Origin PC rezygnuje z Radeonów? To nie przypadek, Nvidia mogła maczać w tym palce
Wydarzenia ostatniego roku pokazują nam, że AMD jeśli się postara, zagarnie ogromną część rynku sprzętu dla graczy. Sprzęt AMD znajduje się nie tylko w wielu komputerach, ale również we wszystkich trzech konsolach nowej generacji. Nic więc dziwnego, że Nvidia tego się panicznie boi. Dziwne za to jest, że zamiast walczyć z konkurentem lepszą ofertą, stara się - jak informuje serwis Semmiaccurate - obniżyć jego wiarygodność nieczystymi zagrywkami.
Osoby interesujące się sprzętem komputerowym mogły słyszeć o aferze z firmą Origin PC, która zdecydowała się nie stosować w swoich komputerach kart graficznych AMD Radeon. Powodem tego miały być powody z wydajnością, sterownikami i stabilnością. Firma oczywiście nie zapomniała o dodaniu, że od teraz będzie tworzyć swoje najwydajniejsze komputery w oparciu o karty graficzne Nvidii. Można to potraktować jako niepotrzebną reklamę, gdyż każdy potencjalny klient tej firmy zapewne zna tak podstawowe fakty na temat rynku podzespołów.
Dodatkowo serwis Semmiaccurate zdobył informacje, jakoby Nvidia rozpoczęła kampanię oczerniania swojego rywala i jego produktów. Akcja nosi nazwę „Tier O” i ma na celu tworzenie informacji na temat złej jakości produktów AMD, zwłaszcza Radeonów. Jej pierwszy etap już widzieliśmy – jedna firma zdecydowała się na głośne zakomunikowanie, że przestaje korzystać z Radeonów. Zapewne za nią pójdzie kilka kolejnych, ale nie ma się co przejmować tymi komunikatami, gdyż nie ogłosiła tego żadna znacząca firma. Bo Origin PC taką na pewno nie jest – rocznie sprzedaje ona 5000 sztuk komputerów, co sprawia, że na rynku amerykańskim radzi sobie ona gorzej niż niektóre polskie sklepy w swojej ojczyźnie.
Co Origin ma otrzymać w zamian? Pieniądze, acz nie w formie czeku, gotówki czy przelewu. Wspomniany już program Tier O prawdopodobnie ma sprawić, by Nvidia faworyzowała firmy w zamian za przychylość. Ma to robić dając zniżki na produkty, promując wspólnie stworzone komputery, bądź dając im wcześniejszy dostęp do premierowych produktów, takich jak przyszłoroczne układy Maxwell. O tym, że tak może być, świadczy chociażby premiera komputerów Nvidia Battlebox, których jednym z dostawców jest właśnie Origin PC.
O dziwo obydwa wydarzenie – umowa z Nvidią oraz zrezygnowanie z kart graficznych Radeon zbiegło się w czasie. Tak, to musi być przypadek. Tak jak to, że przedstawiciel Nvidii w tym samym czasie dzwonił do innych firm i proponował sześciocyfrowe kwoty wyrażone w innych usługach w zamian za porzucenie Radeonów i zapewne pochwalenie się tym. Źródła Semiaccurate donoszą, że robiła to osoba o imieniu Bryan. O dziwo mężczyzna o tym imieniu jest szefem działu PR kart GeForce. Zdaję sobie sprawę z tego, że Charlie Demerjian, delikatnie mówiąc, nie jest fanem Nvidii, ale tym razem jego doniesienia układają się w jedną całość i są bardziej wiarygodne od informacji prasowej, którą wysłał Origin PC i została szybko podłapana przez kilka polskich serwisów liczących na tanią sensację. Dziennikarz Semiaccurate przynajmniej twierdzi, że konsultował sprawę ze swoimi źródłami.
Teraz oprzyjmy się na zdrowym rozsądku. Origin PC to mała firma, która zrezygnowała z kart AMD Radeon. Tym samym pozbawiła swoich klientów możliwości wyboru, co w praktyce oznacza mniejszy zarobek. Dbanie o klientów jest wyjątkowo ważne, ale żadna normalna firma nie zrezygnuje z zysku od osób, które akurat chcą mieć w swoim komputerze Radeona, nawet jeśli liczba takich osób byłaby mała. Konieczna była kalkulacja, co się bardziej opłaca – zrezygnowanie z Radeonów, czy brak pomocy ze strony Nvidii? Dziwne jest również to, że Origin PC zrezygnowało z kart graficznych AMD, ale dalej z chęcią korzysta z procesorów i chipsetów tej samej firmy.One działały dobrze, a ich sterowniki nie sprawiają jakichkolwiek problemów? To byłoby dziwne. Dodatkowo problemy z kartami miały dotyczyć konfiguracji z ekranem 4K lub trzema monitorami 1080p. Origin PC chce dbać o użytkowników, ale chyba zapomina, że znikoma, pomijalna wręcz liczba graczy ma taką konfigurację monitorów, o czym poinformował serwis Seeking Alpha.
Warto jednak odpowiedzieć na pytanie, czy karty AMD rzeczywiście są gorsze od konstrukcji Nvidii? Według artykułu opublikowanego w PC World, psuje się 5% kart Nvidii, z kolei w przypadku modeli AMD ten wskaźnik wynosi ponad 7,5%. Oznacza to, że faktycznie karty AMD psuły się częściej, ale nie były to różnice tak duże, by zupełnie rezygnować z kart tej firmy. Powiem to po raz kolejny, ale coś tu śmierdzi. Jeśli ktoś stawia, że to czosnek albo stare skarpety, próbuje po prostu zaklinać rzeczywistość.
Zastanówmy się, czemu Nvidia robi to wszystko. Przecież ma najwydajniejszą kartę graficzną, a jej układy mobilne są popularne. Otóż nie. AMD zagarnęło dla siebie cały segment konsol nowej generacji, próbuje wypromować Mantle, czyli swoje własne API, które może zupełnie zmienić i przy okazji uzależnić cały rynek od architektury Graphic Core Next, a do tego przedstawia nową serię kart graficznych, wydajniejszą od konkurencji. Do tego firma z Santa Clara będzie mogła zaprezentować swoją zupełnie nową odpowiedź na te układy dopiero w czwartym kwartale 2014 roku.
Wcześniej możemy liczyć tylko na rebranding ich kart oraz drobne zmiany, ew. łączenie dwóch kart w jedną. Nvidia chwyta się ostatniej deski ratunku, do tego niezbyt czystej. Firma ta jest po prostu przerażona i szuka kolejnych tematów zastępczych. Przykładem tego jest nie tylko ta sytuacja, ale również opowiadanie takich oczywistości jak to, że komputery do gier są i będą bardziej wydajne od konsol do gier. Choć nie jest to w 100% pewne, wiele wskazuje na to, że Nvidia naprawdę stara się zrobić wszystko, by przedstawić się w lepszym świetle niż konkurencja, niezależnie od metod. O komentarz w tej sprawie spytaliśmy już polski oddział firmy. Przedstawiciel Nvidii powiedział, że stanowisko jej firmy jest zbieżne z komunikatem Origin PC, według którego wszystkie zarzuty to pomówienia.