Huawei Ascend P6, czyli chińczyk w pięknym wydaniu – recenzja Spider’s Web
Huawei to jedna z chińskich firm, która stara się szturmem przebić do świadomości użytkowników i trzeba przyznać, że wychodzi jej to całkiem nieźle. Model Ascend P6, który miałem okazję testować, zwraca na siebie uwagę przede wszystkim rewelacyjną stylistyką.
Obudowa
Huawei Ascend P6 to jeden z najcieńszych smartfonów na świecie. Ma zaledwie 6,2 mm grubości i da się to wyczuć od razu po wyciągnięciu z pudełka. Przesiadka z Nexusa 4, który przecież też nie należy do grubych smartfonów, uświadomiła mi, jak wielką pracę wykonał chiński producent. Ascend P6 jest leciutki i świetnie leży w dłoni. Na dodatek został rewelacyjnie wykonany. Metal w połączeniu ze szkłem Gorilla Glass robi świetne wrażenie. Może będzie to dla niektórych herezja, ale śmiało można go porównywać do iPhone’a. Nie ma mowy o tym, żeby obudowa w którymkolwiek miejscu była źle spasowana, a poszczególne elementy skrzypiały. Huawei Ascend P6 to jeden z najlepiej wykonanych smartfonów na świecie. W mojej opinii chowają się przy nim plastikowe Samsungi czy też LG G2. Konkurentem dla niego mogą być jedynie HTC One oraz telefony z nadgryzionym jabłkiem.
Producent praktycznie wszystkie elementy umieścił na prawej krawędzi telefonu. Patrząc od góry, znajdziemy tam przycisk włączania/wyłączania, regulację głośności oraz dwa sloty – na kartę microSD oraz kartę microSIM. Dolna część telefonu jest zaokrąglona i nie umieszczono tam żadnego złącza. Port microUSB znajduje się na górze smartfona, co nie jest najlepszym rozwiązaniem. Czasami zdarza się, że ktoś do nas dzwoni, gdy np. ładujemy baterię. Właśnie w takiej sytuacji lepiej jest mieć kabel wiszący od dołu niż sterczący na górze. Nie jest to wielka niedogodność, ale z pewnością warto o tym wspomnieć.
Pewną ciekawostkę znajdziemy na lewej krawędzi urządzenia, na samym dole. Został tam schowany tzw. kluczyk do otwierania slotów na karty microSD i microSIM. W praktyce jest to po prostu niewielka igła. Podobne akcesorium znajdziemy chociażby w Nexusie 4, ale w przypadku telefonu od LG i Google mieści się ono w niewielkim woreczku, w pudełku ze sprzętem, a nie bezpośrednio w smartfonie. Jeśli wyciągniemy kluczyk z Huawei, to zyskamy dostęp do złącza słuchawkowego mini-jack 3,5 mm. I w tym przypadku są dwa problemy. Znowu wolałbym, żeby złącze od słuchawek wystawało z góry lub dołu telefonu, a nie z boku. Jest to niewygodne, gdy np. trzymamy P6 w kieszeni od spodni. Po drugie, nie ma gdzie schować owego kluczyka. Świetnym rozwiązaniem byłyby dołączane słuchawki z właśnie niewielkim portem na schowanie igiełki. A tak musimy ją nosić w kieszeni lub torebce, czym ryzykujemy jego zgubienie.
Na tylnej klapie znajdziemy jedynie obiektyw aparatu, diodę LED, która służy za lampę błyskową oraz głośnik. Ważne jest to, że jeśli nawet położymy smartfona ekranem do góry, to dźwięk nie jest przytłumiony. Bez problemu usłyszymy wszystkie powiadomienia lub przychodzące połączenia.
Ekran
Wyświetlacz o przekątnej 4,7 cala został wykonany w technologii IPS+. Jego rozdzielczość to standardowe HD 1280 x 720 pikseli, co daje zagęszczenie na poziomie 312 ppi. Podobnie jak Dawid, uważam, że jest to wartość w zupełności wystarczająca. Obraz jest ostry, kolory dobrze nasycone, a kąty widzenia rewelacyjne. Pewnie, że Full HD byłoby pewnie nieco lepsze, ale korzyści są niewspółmierne do wad. W końcu większa rozdzielczość, to wyzwanie dla procesora i układu graficznego, a także większe zapotrzebowanie na energię. Różnicy aż tak dużej nie ma między HD, a Full HD (przynajmniej na 4,7-calowym ekranie), więc ja wolę, żeby smartfon działał odrobinę dłużej na jednym ładowaniu i nie miał problemów z bardziej wymagającymi grami. Warto odnotować, że wyświetlacz w Huawei Ascend P6 jest bardzo dobrze widoczny nawet w słoneczny dzień. To zasługa sporej jasności.
