Pierwsze aplikacje do Google Glass nie powalają
Bez wątpienia Google Glass to, obok Google Now, jeden z najbardziej obiecujących produktów Google’a. Pierwsze aplikacje gaszą jednak entuzjazm. Czy na pewno chodzi o to, by okulary mające dawać rzeczywistość rozszerzoną czytały nam na głos newsy z Internetu...?
Możliwości, jakie mogłyby dać Google Glass, są ograniczone tylko naszą wyobraźnią. Czasem jest ona nieco zbyt bujna, daleko wykraczając poza możliwości konsumenckiej elektroniki, ale nawet po ostudzeniu entuzjazmu, owe okulary dalej zapowiadają się jako najciekawszy gadżet ostatnich lat. Nie dziwię się więc, że podczas kolejnej ich prezentacji na konferencji SXSW przykuły uwagę wszystkich.
To, co zaprezentowano podczas SXSW, to aplikacje. Nie byłem na tej konferencji, nie mam więc pojęcia, jakie wrażenie wywarły na uczestnikach, ale czytając opisy ich działania jestem… rozczarowany. Zaprezentowano Evernote dla Google Glass oraz The New York Times.
Po zainstalowaniu, aplikacja The New York Times prezentuje na wyświetlaczu Glass nagłówki najnowszych newsów i artykułów. Jeżeli wykonasz odpowiedni ruch głową w momencie, w którym dany nagłówek cię zainteresuje, zostanie ci on odczytany głosowo. To i tak więcej, niż potrafi Siri, która tylko jest w stanie odczytać wiadomości tekstowe, ale czuję tu pewien niedosyt. Czy to jest killer-app? Zdecydowanie nie.
Na szczęście Evernote zapowiada się nieco użyteczniej. Aczkolwiek tylko nieznacznie. Dzięki dedykowanej Glass aplikacji możesz wykonać za pomocą okularów zdjęcie, które natychmiastowo zostanie wysłane do twojego chmurowego notesu.
Jest na szczęście coś, co daje nadzieję. Aplikacja społecznościowa Path w wersji dla Google Glass potrafi rozpoznawać osoby, które widzisz i wyświetlać ich fotografie na wyświetlaczu okularów z profilu Path, jeżeli takowy posiadają. Sama ta funkcja nie wydaje się zbyt praktyczna, ale przynajmniej daje przedsmak możliwości, jakie daje rzeczywistość rozszerzona bezpośrednio przed twoimi oczyma.
Ja doskonale rozumiem, że to dopiero prototyp. Urządzenie ma wejść do sprzedaży pod koniec roku, w astronomicznej cenie i na dodatek można się spodziewać, że będzie traktowane jako eksperyment, podobnie jak chromebookowy Pixel. Ale tak jak większość geeków, w tym i ja, jest napalonych na Google Glass jak szczerbaci na suchary, tak nie zostałem wyrzucony z kapci.
Jest jednak jedna aplikacja, która sama w sobie jest już w stanie wynagrodzić wszelkie inne braki w oprogramowaniu. Mam na myśli Google Now. Mój cyfrowy, zabójczo skuteczny elektroniczny asystent zawsze przy mnie, który prezentuje mi dokładnie to, co chcę zobaczyć? Jestem za! I, na szczęście, jestem pewien, że Google w jakiś sposób ową usługę zaimplementuje. To będzie prawdziwy „zabójca”. Póki co jednak pozostaje wrażenie dużego niedosytu.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.