Korespondencja z Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji
Dzień z życia wygrywa
Did you really think you could call up the devil and ask him to behave? – "Z Archiwum X"
Michelle Fuller (Emma Stone), CEO farmaceutycznego koncernu i kobieta roku według TIME, ma wszystko. W świecie "Bugonii" (o znaczeniu tytułu później), najnowszego filmu Lanthimosa, Fuller jest tzw. #1 kobietą na świecie. W jej gabinecie znajdziemy wspólne zdjęcia m.in. z Michelle Obamą, wiele nagród, zdjęcia Michelle na okładkach popularnych magazynów, i tak dalej. Nie wiem, czy przyrównywanie jej do żeńskiej wersji Elona Muska będzie tu na miejscu (Fuller zdaje się bardziej wyrachowana, ułożona, podległa korporacyjnej mowie i panującym tam zasadom), ale to wciąż jakaś utopia, w której to kobieta – a nie facet z kompleksem Boga – stała się jedną z najważniejszych osób w kraju. 
Pierwszy raz w "Bugonii" Michelle zobaczymy w trakcie jej porannego rytuału. Obserwujemy istotę idealną podporządkowaną równie idealnym standardom XXI wieku. Fuller bierze prysznic, zdrowo się odżywia, ma lekcje z samoobrony i walczy ze zmarszczkami, zakładając ledową maskę. Następnie zakłada stylowy garnitur oraz szpilki Louboutin. 
Żeby było zabawniej, to po tych wszystkich aktywnościach wsiada do samochodu i jedzie do biura, aby nagrywać diversity videos na PR-owe potrzeby jej firmy. Choć to ważna inicjatywa, czuć, że Michelle robi to na siłę, z wyraźną niechęcią. Nie zależy jej na ludziach, a właśnie na wynikach. Kto wie, jakie intratne bonusy może przynieść jej firmie ten wpisujący się w masowe potrzeby ruch. 
W swoim nad wyraz powolnym wstępie, Lanthimos punktuje jej wszelkie "wykroczenia", jeśli tak moglibyśmy je nazwać. To stosunkowo ważny komentarz w kontekście dalszych zdarzeń "Bugonii". Dla niektórych będzie to wyglądać tak, jakby firma – której przewodzi Fuller – wolała skupić się na mniejszościach społecznych, aniżeli wspierać bezrobotnych i poturbowanych przez życie Amerykanów.  
Fuller jest jak Instagramerka, która w 30 minut zrobi drugie tyle, co szary człowiek zdziała w trakcie połowy swojego dnia. Od początku widzimy, że Lanthimos nie do końca traktuje ją poważnie, nawet jeśli ona widzi samą siebie w barwach bad cold bitch. Nawet jej zuchwały chód sugeruje, że mamy tu do czynienia z wyrachowaną, cyniczną grą Michelle.
Jakby nie patrzeć, osiągnęła całkiem sporo jak na tak młodą CEO. Dopiero później dowiemy się, że Fuller to czterdziesto(paro)letnia szefowa o twarzy 37-letniej, girlbossującej Emmy Stone. Ona bardzo dba o swój wiek, ma manię kontroli nad wszystkim i wszystkimi. Z jej lica bije połączenie pewności siebie wraz z jakimś takim poczuciem wyższości. Ma w sobie coś z diabła, spojrzeniem potrafi zabić. Nie chcielibyście jej spotkać na randce z Tindera. A już na pewno nie chcielibyście jej za swoją przełożoną. 
Wciąż wygląda jednak przepięknie i "świeżo", jeśli moglibyśmy ją tak określić. Dobre geny, sport i dieta? A może coś więcej? Tego nie wiemy, choć pojawiają się pewne sugestie. Kiedy Fuller zostanie porwana przez dwójkę w miarę młodych Amerykanów, Teddy’ego (Jesse Plemons) i Dona (Aidan Elbis), potomków Flipa i Flapa, to okaże się, że wcale nie dla okupu. Gorzej: obaj wierzą, że ta jest kosmitką, odpowiedzialną za ich wszelkie nieszczęścia, począwszy od choroby matki po biedę, traumy z dzieciństwa i brak jakiejkolwiek kontroli nad codziennym życiem.
Według Teddy'ego ktoś tak perfekcyjny jak Michelle nie ma prawa pochodzić z tej planety. 
