Apple vs Nokia - konflikt się zaostrza
Niecałe dwa miesiące temu świat obiegła wiadomość, że Nokia pozwała Apple za naruszenie patentów dotyczących użycia technologii GSM, UMTS oraz LAN w iPhone. Dzisiaj Apple w oficjalnej notce prasowej informuje o złożeniu kontrującego pozwu, w którym pozywa Nokię o złamanie 13 patentów.
Sprawę nie sposób nie analizować bez odniesienia do aktualnej sytuacji rynkowej. Jeszcze dwa lata temu nikt nie mógł - mówiąc kolokwialnie - "podskoczyć" fińskiemu gigantowi rynku telefonów komórkowych na którymkolwiek z jego segmentów. Wielu analityków obserwujących ten rynek uważało go za jeden z najtrudniejszych dla ewentualnych debiutantów. W ciągu 2 lat od wejścia, Apple stał się graczem dominującym na rynku telefonów. Jest jednym z liderów najbardziej prestiżowego segmentu smartfonów oraz co ważniejsze - wyznacza kierunek rozwoju rynku np. z AppStore. Przyznali to swego czasu nawet przedstawiciele Nokii.
W październiku 2009 r. Nokia złożyła pozew przeciwko Apple nawiązując do 10 swoich patentów, które odnosiły się do przesyłu danych, kodowania mowy oraz bezpieczeństwa. Apple miało nielegalnie użyć technologii opatentowanych przez Finów we wszystkich trzech generacjach iPhone'a. Nokia domaga się od Apple należności za każdy sprzedany egzemplarz iPhone'a. Gene Munster z Piper Jaffray wycenił te roszczenia na 12 dolarów od każdego iPhone'a.
Apple ma sporą listę firm, którym płaci za wykorzystanie technologii bądź też zakup chipów i komponentów do budowy iPhone. Jak ostatnio próbowałem dowodzić, daje to spory przychód partnerom trzecim. Na przykład Toshiba najprawdopodobniej zarobiła na dostarczaniu komponentów do iPhone'a 500 milionów dolarów w ciągu roku. Na tej liście brakuje Nokii.
Dzisiaj Apple odpowiedziało Nokii kontrującym ruchem, składając pozew przeciwko firmie Nokia, w którym zarzuca jej złamanie 13 patentów. Całość pozwu, który liczy sobie 79 stron dostępny jest tutaj.
Czym to się skończy? Jakkolwiek sprawa wydaje się być bardzo ciekawą, jest raczej mało prawdopodobne, że dojdzie do procesu. Patrząc na doświadczenie wielu podobnych spraw, obie strony zawrą pozasądowe porozumienie, którego treść nie będzie jawna dla opinii publicznej. Wydaje się bowiem, że obie firmy dysponują podobnymi argumentami, więc ewentualne ustalenie "prawdy" - kto od kogo co - wydaje się wręcz niemożliwe.