Larry Page o Google: Przez 16 lat istnienia zaledwie poskrobaliśmy powierzchnię tego, co tak naprawdę jest możliwe
Od 2004 roku Sergey Brin i Larry Page – założyciele Google – piszą „listy założycieli” do swoich pracowników i inwestorów. W tym roku drugi z nich chyba postanowił wziąć się za motywowanie, bo choć jego słowa są pełne pochwał i tego, jak wiele już udało im się osiągnąć, to jednocześnie podkreśla, że to wciąż za mało, że zaledwie prześlizgują się po tafli swoich możliwości.
Wyszukiwanie jako klucz
W kolejnych słowach Larry Page podkreśla, jak ważne dla ludzkości jest dzisiaj wyszukiwanie informacji. Przypomina swoje młodzieńcze lata, kiedy sam ślęczał nad książkami, aby dowiedzieć się czegoś nowego albo w domu rozbierał urządzenia na czynniki pierwsze, aby dowiedzieć się, jak działają. Dzisiaj dostęp do informacji jest zdecydowanie łatwiejszy. Mówią, że jeśli czegoś nie ma w Internecie, to po prostu nie istnieje. I pewnie jest w tym trochę racji, bo w Sieci możemy znaleźć praktycznie wszystko.
I też wielu rzeczy szukamy. Każdego miesiąca przy pomocy Google’a dokonujemy aż 100 mld wyszukiwań, z których 15 proc. to rzeczy całkowicie nowe, które nigdy wcześniej nie zostały wpisane. Jednocześnie Page podkreśla, jak wiele udało się zrobić w kwestii dostarczania konkretnych i precyzyjnych informacji. Wystarczy, że zapytamy, jakie jest najgłębsze jezioro na świecie i Google powinno nam tę informację dostarczyć, także jeśli zapytamy głosowo, w jednym z 38 obsługiwanych języków.
Jednak pomimo tego, że z Google korzysta dzisiaj prawie każdy, kto ma dostęp do Internetu, a wyszukiwarka stworzona przez Brina i Page’a jest monopolistą w swoim segmencie, to założyciele wciąż nie są zadowoleni z jej możliwości.
Kontekst głupcze!
Szef Google’a podkreśla także, jak wielki dokonał się postęp w rozumieniu przez urządzenia kontekstu, co jest kluczowe w komunikacji na linii człowiek-komputer. Już teraz możemy poszukać informacji na trasie, a urządzenie da nam znać o korkach i wydarzeniach na drodze tak, abyśmy mogli je ominąć i dzięki temu nie spóźnili się na umówione spotkanie. Poza tym jadąc na kolejne spotkanie nie musimy wpisywać adresu miejsca, w którym się znajdujemy, bo urządzenie to po prostu wie.
Page wierzy także, że lepsze rozumienie kontekstu wypowiedzi pozwoli także na stworzenie jeszcze bardziej naturalnego mechanizmu wyszukiwania. Dzisiaj możemy zapytać „jak wysoka jest wieża Eiffela”, a później „kiedy wieża Eiffela została zbudowana”. W przyszłości zapytamy „jak wysoka jest wieża Eiffla”, a kiedy już uzyskamy odpowiedź to drugie pytanie zabrzmi „a kiedy została zbudowana” – bez powtarzania „wieża Eiffela”, ponieważ urządzenie zrozumie kontekst wypowiedzi i będzie wiedziało, że ponownie pytamy o jeden ze znaków rozpoznawczych Paryża.
Życie w świecie pełnym ekranów
Ponieważ liczba urządzeń na świecie ciągle się zwiększa, ważne jest, aby zapewnić użytkownikom bezproblemową nawigację między nimi – zaczyna kolejny akapit Larry Page. Podkreśla w nim, jak ważne jest korzystanie jednocześnie z kilku urządzeń o różnych rozmiarach i nie bez powodu przywołuje przykład przeglądarki Chrome oraz Map, które mogą się synchronizować między sprzętami (np. komputerem i smartfonem).
Z listu dowiadujemy się także, że w ciągu sześciu lat na całym świecie aktywowano ponad miliard urządzeń z Androidem i liczba ta cały czas dynamicznie rośnie. Co ciekawe, Page’a zdradza także, że w 2013 roku deweloperzy zarobili na aplikacjach na Androidzie aż cztery razy więcej pieniędzy niż jeszcze rok wcześniej. To ogromny skok, który pokazuje, jak szybko zielony robot goni dzisiaj konkurencję i chociaż wciąż pod względem zysków na użytkownika daleko mu do Apple’a (w sumie są już na zbliżonym poziomie, ale iOS ma zdecydowanie mniej użytkowników), to może być platformą do zarabiania niezłych pieniędzy. Kolejnym krokiem jest wprowadzenie Androida do technologii ubieralnych, jak chociażby zegarki, a także samochodów, co znowu zwiększy liczbę urządzeń i ekranów do obsłużenia.
Szef Google’a podkreśla także, jak ważny jest dobry design:
Page przywołał tutaj zajęcia z usability, w których brał udział na Uniwersytecie w Michigan. Każdy ze studentów musiał wybrać program, który dobrze zna i obliczyć, ile ekspertom zajęłoby wykonanie poszczególnych czynności. Wtedy szef Google’a zrozumiał, jak ważne są odpowiedni design i prostota. Stąd też wzięła się minimalistyczna i niezwykle prosta strona wyszukiwania Google i – jak twierdzi Page – właśnie to między innymi stoi za ich sukcesem.
Internet dla wszystkich
W liście nie zabrakło także odniesień do „cyfrowego wykluczenia”, które dotyka aż 5 mld ludzi na świecie. Spośród całej ludzkiej populacji, która liczy około 7 mld osób, zaledwie 2 mld mają stały dostęp do Internetu, a więc dostęp do informacji, które zdaniem Page’a są kluczowe dla naszego rozwoju.
Stąd też wziął się pomysł na Projekt Loon, który opisywaliśmy już na łamach Spider’s Web. Chodzi o to, aby stworzyć sieć balonów, które zapewniałyby ludziom dostęp do Internetu tam, gdzie do tej pory nie było to możliwe, np. w biednych rejonach Afryki czy też w Brazylii.
Nowe rynki
Page napisał także kilka słów o nowych segmentach rynku, w które wchodzi Google. Nie zabrakło firm:
- Calico, która próbuje uczynić nas nieśmiertelnymi,
- Iris, która skupia się na stworzeniu soczewek kontaktowych dla diabetyków,
- czy też niedawno zakupionego Nest, produkującego inteligentne termostaty.
Chociaż słowa Page'a są przemyślane i stonowane, wyraźnie da się z nich wyczytać, w którym kierunku zmierza Google. Firma chce być obecna w każdym momencie naszego istnienia, pomagając nam w codziennych czynnościach. Brzmi to piękne i górnolotnie, ale też strasznie jednocześnie.
Jedno jest pewne - Google się dopiero rozkręca.
Zdjęcia pochodzą z Shutterstock