Tego u Lanthimosa jeszcze nie grali. No, może tylko do jakiegoś stopnia: w jednej opowieści zawartej w "Rodzajach życzliwości" (2024) Jessie Plemons twierdzi, że jego partnerka (grana właśnie przez Emmę Stone), która cudem została na bezludnej wyspie po przeżytym wypadku, jest zupełnie inną osobą, a już na pewno daleko jej od jego ukochanej. Lanthimos redefiniuje ten punkt wyjściowy i zamiast dywagować o związkowych trust issues decyduje się przedstawić moment, w którym wiara w teorie spiskowe przeradza się w czyny. 
Całość zaś to adaptacja koreańskiego filmu "Save the Green Planet!" z 2003 roku. Tyle że u Lanthimosa jest mroczniej i bardziej ironicznie.
A, i zapomniałbym jeszcze wspomnieć – te wszystkie fakty z jej życia obserwujemy z perspektywy czułego narratora Teddy’ego, mózgu całej operacji. Mówię czułego, bo on z respektem opowiada o Fuller: w końcu wierzy, że pochodzi ona z zupełnie innej galaktyki. To właśnie Tedd jest odpowiedzialny za całą akcję. 
Kiedy wraz z Donem zdołają uśpić Fuller, życie całej trójki zmieni się już na zawsze.
Dzień z życia przegrywa
The answers are there. You just have to know where to look – "Z Archiwum X"
Teddy, klasyczny amerykański Joe (inaczej: zwykły szary człowiek, niewyróżniający się zupełnie niczym), pszczelarz i tzw. foliarz, który wierzy w liczne teorie spiskowe, nie ma niczego. Jego życie materialne jeszcze nie będzie takie tragiczne, bowiem żyje w miarę zadbanym (i sporym) domu, pozostałości po jego rodzicach. Hobbistycznie zajmuje się pszczelarstwem, co daje mu pewne poczucie kontroli. O ile jednak radzi sobie z owadami to w ludzkim ulu kompletnie się nie odnajduje. 
Jego życie osobiste i duchowe pochłania pustka: ojciec dawno temu opuścił rodzinę, matka leży przykuta do łóżka w szpitalu, a dzieciństwo miał rozwalone przez swojego ówczesnego opiekuna. Dziś Teddy żyje z kuzynem Donem, który jest albo patologicznym introwertykiem, albo chłopakiem z lekką niepełnosprawnością umysłową. Tego nie wiemy, zaś jednej rzeczy możemy być pewni: Teddy swoją nienawiścią do świata dzieli się wraz z podatnym na manipulacje Donem. 
Teddy ma jeden cel:  chce znaleźć winnych, winnego, lub w tym przypadku winną jego cierpienia. Wtedy dusza będzie spokojniejsza. 
"Bugonię" bez problemu można zestawić z filmem "Eddington" (2025) Ariego Astera, który niedawno miał swoją premierę na festiwalu w Cannes. Tam również reżyser oferował wiwisekcję "nowej Ameryki", ale robił to niczym sardoniczny skryba, naśmiewający się z tych tzw. "gorszych", tych w teorii "głupszych", czyli Trumpistów, foliarzy, antyszczepionkowców, kultystów i tak dalej. Nie naszła go refleksja, że każde szaleństwo lub wiara w bajki ma gdzieś swoje źródło. Tym samym z "Eddingtona" zrobił się "Nie patrz w górę" (2022) na bis. Czyli film od jednej bańki dla drugiej bańki. 
Całe szczęście o empatii nie zapomniał Lanthimos. W trakcie seansu zmienia się podejście widzów do postaci Teddy’ego. W jaki sposób? Nie chcemy zdradzać zbyt wiele!
Takowe porównanie to nie jest zresztą przypadek: Aster jest producentem “Bugonii”, więc świat jest mały nawet w tak wielkim i przepastnym biznesie, jakim dziś stało się Hollywood. Paradoks polega na tym, że więcej zrozumienia dla swoich Amerykańskich "przegrywów" znajduje Grek (Lanthimos) aniżeli Amerykanin (Aster). Kiedy ten drugi się naśmiewa, ten pierwszy jedynie nieco ironizuje, ale też tłumaczy, że w życiu nie ma przypadków. Pewne zdarzenia prędzej czy później musiały doprowadzić do takiej erupcji frustracji. W końcu na porwanie "żeńskiego Muska" nie decydują się ludzie myślący zdroworozsądkowo. Dlaczego Muller, a nie ktoś inny? Według Teddy’ego Michelle zdradza jej budowa ciała: budowa szczęki, wielkość stóp…
Takiej akcji podejmują się wyłącznie desperaci. Robią to bez żadnego specjalistycznego sprzętu, a żeby zachować anonimowość, zakładają papierowe maski z twarzą Jennifer Aniston. Kiedy udaje im się ją uśpić, w samochodzie golą jej włosy (to się nazywa poświęcenie dla roli, brawo Emma!). Dlaczego?
