Federacja Rosyjska zainteresowana produkcją „słusznych gier”. Państwowe tytuły mają rację bytu?
W tekście o propozycji Czerwonego Krzyża nawiązała się rozmowa na temat cenzurowania gier. Część z Czytelników uznała, że pomysł organizacji to próba ograniczania twórców, z czym się nie zgodzę. Za przykład takiego procederu na pewno może jednak posłużyć kierunek, jaki chce obrać Vladimir Medinsky, rosyjski minister propagandy kultury.
Ta słuszna Armia Czerwona
Jakiś czas temu było głośno o nieco rozczarowującej strategii Company of Heroes 2, w której po raz pierwszy Armia Czerwona staje się grywalną stroną konfliktu. „Armia Wyzwoleńcza” jest ukazana w tej produkcji zarówno jako wróg nazizmu, jak również anonimowa masa, z życiem której nie liczą się niedoświadczeni oficerowie. Rozkaz numer 227 w wykonaniu Stalina, który większość graczy zna jako „ani kroku w tył” był filarem rozgrywki, zabraniającym graczowi wycofywania się. Władze rosyjskie były oburzone takim ukazaniem Armii Czerwonej, które ich zdaniem stawia dzielnych weteranów w złym świetle. O ile kremlowscy rządcy mają pełne prawo do sprzeciwu i ochrony manipulowanego wizerunku, tak kolejne pomysły ministra kultury to już poważne deklaracje uderzające bezpośrednio w twórców oraz graczy.
Jak donosi redaktor The Hollywood Reporter, po rozmowie z dziennikarzami gazety Izvestiya, rosyjskie władze zamierzają coraz silniej interweniować w obrębie rosyjskiego rynku gier. Ów „interwencje” mają mieć podwójny kierunek – po pierwsze, politycy debatują nad prawem, dzięki któremu produkcje ukazujące w „niewłaściwy sposób” żołnierzy rosyjskich będą zakazane na terytorium Federacji Rosyjskiej. Po drugie, rząd będzie wspierał lokalnych producentów publicznymi środkami, aby ci tworzyli gry ukazujące „prawdziwe” oblicze wschodnich sołdatów oraz ich wyczyny, bohaterstwo oraz osiągnięcia. Podsumowując, władze zajmą się wspieraniem produkcji propagandowych.
Walka z wiatrakami
Co więcej, pierwsza gra z takiego miotu już powstanie i ukarze się na rosyjskim rynku w 2014 roku. Chociaż wciąż nie posiada tytułu, już teraz wiadomo, że pod lupę weźmie rosyjskich lotników z okresu Pierwszej Wojny Światowej. Na ten moment rosyjskie władze prowadzą rozmowy z szeregiem potencjalnych producentów, lecz nie chcą jeszcze podać ich nazw.
Federacjo, nie idź tą drogą. Obecność na rynku rosyjskim gier propagandowych zupełnie mnie nie zdziwi. Wręcz przeciwnie - skoro telewizja i radio są w znacznym stopniu upolitycznione, dlaczego inaczej miałoby być z grami? To w końcu potężne medium, rosnące w oczach. Medium, za pomocą którego można dokonywać skutecznej indoktrynacji, znacznie bardziej oddziałującej na odbiorcę niż film czy radio, o ile umiejętności twórców będą ku temu wystraczające.
Moje zastrzeżenia budzi drugi potencjalny kierunek Kremla, to jest zakaz obrotu na terytorium Federacji Rosyjskiej produkcjami, które ukazują realia historyczne w innym świetle, niż chciałby tego rząd. Rosja nie jest Koreą Północną. Obywatele tego kraju są częścią globalnej wioski i mają dostęp do Internetu, świetnie radząc sobie z obchodzeniem sieciowej cenzury. Z tą nie mają żadnego problemu młodzi Chińczycy, korzystający z „dobrodziejstw” japońskiej części sieci. Co dopiero mówić o Rosjanach. Zagraniczne, „zakłamane” produkcje, tak czy inaczej, znajdą się w obiegu wschodnich graczy. Pytanie, jaką drogą – legalną, bądź nie.
