanie być może przyjmie się w Japonii, ale nie sądzę, żeby znalazło w Polsce wielu klientów. Rozumiem, że wygląd nastawiony jest na wywołanie kontrowersji, ale wstawianie LED-ów do obudowy to bardzo tanie zagranie. Aparat świeci i miga, i brakuje jeszcze tylko, żeby odgrywał melodyjki przy wyzwoleniu migawki.
Mam nadzieję, że po tym wybryku Pentax powróci do swojego klasycznego wyglądu lustrzanek.