"Nie chcemy, aby dała znać swoim przełożonym, że jest w niebezpieczeństwie", tłumaczy Teddy. Totalne kuriozum.
Wydaje mi się, że zupełnie nie widzą luk w swoim planie. Teddy jest na tyle zrozpaczony, że jemu będzie już wszystko jedno. Byle tylko zemścić się na "tamtych", którzy odebrali mu godność. A kim są "tamci"? 
To zależy: w tym przypadku mowa o bogatych, klasie wyższej, lewakach intelektualistach, ludziach gardzących słabszymi i biedniejszymi. Jak zwał, tak zwał. Chodzi o to – jak zresztą sugeruje Lanthimos – że współczesna Ameryka jest od dawna podzielona. Tylko w 2025 roku można rzec, że jest wręcz poszatkowana na drobne kawałeczki, gdzie dwie wielkie partie podsycają wzajemną niechęć. I nie wygląda na to, żeby dało się posprzątać ten bałagan. Taka konstatacja – niezależnie od dawki czarnego humoru serwowanego przez reżysera – przytłacza. 
Ba, ona pozostawia nas z poczuciem bezradności.
Oficjalny plakat filmu "Bugonia" (2025).
Kiedy przegryw spotyka wygrywa
No nation can be freer than its most oppressed…
Tytułowa "Bugonia" to tytuł przewrotny i metaforyczny. Stanisław Bryś na portalu “Going” tłumaczy go w następujący sposób:
"Słowo bugonia powstało z połączenia greckiego βοῦς (wół) i γονή (potomstwo). W poemacie “Georgiki” napisanym w I w. p.n.e. jego znaczenie wyjaśnił rzymski poeta Wergiliusz. Opisuje nim proces, w którym z rozkładających się szczątków zwierzęcia rzekomo wyłania się rój pszczół wiszących razem w skupiskach. – Z wołu nie pozostanie zaś nic poza rogami, kośćmi i sierścią – wyjaśniał [Wergiliusz]". 
Czyli chodzi o to, że życie w innej postaci możemy znaleźć w najmniej przewidywalnych miejscach lub momentach. Czy znajdziemy życie w żywym truchle Fuller? Czy gdzieś głęboko w środku faktycznie skrywa się obca istota?
Może tak: Gdy przegrany pszczelarz spotyka wygraną korpo-bitch zaczyna się zderzenie. Porwanie. Chaos. Później zaczynają się przesłuchania. "Połącz nas ze swoim statkiem-matką i wstrzymaj wasze niecne działania na Ziemi", mówi Teddy do Michelle (cytat to parafraza). Entropia kontrolowana: Teddy jest pewny swego i dzięki charyzmie Plemonsa ufamy mu. Choć stajemy się pasywnymi członkami tego porwania, to trudno nam założyć, która strona rzeczywiście mówi nam prawdę.
"Welcome to wariatkowo", mógłby brzmieć podtytuł "Bugonii". Z drugiej strony reakcje bohaterki zdają się mało realistyczne. Nie epatuje rozpaczą i zagubieniem: na spokojnie analizuje całą sytuację i do swoich porywaczy zwraca się – zapewne zgadliście – swoją branżową nowomową. Nawet jeśli jest w kajdanach, to i tak czuje się pewnie, aby odzywać się do nich niczym ich przełożona.
Kto jest więźniem? Ona czy oni? Lanthimos uśmiecha się do nas zza ekranu, ale nie udziela żadnych odpowiedzi.
Kolejna ironia: okazuje się, że Teddy polował na Fuller od dłuższego czasu, bo pracuje w fabryce należącej do jej koncernu. Czyli nomen omen jest jednak jego przełożoną! Teddy nienawidzi tej pracy, czuje się tam nikim. A samą Fuller gardzi. Przy okazji: jej koncern skrzywdził niegdyś jego ukochaną mamę. 
