Tablety ARM z Windows 8 nie pozwolą ci na instalację Linuksa. Wraca "stary" Microsoft.
Jakiś czas temu wybuchła afera o Secure Boot, czyli mechanizm w nowych komputerach, który pozwala wyłącznie na uruchomienie systemu z podpisanym bootloaderem. Oznaczałoby to duży problem z zainstalowaniem Linuksa na komputerach pracujących pod Windows 8. Microsoft uspokajał, że problemów nie będzie. Rozminął się z prawdą.
Niektórzy z was z pewnością pamiętają awanturę o UEFI i Secure Boot. Twórcy najpopularniejszych dystrybucji linuksowych wyrazili zaniepokojenie, że nowe komputery z preinstalowanym systemem Windows 8 nie będą miały, „w imię bezpieczeństwa”, możliwości zainstalowania alternatywnego systemu operacyjnego. Microsoft został skrytykowany przez Red Hata i Canonical, a zarzuty były poważne. Twórcy Windows znowu chcą monopolizować rynek?
Na szczęście odpowiedź Microsoftu nadeszła błyskawicznie i była dość sensowna. W dużym skrócie, streszczenie: „Tryb Secure Boot, umożliwiający bezpieczne załadowanie sprawdzonego, zaszyfrowanego systemu to dobry pomysł, i nie zamierzamy z niego rezygnować. Nie widzimy jednak przeszkód w tym, by użytkownik, na życzenie, wyłączył tę funkcję w swoim komputerze, by móc skorzystać z alternatywnych systemów operacyjnych, których licencje nie pozwalają na stosowanie tego typu rozwiązań. Pragniemy jednak zaznaczyć, że nie od nas zależy, czy producent komputera umożliwi wyłączenie bezpiecznego rozruchu w UEFI. To producent komputera, nie Microsoft, ma kontrolę nad tym mechanizmem. Będziemy jednak rekomendować im możliwość wyboru dla klienta”. Jak dla mnie, wszystko w porządku. Chcesz mieć to dodatkowe zabezpieczenie? Nie zmieniasz nic w ustawieniach komputera. Chcesz pobawić się a może całkowicie się przesiąść na Ubuntu? Wyłączasz to w diabły i działasz.
Co więcej, wydawać by się mogło, że Microsoft dotrzymał słowa. Faktycznie, przeglądając wymogi certyfikacyjne Microsoftu dla Windows 8 widać rekomendację dla opcjonalnego trybu bezpiecznego rozruchu… ale pod warunkiem, że rozmawiamy o maszynie z procesorem x86. A komputery i tablety z ARM? Tu cię mamy Microsoft! Ładnie tak nas oszukiwać?
Komputer (lub tablet) z procesorem ARM, by dostać certyfikat zgodności Microsoftu, nie tylko musi mieć tryb bezpiecznego rozruchu, ale również jego producent nie może umożliwić użytkownikowi jego wyłączenia. I nie ma tu mowy o złej interpretacji wyrażenia „must not be possible”. Nie wolno. I kropka.
Szkoda, wielka szkoda. Microsoft miał okazję zaistnieć w świadomości użytkowników nie jako wielka, chciwa korporacja, ale jako dobry wujek, wychodzący naprzeciw klientom i partnerom. Nie czarujmy się: na iPadzie nie zainstalujesz Ubuntu. Tak samo, jak na Asusie Transformer. Tablety z Windows 8 miały szansę być „tymi innymi”. Microsoft miał okazję zmienić swój wizerunek, zwłaszcza, że wykonuje w tym kierunku coraz więcej kroków. A tu nie dość, że zrównał się z konkurencją w dół, to jeszcze wprowadził nas w błąd. Może gdyby od początku była mowa o blokowaniu urządzeń, nie byłoby to aż taką porażką wizerunkową. A tak przyłapaliśmy Microsoft na niedopowiedzeniu (czytaj: kłamstewku). Usłyszeliśmy: „jesteśmy otwarci!”. A potem się dowiedzieliśmy, że tak, ale pod warunkiem korzystania z platformy x86.
Może jestem dziwny, ale lubię produkty Microsoftu. Lubię Windows, lubię Office’a, lubię Xboksa, Windows Phone’a, i tak dalej. Nawet Internet Explorera od wersji dziewiątej sobie cenię, osiągnąłem już ten poziom perwersji. Ale wojna patentowa oraz zagrywki takie, jak powyższa, powodują, że patrzę na samą firmę z niesmakiem. Znów odezwała się chciwość i bezduszność zarządu. No cóż… szkoda.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.