Wydajność
Za sprawne i szybkie działanie smartfona jest odpowiedzialny autorski układ Huawei K3V2 z czterordzeniowym procesorem o taktowaniu 1,5 GHz oraz układem graficznym Vivante GC4000. Całość jest wspierana przez 2 GB pamięci RAM. Na papierze wszystko wygląda nieźle. W praktyce też jest bardzo dobrze. Sam system operacyjny działa sprawnie i nie zauważyłem żadnych spowolnień. Bez problemu uruchomiłem także bardziej wymagające gry, jak chociażby Real Racing 3 czy też Dead Trigger. W przypadku wyścigów od Elektroników, w pierwszej chwili lekko się przestraszyłem, ponieważ obraz nie był w pełni płynny. Jednak po chwili wszystko się ustabilizowało i wszystko działało tak, jak powinno. Może smartfon potrzebował chwili, żeby osiągnąć odpowiednią wydajność…
Nie mamy w zwyczaju podawać wyników benchmarków i tak samo będzie w tym wypadku. Jeśli bardzo jesteście tym zainteresowani, to mogę jedynie napisać, że w AnTuTu Huawei Ascend P6 okazał się odrobinę gorszy od Nexusa 4, więc można uznać, że pod względem wydajności są to porównywalne modele. Dokładny wyników nie pamiętam, więc musi Wam to wystarczyć.
Jest jednak pewna rzecz, która bardzo mnie zaniepokoiła. Huawei Ascend P6 bardzo grzeje się w bardziej wymagających aplikacjach. Problem nie byłby aż tak duży, gdyby nie zastosowane materiały wykończeniowe, czyli po prostu metal. Jak wiadomo, ten dobrze przewodzi ciepło, więc po czasie coraz większa część smartfona podnosi swoją temperaturę. Po czasie staje się to dość nieprzyjemne. Niestety, Huawei Ascend P6 to najbardziej grzejący się smartfon z jakim miałem do czynienia.
Pamięć
Muszę też wspomnieć o pamięci smartfona. Tej jest zaledwie 8 GB, z czego 3,3 GB są zajęte przez system i jego aplikacje. Tym samym użytkownik do swojej dyspozycji dostaje tylko 4,7 GB. To zdecydowanie za mało. Przestrzeń na dysku szybko się kończy. Ratunkiem jest zastosowanie karty pamięci, ale to i tak nie rozwiązuje kluczowego problemu. Zauważyłem, że nawet jeśli w pamięci pozostało 2 GB wolnego miejsca, to na telefonie nie dało się zainstalować gry o pojemności 1,2 GB. Przestrzeń dyskowa malała w zastraszającym tempie i podejrzewam, że jest to wina przetrzymywanych przez system plików tymczasowych. Poza tym przecież nie wszystkie aplikacje da się przenieść na kartę pamięci, więc trzeba być naprawdę ostrożnym. Tylko chyba nie o to chodzi. Firma Huawei zdecydowanie powinna poprawić zarządzanie zasobami i w przyszłości oferować modele z 16 GB, a nawet 32 GB pamięci. To już standard w przypadku innych producentów.
Dźwięk
Kilka słów muszę też wspomnieć o dźwięku. O ile sam głośnik jest donośny, a jego jakość zadowalająca (jak na smartfon), tak problemem jest wyjście słuchawkowe. Tak, mini-jack 3,5 mm jest problemem, a nie słuchawki. W trakcie jazdy komunikacją miejską, gdzie z natury jest dość głośno, praktycznie nie słychać muzyki. Próbowałem z kilkoma słuchawkami i chociaż sytuacja odrobinę się poprawiała, to jednak daleko było do ideału. Kilkukrotnie sprawdzałem czy aby na pewno ustawiłem odpowiednią głośność w ustawieniach systemowych. Niestety, Huawei Ascend P6 nie nadaje się do słuchania muzyki w miejscach publicznych. To zdecydowanie wymaga poprawy. Natychmiastowej!
Nakładka Emotion UI
W Huawei Ascend P6 zastosowano tą samą nakładkę, co w Huawei Ascend Mate. Wyróżnia się ona na tle konkurencji kilkoma aspektami. Przede wszystkim, nie ma tutaj listy wszystkich zainstalowanych aplikacji. Zamiast tego ikonki programów trafiają na ekrany główne. Normalnie nie jest to problemem. Kłopot pojawia się gdy przez przypadek usuniemy taką ikonę. Wtedy nie ma szans na jej odzyskanie. Aplikację trzeba odinstalować i zainstalować ponownie. To zdecydowanie nie dla mnie. Wolę prostotę i przejrzystość, a tutaj jej nie ma.