W przypadku legalnej dystrybucji zarobi na tym Federacja i zarobią twórcy. Nadszarpnięciu może ulec jedynie propaganda, lecz ta nie jest aktualnie tak skuteczna, jak dawniej. W przypadku zakazu oficjalnej dystrybucji jeszcze bardziej rozkwitnie piracki rynek, natomiast gracze tak czy inaczej będą mieli dostęp do zakazanego owocu. Śmiem nawet sądzić, że dla części z nich przez to stanie się on jeszcze bardziej pożądany, natomiast społeczność rosyjskich graczy będzie mogła odczuć, że gra na nosie władzy.
Z drugiej strony, pisze to całkiem szczerze, z chęcią zagram w taką propagandową szmirę. Po prostu uwielbiam żenująco słabe gry. Są fantastycznym urozmaiceniem od produkcji z najwyższej półki, z foto-realistyczną grafiką i rozdmuchanymi kampaniami reklamowymi. Jeśli niską jakość połączy się ze słabą, widoczną propagandą, pewnie będę w niebie, dusząc się falami śmiechu przed komputerem.
Propagandowe produkcje? Prawdziwe perły rozgrywki
Dotychczas gry propagandowe nie odnosiły większych sukcesów jako produkcje oddane w ręce recenzentów. Nie oznacza to, że nie było o nich głośno. Wręcz przeciwnie, tego typu tytuły, archaiczne, odstraszające grafiką oraz rozgrywką, są jakością samą w sobie, stanowiąc pożywkę dla wielu głodnych nowych wrażeń graczy. Chociaż przynoszą efekt odwrotny od zamierzonego, naprawdę warto im się przyjrzeć.
Weźmy takie Pyongyang Racer. Ta gra to prawdziwa perła w moim zbiorze, w którą może zagrać każdy z Was, z poziomu przeglądarki. Dzięki niej przejedziecie się po ulicach wirtualnego Pjongjangu, pięknej stolicy pięknego państwa, w którym rzeki płyną miodem, natomiast wszystkie zwierzęta oddają cześć słusznemu liderowi Kim Dzong Unowi, kłaniając się mu w pas. Gra wyścigowa to niesamowite przeżycie. Poza możliwością skręcania, jazdy do przodu i cofania, Waszym zadaniem jest również zbieranie beczek z paliwem oraz kolekcjonowanie prześlicznych widokówek. Tylko uważajcie! Po trzech zderzeniach z innymi samochodami gra dobiega końca. W Korei Północnej są jedynie świetni kierowcy. Albo nie ma ich wcale, oglądając zdjęcia przerażająco pustych ulic i miast-widm, do których wciąż nie dotarła elektryczność, natomiast wieżowce są puste od wewnątrz.
Inny przykład? Proszę bardzo. Unearthed: Trail of Ibn Battuta – jeśli ten tytuł kojarzy się Wam z kapitalną grą akcji na PlayStation 3, słusznie kombinujecie. Unearthed to jego marna podróbka, zrodzona w Arabii Saudyjskiej. Nie zabrakło kobiety w burce oraz przebojowego głównego bohatera, żyjącego w kompromisie między zachodnią modą a islamską wiarą. Na ten moment gra cieszy się rewelacyjnymi 11 punktami w agregatorze ocen Metacritic oraz uznaniem wielu graczy na całym świecie, którzy dokonali omyłkowego zakupu, chcąc nabyć przygody Nathana Drake’a. Unearted jest jedną z tych gier, w które zawsze chciałem zagrać i zarzekam się, kiedy znajdę więcej wolnego czasu, na pewno dam jej szansę.
Federacja Rosyjska zamierza walczyć z wiatrakami. Sprawa jest z góry przegrana, natomiast pomysł tamtejszego ministra kultury – z poprzedniego wieku. Większość z komputerowych graczy nie zna słowa „ograniczenia regionalne”, podobnie jak „cenzura” i „zakaz dystrybucji”. Wola polityków z Kremla na pewno tego nie zmieni.