Marzysz, żeby zostać smoczą mamą? Twórcy The Sims prezentują kolejny dodatek
Czytelnicy Spider’s Web już wcześniej podnieśli temat tandetnych i drogich dodatków do The Sims 3. Electronic Arts dokłada wszelkich starań, aby zupełnie oderwać się od ziemi. Przy okazji czerpie garściami z telewizyjnego hitu HBO. Świetny pomysł na płatne rozszerzenie czy zwykła bezczelność?
Już podczas przeglądania pierwszych grafik promujących nowy dodatek do The Sims 3, skojarzenia nasuwają się same. Widząc blondwłosą kobietę, ze smokiem na nadgarstku, nie można nie porównać jej do Daenerys, jednej z głównych bohaterek „Gry o Tron”. Charakterystyczne blond włosy będące wizytówką rodu Targaryenów – są. Zwiewna tunika, noszona przez dziedziczkę tronu podczas jej podróży przez egzotyczne miasta – jest. Czerwony, młody, ziejący ogniem smok – również obecny.
„Dragon Valley” to DLC do The Sims 3 wyraźnie zainspirowane nie tylko Grą o Tron, ale również wcześniejszym rozszerzeniem Elektroników – „Średniowieczem”. Co wchodzi w skład dodatkowej zawartości? Zabawa ze smokami i piecza nad ich jajami. Mają pojawić się magiczne runy, elfy i cała otoczka świata fantasy. Cena? Jedyne 25 dolarów. Dla porównania, to więcej, niż zapłacicie za świetne Call of Juarez: Gunslinger oraz nieco mniej niż mające premierę parę dni temu, niesamowicie rozczarowujące Race Driver: Grid 2.
To nie pierwszy przypadek, kiedy EA korzysta na popularności innych telewizyjnych produkcji. Na wzrastającej fali miłości do błyszczących wampirów i wilkołaków wśród nastolatek, „Elektronicy” zaimplementowali do The Sims 3 możliwość stania się krwiopijcą. To jeden z głównych elementów dodatku pod tytułem „Nie z tego świata”, który poza ssaniem krwi oddaje w ręce gracza gotycką garderobę oraz przygody ze zjawiskami nadprzyrodzonymi. Koszt? 100 złotych bez jednego grosza.
Jeśli nie chcecie dawać w ręce dzieci czy młodszego rodzeństwa „nastoletnich” adaptacji najbardziej przerażających kreatur minionych wieków, bez obaw. EA posiada całą serię bzdurnych, kosmetycznych i nie wnoszących praktycznie nic do rozgrywki dodatków. Za 39 złotych możecie nabyć rozszerzenie dodające ekskluzywne, wirtualne przedmioty i meble. Stawka godna prawdziwych bogaczy. W tej samej cenie możecie kupić podobny zestaw, ale do… wykorzystania w ogrodach i patiach wirtualnych posiadłości. Jeżeli pokochaliście nową płytę Daft Punk i uwielbiacie klimaty w stylu lat 60-tych i 70-tych, EA również ma coś dla was. Zestaw składający się z fryzur, ubrań i dekoracji odpowiadających tamtym czasom to znowu wydatek rzędu prawie 40 PLN. Niech nie zmyli was nazwa dodatku „Szybka jazda”. Wyścigów rajdowych nie uświadczymy, w standardowej cenie 39 złotych Simsy dostaną nowe samochody do kupienia i postawienia w garażach wzbogaconych o świeże dekoracje.
To tylko wierzchołek góry lodowej. Przechodząc do większych stawek cenowych, Electronic Arts proponuje swoim graczom zostanie prawdziwą gwiazdą – aktorem, piosenkarzem czy muzykiem. Dlaczego zabrakło tego w dodatku do gry zatytułowanym „Kariera”? Ano dlatego, żeby klient mógł zapłacić kolejne 100 złotych. Ewentualnie 110, jeśli chce, aby w jego grze pojawiła się Katy Perry. Z piosenkarką związany jest jeszcze jeden, przerażająco brzmiący dodatek – „słodkie niespodzianki Katy Perry”. „Niespodziankami” są oczywiście nowe dekoracje, stroje, fryzury i lokacje wykonane na wzór i styl przyjęty przez artystkę. Cena? Raptem 40 złotych. Tego typu przypadków jest znacznie więcej. The Sims 3 to łącznie 37 rozszerzeń możliwych do zakupienia przez Origin – oficjalną platformę cyfrowej dystrybucji od EA. To mniej więcej równowartość porządnego komputera stacjonarnego.
„Dragon Valley” pokazuje, że twórcy mają jeszcze cały worek pomysłów na to, jak czerpać z serii pokaźne zyski. Od kiedy Simsy zaczęły walczyć na miecze, jeździć za granicę, przenosić się w czasie, polować na wampiry, rozwiązywać zagadki, jeździć na studia, obserwować zmienne warunki pogodowe i tańczyć razem ze znaną artystką – wszystko w tej grze może się jeszcze zdarzyć. Czekam na wspólną obronę miasteczka przed najeźdźcami z kosmosu oraz walkę z klęskami żywiołowymi i ubóstwem. Nie, zaraz, to też już było, w SimCity tych samych twórców. EA dokonując pospiesznej kalki Gry o Tron na pewno odniesie zamierzony sukces finansowy. Pytanie, czy taka polityka wydawnicza jest jeszcze zjadliwa z punktu widzenia samego gracza. Ruch ponad granice przyzwoitości?