Spodobała mi się za to możliwość stosowania motywów. W pamięci telefonów jest ich zapisanych kilka, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Dodatkowo można je konfigurować i na przykład ekran odblokowywania telefonu wziąć od jednego, ikony od drugiego i tak dalej. Szkoda, że nie ma możliwości pobierania nowych skórek. Wtedy ta opcja byłaby jeszcze lepsza.
Generalnie nakładka Emotion UI – chociaż akurat nie trafia w moje gusta – jest dość przyzwoita. Nie została przeładowania niepotrzebnymi bajerami i dodatkami i nie spowalnia działania systemu, a tym jest Android w wersji 4.2.2 Jelly Bean. No może trochę za dużo opcji znajduje się na górnej belce, bo tam mamy do wyboru aż 15 różnych ikon, ale jak kto lubi. Jedni powiedzą, że to duże ułatwienie i możliwość szybszego uruchamiania poszczególnych funkcji, a dla mnie to robienie z Androida śmietnika. Ale to pewnie z powodu przyzwyczajenia do czystej wersji zielonego robota.
Bateria
Niestety, po raz kolejny nie będę chwalił Huaweia. Zastosowana bateria litowo-polimerowa o pojemności 2000 mAh nie spisywała się najlepiej. Oczywiście w takim przypadku zawsze trudno jednoznacznie określić, jak długo smartfon potrafi działać bez konieczności podłączania do gniazdka zasilania. Wszystko zależy od jego eksploatowania. Przy mniej więcej godzinnym graniu, kilkunastominutowym przeglądaniu internetu, kilkudziesięciu wiadomościach na Viberze i Facebooku, telefon wieczorem trzeba było podłączyć do ładowania. Ani razu nie zdarzyło się tak, że po porannym odłączeniu ładowarki, nie musiałem jej ponownie podłączać wieczorem. Godzinne granie potrafiło zużyć nawet 40% akumulatora. Jeśli ktoś korzystałby ze smartfona jeszcze intensywnej niż ja, a wiem, że jest wiele takich osób, to warto zainwestować w bank energii.
Aparat
Huawei Ascend P6 został wyposażony w dwa aparaty: 8 Mpix z tyłu z diodą LED oraz imponujące 5 Mpix z przodu – idealnie do tzw. selfies. Jakość wykonywanych fotografii stoi na bardzo wysokim poziomie. Byłem naprawdę mocno zaskoczony tym, co ten aparat potrafi. Spodziewałem się solidnej jakości, ale nie aż tak dobrej. Chiński producent zdecydowanie zasługuje tutaj na pochwały. Zresztą sami zobaczcie.
Nie mogę też pominąć kwestii samej aplikacji fotograficznej. Pozwala ona na wybranie kilku trybów sceny, włącznie z automatycznym wykrywaniem optymalnych ustawień, tryb HDR oraz zdjęcia panoramiczne. Zdjęcia można robić albo dotykając ekranu dotykowego, albo przy pomocy przycisku zwiększania głośności. Przytrzymanie tego drugiego pozwala na fotografowanie w serii.
Podsumowanie
Huawei Ascend P6 nie jest łatwy do ocenienia. Z jednej strony jest w nim sporo rzeczy, które zasługują na pochwałę. Jakość wykonania i stylistyka to najwyższy poziom. Wykorzystanie metalu do stworzenia obudowy było świetnym pomysłem. Złego słowa nie można też powiedzieć o ekranie, który wyświetla piękny obraz z nasyconymi kolorami. Dodatkowo ma bardzo dobre kąty widzenia i widoczność w dużym słońcu. Wydajność też jest wystarczająca. No i pozostaje jeszcze aparat, który pozwala na robienie naprawdę niezłych zdjęć.
Niestety, sporo można zarzucić baterii, głośności słuchawek, problemom z pamięcią czy też nakładce Emotion UI (chociaż to akurat kwestia gustu).
Huawei Ascend P6 w pewien sposób pokazuje, do czego zdolni są w tym momencie chińscy producenci. Są w stanie zaoferować nam świetne urządzenia, którym jednak brakuje ostatecznych szlifów i wielu drobiazgów, które w gruncie rzeczy wpływają na ogólną ocenę. Chociaż Ascend P6 pod wieloma względami może konkurować z flagowcami najbardziej znanych producentów, to jednak nieco mu jeszcze do nich brakuje. Z drugiej strony, jeśli weźmiemy pod uwagę cenę zaczynającą się już od 1400 złotych, to z pewnością jest to smartfon warty uwagi. Za taką kwotę chyba trudno znaleźć coś konkurencyjnego (no może poza Nexusami).