HTC One M8 zawitał do Polski - oby wersja Amber Gold nie była złą wróżbą
HTC One M8 został zaprezentowany w zeszłym tygodniu jednocześnie w Londynie i Nowym Jorku. W trakcie wyprawy na Wyspy, z której to na Spider’s Web pojawiła się obszerna relacja, miałem okazję zdobyć testowy model tego urządzenia. Dzisiaj odbyła się natomiast polska premiera najnowszego telefonu tajwańskiej firmy i to dobry pretekst, żeby powiedzieć Wam o nim coś więcej - jeszcze przed ukazaniem się na łamach naszego serwisu pełnej recenzji.
Premiera nowego flagowca HTC odbyła się w warszawskim KinoLabie w Zamku Ujazdowskim. W tym samym miejscu zresztą dwa lata temu miałem okazję być na lokalnej premierze tego pierwszego flagowca z linii One, czyli leciwego już dzisiaj One X. Jak na tamte czasy flagowiec prezentował jednak klasę; teraz firma prezentuje kolejną generację smartfona, który po raz kolejny wyróżnia się na tle konkurencji: ze względu na wzornictwo, jedno niecodzienne akcesorium i wreszcie przez bardzo dobre podejście do efektów w aparacie fotograficznym… ale po kolei.
Polska premiera
Nowy telefon HTC zaprezentowany został na salce kinowej i całość odbyła się w dość kameralnej atmosferze - tak jak ostatnio. Nic zresztą dziwnego, bo od światowej premiery minął tydzień, a każdy zainteresowany już dawno poznał specyfikację, wygląd i funkcje nowego sprzętu - przynajmniej w teorii. Wcześniej jednak na salce kinowej odbyła się krótka prezentacja, w trakcie której o firmie, jej celach i podejściu do designu. Opowiadał o tym polski przedstawiciel HTC, Bartosz Żuk, oraz Giuliano Ghindini pełniący rolę Director Product Managera w tajwańskiej firmie.
Dziś HTC umożliwiło jednak zabawy nie tylko nowym HTC One, ale też można było wziąć do ręki midendowy phablet HTC Desire 816 - który firma wyłącznie zajawiła na targach MWC 2014 w Barcelonie. Samo urządzenie wygląda bardzo… samsungowo. To niezbyt sztywna bryła plastiku z ogromnym, bo aż 5,5 calowym ekranem. Urządzenie jest nieco większe od flagowca, ale przy tym - co ciekawe - lżejsze. Wszystko ze względu na zastosowane materiały w konstrukcji.
HTC One M8 - co mi się najbardziej spodobało?
Jak zdążyliście się pewnie zorientować, sam od kilku dni bawię się już nowym smartfonem HTC. Zanim zdążę się z nim w całości zapoznać minie jeszcze trochę czasu, ale już na wstępie kilka aspektów tego telefonu przykuło moją uwagę - w tym pozytywnym sensie. Bez dwóch zdań HTC pozycjonuje swój nowy telefon jako mobilny aparat fotograficzny i muszę przyznać, że mnie swoim podejściem kupili.
Nawet nie chodzi o to, ze aplikacja aparatu jest bardzo dobrze przemyślana, ma naprawdę przydatne funkcje i działa diablo szybko - zresztą jak cały interfejs. To oczywiście zalety tego urządzenia, ale najbardziej mi się podoba to, że HTC w końcu zrozumiało, co jest istotne w robieniu zdjęć komórką! Nie oszukujmy się, mało kto cykając selfie albo zdjęcie na imprezie będzie pamiętał o tych wszystkich filtrach i efektach. HTC dobrze kombinuje, że takie dodatki do fotografii najlepiej dodaje się później.
Podwójny aparat w HTC One to dwa razy lepsze zdjęcia?
W HTC One znalazł się podwójny obiektyw aparatu, dzięki któremu telefon zapisuje znacznie więcej informacji i metadanych dotyczących uchwyconego kadru. Muszę przyznać, że jakość zdjęć - przynajmniej oglądanych na ekranie smartfona - robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Niestety, aparat podobnie jak w poprzednim One, nie rozkłada konkurencji na łopatki. Nie zrozumcie mnie źle, jest bardzo dobry, ale to podobna klasa co dziś iPhone, Sony i Samsung.
Co jest nie tak? Ultrapiksele ultrapikselami, ale w ciemnym pomieszczeniu po wyłączeniu lampy One miewał małe problemy ze złapaniem ostrości w trybie makro. Na szczęście włączenie lampy rozwiązuje większość problemów; ta z kolei składa się z dwóch diod doświetlających, które dają w ciemnych pomieszczeniach całkiem naturalne kolory, więc... Nie jest to ogromny problem. Wykonane w dzień fotografie prezentują się natomiast bez zastrzeżeń.
Tylko spytacie pewnie teraz, po co u licha te dwa aparaty?
W zamierzchłych czasach firma HTC wypuściła na rynek telefon HTC Evo 3D, który podobnie jak konkurencyjny model od LG robił zdjęcia i kręcił filmy w trójwymiarowym formacie. Dość powiedzieć, że pomysł ten w przypadku telefonów skończył jeszcze bardziej mizernie, niż w przypadku telewizorów - obraz w 3D to po prostu fanaberia, bo co nam po pięknych kadrach, których nie można oglądać poza małym ekranem telefonu? Okazuje się jednak, że po latach dwa obiektywy powróciły do smartfona HTC i to w świetnym stylu.
