Nadchodzą nowe reklamy w wyszukiwarce Google. Przygotujcie się na wielkie banery
The Guardian uważa, że Google złamało tym samym swoją obietnicę dotyczącą braku obecności banerów reklamowych na stronie głównej wyszukiwarki oraz w wynikach wyszukiwania. Nie mogę się z tym zgodzić.
Google jest królem internetowej reklamy. Firma wygrywa tym, że materiały reklamowe serwowane za pośrednictwem AdWords oraz AdSense są spersonalizowane. Zwykle użytkownik widzi to, co teoretycznie może go zainteresować. Choć z tym rozpoznawaniem naszych preferencji przez skrypty bywa różnie.
Reklamy Google nie są też zbyt nachalne. Choć gigant specjalnie przebudował pocztę Gmail, żeby móc serwować nam nowe reklamy, możemy jednak cały czas powiedzieć, że ludzie z Mountain View nie przesadzają. Serwowane przez nich materiały reklamowe są stonowane i nie atakują w agresywny sposób użytkowników.
Niedawno pisaliśmy też, że ilość powierzchni reklamowej na stronie z wynikami wyszukiwania znacząco się zwiększyła w ostatnim czasie. Według różnych analiz organiczne wyniki wyszukiwania mogą stanowić jedynie 7% wyświetlanych na ekranie treści. Reszta to reklamy i promowane inne usługi Google.
Okazuje się, że sytuacja ta może się jeszcze zmieniać. I to na gorsze. Google eksperymentuje z nową formą reklamy. Będą to banery graficzne. Niestety nie miałem okazji ich zobaczyć na własne oczy, gdyż obecnie firma testuje je na wąskiej grupie użytkowników ze Stanów Zjednoczonych.
Na pierwszy rzut oka reklama wygląda zjawiskowo. Google nie przyzwyczaiło nas do takich grafik na stronie z wynikami wyszukiwania. Zapewne nowa forma reklamy będzie skuteczna, gdyż wiele osób będzie ją chciało sprawdzić z czystej ciekawości. To zapewne spodoba się Google’owi i reklamodawcom.
Jednak użytkownicy po zaspokojeniu swojej ciekawości raczej nie pokochają takich reklam. Duże banery, na górze witryny to więcej przewijania witryny. Niektórzy wykonują ten gest wręcz bezwiednie i nie zwracają większej uwagi na jeden czy dwa duże banery reklamowe. Inni zaś nienawidzą takich plakatów wewnątrz strony i hejtują je przy każdej możliwej okazji.
Pojawienie się reklam graficznych w wynikach wyszukiwania sprawiło, że internauci i dziennikarze odkopali słowa wypowiedziane w 2005 roku przez Marissę Mayer - ówczesną wiceprezes w Google, która obecnie dowodzi w Yahoo.
Mayer powiedziała: "there will be no banner ads on the Google homepage or web search results page… Ever." W wolnym tłumaczeniu oznacza to, że na stronie głównej jak i na podstronie z wynikami wyszukiwania Google nie będzie reklam graficznych… Nigdy.
Dziennikarze The Guardian cytują tę wypowiedź już na wstępie swojego artykułu. Niestety w miejscu wielokropka znajdowało się jeszcze jedno zdanie. Które zostało usunięte. Widocznie nie było ono na rękę tezie, która głosi, że "Google łamie swoje obietnice dotyczące reklam graficznych". Dopiero w dalszej części artykułu Guardiana znajduje się niezmodyfikowana wypowiedź Mayer.
Z kontekstu wyrwano wcześniej środkowe zdanie, które zaznacza, że Mayer mówiła o "szalonych, krzykliwych, latających i wyskakujących reklamach". Czyli o tych z rodziny natrętnych i rażących po oczach. Wszyscy wiemy o jakie reklamy tutaj chodzi. Wyskakujące okienka, pływające bannery, przysłaniające treść witryny oraz natrętne głośne filmiki z dźwiękiem.
W ten sposób interpretuję wypowiedź Marissy. W drugim zdaniu ewidentnie dała znać, o czym myśli. Dlatego cytowanie jej słów sprzed kilku lat wycinając to co nie wygodne do tezy “Google nas okłamało” uważam za niepoważne.
Tym bardziej, że Google już wcześniej stosowało reklamy graficzne i to na stronie głównej swojej wyszukiwarki. Niektórzy wtedy próbowali krzyczeć, że Google nas okłamało. Co ciekawe niektóre osoby jeszcze sprytniej edytowały wypowiedź Marissy upraszając ją do formy “No Banner Ads ... Ever.”.
Afera ta dotyczyła reklamowania na stronie głównej Google tabletu Nexus. Nie była to reklama z natury szalonych, krzykliwych czy też wyskakujących i latających. Mimo to w internecie też próbowano zrobić z tego burzę.
Sam nie wierzę w żadne zapewnienia wielkich firm, a już tym bardziej w te wypowiedziane dawno temu przez ludzi, którzy stracili obecnie kontakt z korporacją. Gdyby obecny CEO czy inny wysoki rangą pracownik Google złamał swoją obietnicę moglibyśmy go rozliczać. Ale nie powinniśmy manipulować wypowiedzią Marissy Mayer tak, żeby była zgodna z tezą “Google kłamie”.
Tak czy owak wszystko wskazuje na to, że powinniśmy przygotować się na nowe reklamy w wyszukiwarce, bo nie sądzę, żeby przeprowadzone obecnie testowe kampanie się nie sprawdziły. Google i reklamodawcy z pewnością będą zachwyceni.
Zdjęcie Times Square, featured with Broadway Theaters and animated LED signs pochodzi z serwisu Shutterstock.