Czy wyparcie Tedda jest na tyle duże, że wmówił sobie, iż Fuller jest obcą istotą tylko po to, aby mieć pretekst na jej porwanie? Puzzle z pomocą Lanthimosa i samego scenariusza zaczynają układać się same. Z drugiej strony podskórnie czujemy, że coś tu nie gra. Ale co?
Chwilami nawet i kadry Robbiego Ryana sugerują, że nasi bohaterowie żyją w klatkach, dosłownie i w przenośni, w zależności od ich statusu materialnego i aktualnego stanu psychicznego. Muzyka również robi swoje: pulsująca i głośna, bombarduje nas "krzykliwymi" dźwiękami. Jej autorem jest Jerskin Fendrix, czyli facet odpowiedzialny za majestatyczne dźwięki z Lanthimowskich "Biednych istot" (2023). Dlatego przygotujcie się na totalny lot w kosmos. To przenośnia. Ale czy na pewno?
Czy dźwięki Fendrixa podkręcają nasz suspens? A może to obcy wysyłają do widza zakłócenia?
…richer than its poorest…
Nasi dwaj kuzyni-porywacze nie są "biedni" z materialistycznego punktu widzenia: jeden z nich pracuje, dom rodziców Teddy’ego wciąż należy do nich, żyją na całkiem znośnym poziomie i nie wygląda to tak, jakby wiązali koniec z końcem. Są za to pokrzywdzeni przez los. I biedni duchowo. Są też ofiarami systemu, który według “Bugonii” nie troszczy się o własnego obywatela. Na koniec po prostu nam głupio, że na początku naśmiewaliśmy się z tych dwóch chłopaczków. Pod tym kątem Lanthimos skacze z kwiatka na kwiatek: raz jest nieznośnym szydercą, a raz certyfikowanym humanistą z dyplomem.
…wiser than its most ignorant – Jill Lepore, "These Truths"
Trudność w pisaniu o “Bugonii” wynika z jej satyry: od początku zdajemy sobie sprawę, że ta zabawa z widzem musi mieć jakąś puentę. Nieważne, jak silnie wybrzmiewającą, ale wciąż puentę. Zapewne jesteście ciekawi, co dzieje się dalej. Ja poniekąd byłem, bo w trakcie seansu wyczekiwałem eskalacji wszelkich animozji, nawet jeśli ekspozycyjny wstęp nieco mi się dłużył. 
Pozwolę sobie nie korzystać z żadnej konkluzji, bo pisanie o "Bugonii" wymaga całkowitego urwania wątku; ba, przerwania całego tego tekstu dla dobra czytelnika, bowiem końcówka drugiej połowy filmu okazuje się przewrotna, zmieniająca optykę całości i redefiniująca wszelkie konteksty w ułamku paru sekund. Zamiast kontynuować, świadomie przytaczam jeszcze jeden cytat prosto "Z Archiwum X", który koresponduje wraz z tajemnicą i dążeniem Teddy’ego do "prawdy". A brzmi on następująco (raz jeszcze cytat przytaczam w oryginale):
If we fail to anticipate the unforeseen or expect the unexpected in a universe of infinite possibilities, we may find ourselves at the mercy of anyone or anything that cannot be programmed, categorized or easily referenced.
Bo Teddy przewiduje wiele rzeczy. I nagle może się okazać, że jego spekulacje wcale nie będą tak szalone, jak mogłoby nam się z początku wydawać. Brawo Yorgos – śmiem stwierdzić, że to być może twój najbardziej przystępny moralitet ze wszystkich. Bo kto w końcu jest wariatem? Walczący o sprawiedliwość odmieńcy czy perfekcyjnie sformatowana, bezduszna pani prezes? 
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-31T15:32:01+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T15:08:42+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T14:35:23+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T13:07:52+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T12:47:42+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T12:43:37+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T12:10:48+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T11:27:51+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T10:50:34+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T10:32:42+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T10:10:55+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T09:32:58+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T08:50:47+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T08:28:52+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T07:46:08+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T07:22:13+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T07:02:38+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T06:28:24+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T06:28:02+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T06:23:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T06:12:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T06:01:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T20:43:59+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T20:35:48+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T20:06:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T19:47:16+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T19:33:44+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T19:18:58+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T19:06:34+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T18:36:30+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T18:02:24+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T17:53:35+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T16:45:18+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T16:14:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T15:51:10+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T15:39:45+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T15:29:20+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T15:20:09+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T15:16:45+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T13:04:37+01:00