Xbox Muzyka rozpycha się łokciami na rynku
Co daje zmiana marki i dobra reklama? Jak się okazuje: bardzo wiele. Zune był porażką, a po transformacji w Xbox Muzyka rośnie w siłę i bardzo dynamicznie się rozwija.
Marka Zune powoli odchodzi w zapomnienie. To podręcznikowy wręcz przykład wejścia na rynek zbyt późno. Odtwarzacze Zune były po prostu znakomite (a ich interfejs stał się fundamentem Modern UI), a usługa muzyczna Zune (zwłaszcza biorąc pod uwagę Zune Music Pass) była również bardzo ciekawą propozycją. Tyle że rynek nie potrzebował Zune’a. Apple swoimi iTunes i iPodami podbił rynek szturmem. Nikt już nie potrzebował konkurencji oferującej coś bardzo podobnego.
Zune zniknął. Odtwarzacze odeszły w niebyt, a usługa jest zamykana. Czy to koniec działań Microsoftu w sferze rozrywki? Absolutnie nie. Microsoft nie rozwiązał ani jednej umowy z wytwórniami muzycznymi. Wziął to, co miał i owinął to w nowy papierek, a także wykorzystał nowy trend: usługi typu Deezer, Netflix czy Spotify.
W efekcie, dokładnie rok temu, powstały usługi Xbox Muzyka i Xbox Wideo. Czyli Zune w nowej odsłonie. Została ona udostępniona użytkownikom konsoli Xbox 360 i systemów Windows Phone, Windows i Windows RT. Z czasem też zapewniono dostęp „reszcie świata” poprzez wersję webową.
Dziś Xbox Muzyka to potężny gracz na rynku. Zapewnia swoim użytkownikom dostęp do 30 milionów utworów (a także pozwala na synchronizację posiadanej przez siebie muzyki między urządzeniami) za 9,99 dol. miesięcznie lub 99,99 dol. rocznie. Czemu nie podaję cen w złotówkach? Do tego wrócę za chwilę.
Gigant z Redmond nie zamierza jednak ograniczać platformy Xbox tylko do użytkowników sprzętu czy oprogramowania Microsoftu. Przecież Microsoft to teraz firma koncentrująca się „na urządzeniach i usługach”, niezależnie od platformy. Xbox Muzyka więc idzie w ślady produktów takich jak Office i otwiera się na nowe platformy.
Microsoft udostępnił bowiem aplikacje dla iOS-a i Androida. Od dziś posiadacze tych urządzeń mogą je pobrać za darmo. Rzecz jasna, by z nich skorzystać, trzeba mieć wykupiony abonament. Aplikacje te ponoć mają identyczne funkcje co wersje na systemy Microsoftu poza jedną: nie można pobierać utworów do pamięci podręcznej offline. Microsoft twierdzi jednak, że to nie jest dyskryminacja innych platform, a po prostu nie zdążył jeszcze zaimplementować tej funkcji. Ma ona się pojawić wkrótce, w formie aktualizacji aplikacji.
Jakby tego było mało, webowa wersja usługi od dziś jest darmowa. Niestety, nie na wieczność. Xbox Muzyka przez przeglądarkę pozostanie darmowy przez najbliższe pół roku. Po tym czasie Microsoft ma zamiar wprowadzić ograniczenia w formie limitów czasowych. Niestety, nie wiadomo jakich. Rzecz jasna, osoby z opłaconym abonamentem będą dalej mogły korzystać z webowej wersji bez jakichkolwiek limitów.
Teraz pewnie czekacie na recenzję aplikacji i wyjaśnienie czemu podaję ceny w dolarach. Oba problemy wynikają z tego samego: Microsoft uparcie nie chce uruchomić tej usługi w naszym kraju. W kraju, którego Apple jeszcze nie zdominował, który żyje Windowsem. W kraju, w którym Deezer i Spotify prężnie działają. Nawet iTunes jest już dostępny w naszym kraju.
Niestety. Czy to wersje dla Windows, czy Androida, czy webowa, czy jeszcze inna, Xbox Muzyka przy próbie rejestracji powita nas komunikatem, który jest grzeczniejszą wersją „spadaj na drzewo, Polaku”. Testu więc nie będzie, a Deezer zarobi na mnie kolejny miesiąc.
Szkoda.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.