Adam Haertle, specjalista ds. cyberbezpieczeństwa, jest spokojny. Według niego zdecydowana większość dotychczasowych doniesień o oszustwach z użyciem syntetycznego głosu jest mocno przesadzona, jeśli nie ma udokumentowanych nagrań tych przestępstw. – Po co przestępcy deep fake, skoro zwykła rozmowa wystarczy? Rzekomy wnuczek najwyżej powie "bo się przeziębiłem, dlatego mam inny głos" i już, to działa. Także w dezinformacji najczęściej wykorzystywane są prawdziwe zdjęcia i filmy, do których jedynie dorabiany jest po prostu inny opis. Krótko mówiąc, technologia deep fake się rozwija, ale dzisiaj nie jest jeszcze używana przez oszustów. Raz, że nadal łatwo można rozpoznać oszustwo, dwa, że są lepsze i tańsze metody – mówi Haertle.