Nie jest to jednak 3D i mamy tutaj klasyczny ekran. Po co więc dwa obiektywy? Krótko mówiąc, zastosowanie dwóch kamer pozwala oprogramowaniu w telefonie śledzić wykryte obiekty w przestrzeni. Stojący ludzie i elementy krajobrazu na różnych planach są zaznaczeni programowo w trójwymiarowym układzie współrzędnych. Dzięki temu soft w HTC One może wywołać kilka ciekawych efektów. Trybów jest cała masa, ale dwa zrobiły na mnie całkiem niezłe wrażenie.
3D bez 3D i postedycja
Wśród opcji edycji jeden efekt spodobał mi się wybitnie. Ze statycznego zdjęcia robi on taką interaktywną animację, która przypomina trochę… scenkę z matriksa. Poruszając telefonem widać ruszające się, niemal trójwymiarowe elementy zdjęcia. Marzyło Wam się kiedyś zajrzeć za stojącą na pierwszym planie osobę na fotografii? Z nowym telefonem HTC to możliwe - w takim malutkim zakresie oczywiście. Obraz łapany przez dwie kamery jest później łączony i przetwarzany w czasie rzeczywistym, gdy użytkownik porusza telefonem.
Drugim trybem jest Refocus, czyli możliwość zmiany skupienia się ostrości na zdjęciu. Po wykonaniu fotografii można wyostrzyć jeden z planów jednocześnie rozmywając kolejne. Nie jest to może killer feature i podobne rozwiązania oferuje konkurencja, ale… HTC umożliwia wykorzystanie takiego efektu przy każdej fotografii. Nie trzeba specjalnie nastawiać aparatu, tylko można cykać foty, a efektami pobawić się w innym, dogodnym momencie. To jest moim zdaniem clue tego, co HTC chce powiedzieć: “skup się na pstrykaniu, a my zajmiemy się resztą w dogodnym czasie”.
Nie oszukuję się jednak, że te tryby będą szeroko wykorzystywane. Mało kto będzie siedział i dłubał przy każdym zdjęciu. To fajne do pokazania znajomym, pobawienia się podczas popołudniowego, weekendowego relaksu, ale i tak jestem przekonany, że lwia większość zdjęć wykonanych nowym telefonem HTC nigdy tych efektów nie zobaczy… Ale po prostu fajnie, że jest możliwość dodania ich później.
Tu jestem, to ja, to o mnie chodzi!
W komunikacji marketingowej HTC duży nacisk kładzie na przedni aparat, który paradoksalnie ma wyższą rozdzielczość niż na główna kamera. Z przodu bowiem producent włożył klasyczny obiektyw 5 megapikseli, a z tyłu jest "zaledwie" 4.1... ultrapiksela wspieranego przez 2 megapikselowy aparat pomocniczy odpowiedzialny za generowanie przestrzennych obiektów.
HTC One M8 stał się więc telefonem do "Selfie" (nawet jest tak nazwany tryb w menu!), a zdjęcia z przedniej kamery wcale nie wychodzą znacznie gorsze - nie mają tylko tej głębi i nie można ich potem w tak dużym stopniu edytować - ale na profilowe na fejsa będzie jak znalazł.
Swoją drogą to doszedłem do wniosku, że HTC z premedytacją wrzuciło "lepszy" aparat z przodu, dzięki czemu klienci są... zaintrygowani. I wydaje mi się, że HTC liczy na to, że z tego powodu zainteresują się tematem Ultrapikseli i dostrzegą w nich potencjał. Czy to dobra droga? Trudno powiedzieć, a wyniki finansowe będziemy analizować najwcześniej za kilka miesięcy. Mam nadzieję jednak, że telefon sprzeda się dobrze. A HTC ma przy tym małego asa w rękawie.
DotView do HTC One, czyli wyświetlanie powiadomień poza ekranem - naprawdę pomysłowe akcesorium
Do tematu dodatkowych etui i ochronek na telefon podchodzę z rezerwą. Nowoczesne smartfony i tak są ogromne, więc dodawanie im nawet kilku milimetrów w dowolnym kierunku i powiększanie bryły nie wydaje mi się zbyt dobrym pomysłem - zwłaszcza, jeśli nie wiąże się to z podłączeniem sprytnie schowanego w futerale dodatkowego ogniwa. Ku swojemu ogromnego zaskoczeniu odkryłem, że ten gadżet o nazwie Dot View.
I wiecie co? Ja to “kupuję!” - w cudzysłowie, bo nie mam One’a i w tym roku nie planuję już raczej zakupu telefonu. Muszę jednak przyznać, że będzie mi brakowało tego małego urządzonka - pozwala ono na sprawdzanie np. godziny i pogody bez potrzeby zdejmowania klapki - odbywa się to poprzez dwukrotne tąpnięcie w ekran. Telefon wiedząc, ze ma założone porowate Dot View wyświetla obraz na ekranie, który przebija się na wierzch etui. Może jak się to czyta to nie brzmi to jakoś porywająco, ale to naprawdę działa. Są nawet proste gesty jak odebranie połączenia przez ruch ręki do ucha i energiczne przechylenie telefonu z naciśnięciem klawisza głośności w celu odpalenia kamery.
Serio, jak dla mnie bomba.
-----
Tyle jak na razie o samym telefonie, a powyższy tekst to takie rozbudowane pierwsze wrażenia. Wrzucajcie pod spodem pytania - na wszystkie postaram się odpowiedzieć. Będzie to dla mnie też dobrą wskazówką dotyczącą tego, na czym skupić się recenzując telefon i chętnie dowiem się, jakie aspekty Was, drodzy czytelnicy, interesują.
PS HTC One M8 dostępny jest w trzech kolorach, z czego jeden w oryginale nazywa się… Amber Gold. Mam nadzieję, że nie trafi ta nazwa do oficjalnej komunikacji producenta w naszym kraju ;)